Ja z kolei uwielbiam takie sezony, jak 2012. Walka zespołów o zwycięstwa - w każdy weekend zaatakował ktoś inny. Ciekawie pod tym względem było także w pierwszej połowie 2013 roku. Ale każdy ma swoje gusta...
Sezon 2007 i tak był lepszy od tego, bowiem walczyli Ferrari i McLaren.
-- Wt wrz 23, 2014 12:34 --
LH44fan napisał(a):@Kamikadze2000 niemal w co drugim poście piszesz jaką to kosmiczną przewagę ma w tym roku Mercedes, a przede wszystkim piszesz, że ta przewaga jest o wiele większa niż w poprzednich latach miał Red Bull. Pofatygowałem się i pozwoliłem sobie na zrobienie małej statystyki porównującej tegoroczne zmagania kierowców Merca z drugą połową sezonu 2013 w której mieliśmy ogromną przewagę RBR - wg Ciebie dużo mniejszą niż obecnie srebrnych strzał. Pod uwagę wziąłem przewagę na mecie Vettela (Webber ani razu nie wygrał) nad pierwszym kierowcą na mecie który "nie był Red Bullem" w 9 ostatnich GP 2013 i analogicznie przewagę w tym roku na mecie Hamiltona lub Rosberga nad pierwszym "nie Mercedesem". I z takiego porównania wychodzi, że Vettel w drugiej połowie ubiegłego sezonu wygrywał ze średnią przewagą 17 sekund natomiast HAM/ROS ze średnią przewagą 23 sekund. To jest 6 sekund różnicy tak więc przewaga całkiem niewielka. Oczywiście liczę tutaj wszystkie tegoroczne 11 zwycięstw srebrnych strzał. Jak widać Mercedes ma praktycznie minimalnie większą przewagę nad resztą stawki jak w roku ubiegłym Red Bull. Fakt do połowy sezonu 2013 było ciekawie ale od połowy to był już tylko teatr jednego aktora i zero emocji jeśli chodzi o walkę o WDC. W takim razie ja wolę przez cały sezon teatr dwóch aktorów z tego samego teamu ale najprawdopodobniej do ostatniego wyścigu
On to wie, tylko podkreśla jaką przewagę ma Mercedes, żeby umniejszyć Hamiltonowi i jego ewentualny tytuł usprawiedliwić jedynie konstrukcją Merca. Twierdzi, że tytuł kierowców w tym sezonie jest niewartościowy, a prawda jest taka, że ma większą wartość niż tytuł Vettela z 2013 gdzie był zdecydowanym numerem 1 w RBR, a w obecnej sytuacji obaj pretendenci do tytułu muszą się sporo namęczyć, żeby pokonać rywala w identycznym samochodzie. Twierdzi, że ten sezon jest beznadziejny pod względem walki o tytuły, bo team z Brackley ma taką przewagę, jakoś w zeszłym sezonie bylo to samo tyle że z Red Bullem, teraz przynajmniej mamy walkę o mistrza kierowców, w zeszłym sezonie był tak jak mówisz: teatr jednego aktora.
Co do tego porównania z sekundami, to nie jest ono miarodajne bowiem pamiętajmy, że w Bahrainie wyjechał samochód bezpieczeństwa w późniejszej fazie wyścigu, a Mercedesy wyrobiły sobie 24s przewagi nad trzecim Perezem, gdyby nie SC to nie wiem, chyba z ponad minute wynosiłaby przewaga. Tutaj Kamikadze2000 ma rację, przewaga srebrnych strzał jest większa niż zeszłoroczna Red Bulla, ale jakoś wtedy notoryczne zwycięstwa Vettela go cieszyły i zachwycał się nad Sebem. Reasumując: nie wygrywają jego ulubieńcy to jest beznadziejnie i nudno, nic się nie podoba. Założę się, że jakby puszki wygrały wszystkie wyścigi w sezonie zgarniając same dublety to by wpadał w ekstazę i głosił, że sezon jest mega emocjonujący.
Zachwycanie Vettelem?? Kiedy??
Wy ludzie niestety pamiętacie dawne lata - w 2011 roku było zachwycanie - ale potem mi "przeszło", bo znalazłem inne spojrzenie na F1. Teraz dla mnie najistotniejsza jest walka zespołów, a nie kierowców. Bo to ta pierwsza jest bardziej miarodajna. Dominacja Vettela tak na prawdę sprawiła, iż przestała mnie ekscytować walka kierowców. F1 nie ma wiele wspólnego ze sportem, a walka kierowców tak na prawdę jest, jak czytanie Biblii - nie można jej traktować poważnie. Walką kierowców ekscytuje się w seriach promocyjnych. Na F1 kończy się pokazywanie talentu. I to, a nie twoje wypociny, sprawia że mam takie, a nie inne zdanie. Ale nie ma zamiaru przekonywać. Sam Hamilton wpieniał mnie kilka sezonów temu - teraz raczej stał się dla mnie obojętny tak na prawdę. Nie lubię jednak zakłamywania rzeczywistości. Robienia z jednego bożka, a z drugiego śmiecia. A Rosberg jest traktowany z góry i nie doceniany, co mi się nie podoba. Hamiltona zawsze przeceniano - i na to reaguje, bo lubię ripostować onanizowanie nad kierowcą...
Nigdy nie uważałem Anglika za "boga kierownicy" - zawsze uważałem, że jego jedynym atutem jest szybkość. A to w wyścigach nie wszystko, dlatego też nie postawię go nigdy na równi z Alonso. Tyle...
P.S. Ty także należysz do tych, co nie są neutralni...
