Mati93 napisał(a):no cholera jasna czym tu się ekscytować? Tym że mamy identyczną sytuację jak rok temu? Tyle że zamiast RBR mamy Mercedesy, które uciekły od reszty stawki po 5 okr. na prawie 15 sekund.
Faktycznie, mogłeś zachować te spostrzeżenia dla siebie. Nie zauważasz podstawowej ułomności w Twoim rozumowaniu. Mianowicie przepisy nie mają za zadanie zrównać zespołów. W jaki sposób niby ktokolwiek mógłby wpływać na to, że Mercedes nie zrobiłby najlepszego bolidu? Od robienia bolidów są inżynierowie i można by powiedzieć, że na tym polu są suwerenni. Żadna FIA nie pomaga, ani nie przeszkadza w projektowaniu bolidów. Jaki zbudują, taki mają. Więc to, że mieliśmy dominację Red Bulla (jednego, z Vettelem w środku), a teraz Mercedesów to zasługa nie FIA, tylko... innych zespołów, że nie potrafili zaprojektować takiego bolidu jak Mercedes. Żale o to, że Mercedes najbardziej się postarał przez zimę są niepoważne. Czego Ty byś oczekiwał? Przecież zawsze znajdzie się zespół, lub dwa, których bolidy będą lepsze od konkurencji. Na tym polega F1. Jeśli tego nie akceptujesz - zmień zainteresowania na GP2, tam wszyscy mają jednakowe bolidy.
Mati93 napisał(a):tyle że chcę oglądać takie walki między różnymi zespołami.
I znowu: pretensje miej do zespołów i producentów silników, że się dali ograć przez Mercedesa.
Mati93 napisał(a):Może i za dużo wymagam, ale boli mnie to jak przez te parę lat F1 się zmieniła.
No tak, najciekawiej było w latach 2007-2008 gdy na podium tasowali się ciągle kierowcy McLarena i Ferrari (szczególnie w 2007, bo w 2008 coś ruszyło w tej kwestii). Albo w 2009, gdy najpierw była dominacja Brawn GP, a potem Red Bull udawał, że go goni w klasyfikacji. Ogólnie, dawniej było lepiej przecież.
Mati93 napisał(a):Czym się ekscytować, tym że porobiły się tak duże różnice między zespołami, że jedyna walka na torze to walki bratobójcze?
Było dużo walk kierowców tego samego zespołu, ale było też masa wyprzedzań pomiędzy kierowcami różnych stajni.
Nawet po takim wyścigu znajdzie się ktoś, komu będzie coś przeszkadzało.
Wyścig sam w sobie był rewelacyjny, nie śmiem podejmować się stwierdzeń "najlepszy wyścig od...", ale na pewno zaliczał się do najlepszych wyścigów F1 jakie oglądałem. Świetna walka o pozycje niemal na całej długości stawki, a najlepsza - walka Mercedesów o pierwszą pozycję. Brawa ogromne dla Rosberga i Hamiltona za to jakie przedstawienie nam urządzili i jeszcze raz brawa za to jak czysta ta walka była oraz za zachowanie obu po skończonym wyścigu. Myślałem, że słowa Paddy'ego Lowe podczas neutralizacji są swoistym TO i że grzecznie obydwaj dojadą do mety, ale na szczęście tak się nie stało. Mercedes imponuje w tym sezonie, zarówno tempem jak i współpracą zespołową, ale także i rywalizacją. Nie wiem ile razy jeszcze będzie nam dane oglądać coś takiego - ale proszę o jak najwięcej, koniecznie z tymi samymi kierowcami. I trochę mi szkoda było, że Rosbergowi się nie udało wyprzedzić Hamiltona. Mam do niego jeszcze jakiś sentyment z czasów jazdy w Williamsie i jeśli ta dwójka faktycznie będzie walczyła między sobą o mistrzostwo, to będę murem stał za Rosbergiem.
Za plecami tej dwójki jest dosyć spora luka, jednak po niej również mieliśmy świetne widowisko. Walka Force India z Williamsami w początkowej fazie wyścigu również była niezwykle widowiskowa. I tylko szkoda mi, że ostatecznie na podium stanął Perez, a nikt z dwójki Williamsa, ani Hulkenberg (w jego przypadku chyba nigdy się podium nie doczekam
), ale 5 pozycję Niemca po wczorajszych kwalifikacjach brałbym w ciemno. Fantastyczny (kolejny zresztą) występ w wykonaniu Nico. Perez również zasługuje na pochwały, po ciężkim początku sezonu pojechał bardzo dobrze. Żeby tylko za bardzo się nie rozpędził... Same Williamsy... szkoda bardzo, że na pewnym etapie po prostu przesunęli się na tył pierwszej 10. Nie wiem czy ten samochód po prostu za bardzo zjada opony, ale chyba coś w tym jest, skoro pierwsza szóstka jechała na dwa pit-stopy, a dopiero Williamsy i Ferrari pod koniec pierwszej dziesiątki na 3.
Bardzo fajnie, że wreszcie punkty, i to całkiem spore, uzyskał Daniel Ricciardo. Ale również pochwały dla Vettela za to, że posłuchał TO i bez marudzenia w pewnym momencie wyścigu przepuścił Australijczyka. Chyba jednak nie do końca jest to taki "krzyczący dzieciak", za jakiego wielu go uważa. Ferrari jak na nich wręcz tragicznie. W ogóle się nie wyróżniają w trakcie wyścigu. Gdzieś tam sobie jeżdżą, punktują, kogoś wyprzedzą albo dadzą się wyprzedzić i tyle. Ciężkie pieniądze idą w błoto, a Montezemolo płacze na przepisy - mam wrażenie, że tylko dlatego, iż dostają po 4 literach od reszty. McLaren po świetnym wyścigu w Australii i powiedzmy, że przyzwoitej Malezji teraz zaliczył bardzo nieudany wyścig. Magnussen również jakiś niewidoczny na torze, natomiast Button, jak to Button jakoś znalazł się na 5 pozycji, by później ją stracić a na koniec na dopełnienie tego weekendu obydwa bolidy wycofały się z rywalizacji. Wydawało się, że McLaren będzie jednym z głównych zespołów w tym sezonie, tymczasem okazuje się, że z zespołów z silnikiem Mercedesa byli w Bahrajnie najsłabsi. Czy to ich aktualna pozycja w stawce? Oby nie. Lotusy wydaje się, ze stopniowo krok po kroku dociągają do środka stawki, ale Maldonado zasłużył na najcięższą krytykę. Nie wiem co on chciał zrobić tym manewrem, ale wydaje mi się, że 3 punkty karne za takie coś to chyba trochę za mało. Moim zdaniem lepiej byłoby nie dawać mu jednej z kar (stop&go albo -10 pozycji w Chinach), za to więcej punktów.
To tyle mojego podsumowania, trochę się tego zebrało. Ale taki wyścig to aż grzechem byłoby nie skomentować. I tylko szkoda straszna, że wciąż znajdują się osoby, zarówno na forum, jak i w Polsacie jak i w samej F1, które krytykują obecny kształt F1 i domagają się jego zmiany. I o ile marudy na forum czy w Polsacie nie mają za wielkiej siły przebicia (na szczęście), o tyle niestety osoby ze szczytu hierarchii F1 mają już coś do powiedzenia i to jest niepokojące.