ice napisał(a):Kamikadze2000 napisał(a):O jakich wymówkach mówisz? Jakie tłumaczenia porażek? i przede wszystkim przestań rozpowiadać, że ja jestem jakimś fanatykiem Hamiltona, bo sam Lewis jako osoba kompletnie mnie nie interesuje, jestem wyłącznie fanem jego talentu 2 godziny w co którąś tam niedzielę. Czemu niby w 2009 źle znosił "taki stan" ? Ja pamiętam, że już w takiej Australii od samego startu wyprzedzał tym złomem itd. Poza tym co wy wszyscy z tą jazdą niekonkurencyjnym sprzęcie? Tak jakby sezon w słabym bolidzie dodawał +10 do kunsztu kierowcy. Zrozumcie ludzie, że to konkurencyjność w mistrzowskim sprzęcie się liczy, a nie jakieś tam heroiczne wyrywanie ochłapów jakimś złomem - i żeby nie było - ok to też jest ważne, ale jakbym już musiał wybierać kierowcę który potrafi ogarnąć przysłowiową taczkę i dowozić nią punkty, ale nie wykorzysta potencjału najlepszego bolidu albo gościa który sobie z tą taczką nie poradzi, ale z mistrzowskiej maszyny wyciśnie ostatnie soki to bez zastanowienia bym wybrał tego drugiego. Ale to tylko takie gadanie dla uzmysłowienia pewnych rzeczy, bo Hamilton na przestrzeni swojej kariery wg mnie dał argumenty, żeby uznawać go zarówno za mistrza owej taczki jak i obecnego bolidu Merca.
Inaczej odczułem czytanie twoich komentarzy... ale niech ci będzie. Hamilton udowodnił, że jest wart świetnego sprzętu, to prawda. Ale nigdy nie jeździł na prawdę kiepskim bolidem (Alonso tak), przez co ciężko ocenić, jakby sobie poradził - przede wszystkim mentalnie. Połowa sezonu 2009 to za mało. A pamiętam, co mówił o ile dobrze pamiętam po GP Hiszpanii - straszył odejściem z McLarena, a MP4-24 wysyłał na złom. Podczas GP UK wielokrotnie wypadał z toru. Więc tak kolorowo nie było. Uciekł z McLarena - kto wie, jakby się spisywał. Teraz jest na szczycie, ale pozwala mu na to Merc. Więc ponownie mamy sytuację, w której Hamilton nie doświadczył przez cały sezon lub dwa na prawdę trudnego pojazdu, którym wypruwanie żył nie dawałoby świetnych wyników. Tyle.
-- Śr lis 05, 2014 13:24 --
slipstream napisał(a):Sezon 2009 był tylko na początku trudny - potem MP4-24 był zdecydowanie konkurencyjny.
Ale że co? Całe sezon ktoś musi być męczennikiem aby udowodnić swój talent. Połowa sezonu jazdy crapem to za mało żeby pokazać swoje umiejętności jazdy mniej konkurencyjnym bolidem czy jak, bo nie wiem co więcej miałby udowadniać Hamilton.
Nie chodzi o męczennictwo, tylko o fakt, iż stastystyka w F1 niewiele powie o kierowcy. I Anglik jest tego dobitnym przykładem. Hamilton ma dużą skuteczność, ale przez całą karierę miał bolid zdolny do walki przynajmniej o podia. Na początku sezonu 2009 pokazał, że jest tylko człowiekiem (niektórzy uważają go za boga), a kto wie, czy gdyby nie trafił na świetnego w tamtym czasie McLarenie, to czy nie podzieliłby losu Hulkenberga, który także jest w stanie wiele zwycięstw osiągać, gdyby tylko miał czym.
-- Śr lis 05, 2014 13:30 --
Simi napisał(a):Świetnych kierowców definiują zwycięstwa, tytuły. Dlatego ta cała dyskusja jest głupia. Oczywiście, kierowca powinien umieć się odnaleźć w gorszym bolidzie, ale mówienie o tym, że Hamilton zawsze miał z górki ze względu na bolidy to jakiś mit. Według mnie Lewis jest już na tyle doświadczony, na tyle utytułowany, by móc o nim powiedzieć jako o kompletnym zawodniku. Jestem fanem Alonso, ale mówienie o tym, że Nando jest najbardziej kompletny w stawce odrobinę mija się z prawdą. Mogło być sensowne w takim 2010, gdy Vettel czy Lewis byli szczeniakami bez wielkiego doświadczenia. Ale teraz Lewis, czy Vettel to tacy sami mistrzowie jak Alonso. No i Kimi. Ja też najbardziej cenię talent Alonso i gdzieś tam subiektywnie uważm, że to najlepszy zawodnik. Ale dla mnie Lewis absolutnie nie ma nic do udowodnienia i jest prawdopodobnie najszybszym zawodnikiem na świecie.
Osobiście zyskałbym do Hamiltona większy szacunek, a i jego wyniki byłyby dla mnie bardziej imponujące, gdyby w swojej karierze nie miał do dyspozycji rokrocznie konkurencyjny (czyt. zdolny przynajmniej do walki o podia). To świetny kierowca, ale nie miał tak na prawdę sezonu, w którym jego bolid dyskwalifikował go z walki o czołową piątkę. I oto mi chodzi. Klasowym kierowcą jest. Za lepszego uważam Alonso, ale Hamilton jest być może zaraz za nim. Choć osobiście bardzo cenię zawodników, którzy nigdy mistrzowskiego bolid nie mieli - Hulka, Pereza, Bottasa, Ricciardo... moim zdaniem są zdolni do podobnych wyczynów. Ale taka jest F1 - sukces kierowcy zawsze trzeba traktować z przymrużeniem oka i przed weryfikacją jego umiejętności rozpatrzyć, jaki sprzęt miał do dyspozycji i jak wypadł na tle partnera z zespołu. To m.in. sprawia, że wysoko w tym roku oceniam Ricciardo i Bottasa, a Alonso po wieloletniej obserwacji.