xdomino996 napisał(a):Może faktycznie złą część zacytowałem, bardziej trafne byłoby zacytowanie całej wypowiedzi MPOWER'a. Też mogłem dopisać, że chodziło raczej o fakt, że mając pewny numer 1 w Lotusie i odchodząc do Ferrari wiadomo było, że tego numeru 1 nie dostanie, (chodzi o obecny równy status). Kimi chcę wyjaśnień i tutaj jest sprawa, że zespół zastosował według mnie 2 strategie, gdyż któraś z nich mogła się bardziej opłacić, jeżeli chcę takich wyjaśnień to ok, ale jego wypowiedzi (kolejny raz " nie wiem", albo ostatni odpał z motywacją), wskazują jakby szukał w zespole winnych swoich problemów. Przyszedł do zespołu i nie rzucą się nagle na niego wszyscy, bo ma problemy z bolidem, ktory był przez tyle lat dostrajany do Alonso. Ferrari i tak dużo czasu mu poświęca na pomoc przy bolidzie (te poprawki o których mówił na m.in. początku Montezemolo).
Mój ton był w tamtej wypowiedzi jednak nieodpowiedni, mogłem od razu tak napisać, aczkolwiek o taką wypowiedz mi chodziło i nie zmieniam zdania, że Kimi w F1 długo się już nie pobawi
To jasne, że długo w F1 nie pobawi, choćby ze względu na swój wiek, dlatego tym bardziej musi wyciskać co się da z tych ostatnich sezonów jakie mu w tym sporcie zostały. I gdyby jego celem na te ostanie sezony było tylko bycie nr 1 w jakimkolwiek zespole, to pewnie został by w Lotusie, ale wydaje mi się, że miał inne priorytety, dlatego nie dziw się, że na zwyczajowym briefingu po wyścigu zada swoim inżynierom kilak pytań.
Z twojej wypowiedzi wynika też, że Kimi ma się godzić na jazdę sprawiającym mu problemy bolidem, tylko dlatego, że był robiony pod Alo, ma nie szukać rozwiązań i nie spodziewać się, że zespół mu pomoże. Moim zdaniem, własnie od tego jest zespół, ale cóż, to tylko moje zdanie - ja uważam, że kierowca zawsze ma prawo oczekiwać pomocy, niezależnie od tego jaki jest jego statu i nie wyobrażam sobie miłosiernego samarytanina, który powiem inżynierom: idźcie pomóc mojemu partnerowi, bo mi już nie warto.
I nie wiem skąd Ci się wzięło to, że Kimi szuka w zespole winnych, skoro był pierwszym, który przyznał, że to jego styl jazdy jest powodem problemów.