-- Wt wrz 23, 2014 12:39 --
step07 napisał(a):Kamikadze2000 napisał(a):Tak cię to boli?? Ja nonstop czytałem komentarze odnośnie bolidu z kosmosu RBR i nudnej rywalizacji i jakoś nie narzekałem. Ty najwyraźniej masz z tym problem.
Mnie boli? Od początku sezonu przy okazji każdego weekendu wyścigowego cały czas powtarzasz tę samą śpiewkę - Merc poza zasięgiem, dużo większa dominacja niż RBR, tytuł w tym roku któregokolwiek kierowców Merca nic nie warty etc.
Ja tylko pobawiłem się w małą statystykę aby pokazać Ci, że dominacja RBR druga połowa 2013 była praktycznie taka sama tyle, że wtedy mieliśmy jedynie Vettela i tytuł z góry przesądzony, a teraz mamy piękną walkę HAM-ROS. Ja rozumiem, że Tobie bardziej podobała się dominacja Seba jako, iż jesteś jego fanem tak jak mi co oczywiste zdecydowanie podoba się, że mój idol walczy o WDC ale trzeba odróżnić to co Tobie się podoba od faktycznej sytuacji. No bo weźmy jako przykład neutralnego kibica - czym się będzie bardziej zachwycał? Dominacją jednego teamu, jednego kierowcy i zerową walką o tytuł czy dominacją jednego teamu ale obu jego kierowców do ostatniego GP? Odpowiedź jest chyba jasna. A Ty wciskasz na siłę swoje zdanie i nawet w którymś poście spotkałem się z Twojej strony ze stwierdzeniem, że sezon 2013 był pod tym względem lepszy niż 2014. I znowu powtórzę - dla Ciebie jako fana VET ale ogólnie chyba lepiej oglądać walkę 2 kierowców dominującego teamu niż samotny marsz jednego kierowcy zespołu który jest poza zasięgiem. Ja również mógłbym powiedzieć, że dla mnie jako kibica Hamiltona GP Singapuru było super bo już na początku wypadł Rosberg przez co Anglik odrobił sporo punktów, a do tego jechał po niezagrożone zwycięstwo (choć tu akurat SC wprowadził nie lada emocje ale początkowo miało być gładko). Ale dla większości kibiców DNF ROS było niestety odebraniem sporej dawki emocji związanej z walką o wygraną w tym wyścigu. Tyle, że ja nie wciskam nikomu zdania, że dzięki odpadnięciu Niemca mieliśmy ciekawszy wyścig, a tak gdyby oboje walczyli aż do ostatniego kółka to było by nudno a P1 nic nie warte. A prawda jest taka, że tegoroczne WDC będzie niesamowicie wartościowe (o ile można powiedzieć, że jakieś kiedyś nie było). Mamy dwóch świetnych kierowców, którzy swoją wartość już niejednokrotnie udowodnili walczących na takich samych warunkach w takim samym bolidzie. Tu nie zdecyduje przewaga bolidu, jedynie umiejętności (i szczęście lub jego brak).
@LH44fan fakt nie wziąłem pod uwagi SC w Bahrajnie ale to i tak było by w ogólnym wyniku tej statystyki ok. 3 sek więcej więc dalej mamy nieco większą przewagę Mercedesa niż Red Bull w drugiej połowie 2013 ale cały czas to nie jest przepasć o czym pisze kolega @Kamikadze2000.
LH44fan napisał(a):On to wie, tylko podkreśla jaką przewagę ma Mercedes, żeby umniejszyć Hamiltonowi i jego ewentualny tytuł usprawiedliwić jedynie konstrukcją Merca. Twierdzi, że tytuł kierowców w tym sezonie jest niewartościowy, a prawda jest taka, że ma większą wartość niż tytuł Vettela z 2013 gdzie był zdecydowanym numerem 1 w RBR, a w obecnej sytuacji obaj pretendenci do tytułu muszą się sporo namęczyć, żeby pokonać rywala w identycznym samochodzie. Twierdzi, że ten sezon jest beznadziejny pod względem walki o tytuły, bo team z Brackley ma taką przewagę, jakoś w zeszłym sezonie bylo to samo tyle że z Red Bullem, teraz przynajmniej mamy walkę o mistrza kierowców, w zeszłym sezonie był tak jak mówisz: teatr jednego aktora.
Dokładnie o tym wspomniałem właśnie teraz w tym poście. Najgorsze jest to o czym piszesz - on doskonale o tym wie ale na siłę będzie wciskał swoje zdanie choć jego pupil był w ostatnich latach w RBR zdecydowanym nr 1. Ale nie - lepiej oglądać dominację jednego kierowcy, to jest bardziej wartościowe niż walka dwóch na identycznych warunkach
Nie zrozumiałeś - dla mnie tytuł kierowców jest mniej wartościowy od zespołowego. To czy będzie bardziej wartościowy do tego z 2013 to kwestia sporna. I moje zdanie też jest takie, ze lepsza walka zespołów, niż dominacja jednego zespołu i walka ich kierowców. A wszystko dlatego, że dla mnie walka zespołów jest istotniejsza, niż kierowców. A jeżeli już mówimy o wartości tytułu - to w 2012 roku był cenniejszy od tego z 2013 i 2014 roku.
-- Wt wrz 23, 2014 12:41 --
Siux napisał(a):Kamikadze2000 napisał(a):RBR dominował w drugiej połowie sezonu i dominacja wynikało tylko z aero.
Nieprawda, RBR odskoczył jak Pirelli wróciło do starej specyfiacji opon, czego jednym z głównych orendowników był RBR właśnie.
Pośrednio tak, tylko że to właśnie opony "wstrzymywały" RB9. Kiedy przestały, mogli go wykorzystać.