W kwestii sport zespołowy vs niezależne traktowanie kierowcy, to w F1 zawsze było tak, że jak zawodzi sprzęt, to cierpi kierowca. Wobec tego nie można rozdzielić w 100% kary za silnik od kierowcy.
Spotkałem się już z pomysłem odejmowania punktów z klasyfikacji konstruktorów, ale uważam to za lekki absurd. Już widzę oczami wyobraźni jak Ferrari poświęca swoje punkty w WCC, żeby na pozostałe wyścigi Seb startował na nowym silniku, albo jak McLaren kończy sezon z ujemnymi punktami.
Słyszałem też propozycję nagradzania dodatkowymi punktami na koniec sezonu zespołów/kierowców, którzy nie wykorzystali wszystkich dozwolonych podzespołów. Może to ma jakiś sens.
Zastanawiałem się też, jak mogłoby wyglądać, gdyby obecnie obowiązujące przesunięcia (np. o +35) egzekwować w 100%, tzn. wyznaczać pole startowe np. 55 i stamtąd kazać startować. Technicznie to żaden problem. Tylko, czy efekt nie byłby kompletnie absurdalny