niestety wczoraj nie było mi dane oglądnąć 1 etapu, wiec dopiero po dzisiejszej powtórce mogę coś napisać.
To co zrobił Robbie McEwen to coś niesamowitego, tak wspaniałej pogoni za peletonem i jeszcze zakończonej w takim stylu nie widziałem od dawna. Sami komentatorzy byli zszokowani łatwością z jaką pokonał taki starych lisów jak np. Bonen czy Oscara Freire. Wielkie brawa nie tylko dla samego McEwena, ale przede wszystkim dla jego kolegów z teamu Predictor-Lotto za taką wspaniałą pomoc w doprowadzeniu Australijczyka do peletonu.
Co do etapu 2 to jedynym zaskoczeniem był finisz i niespodziewana wygrana
Steegmansa, który wyprzedził o centymetry swojego kolegę z drużyny wybitnego sprintera Bonena.
3 etap to natomiast procesja, bardzo wolne tempo i dogonienie ucieczki na ostatnim kilometrze, no i oczywiście wspaniały finisz lidera klasyfikacji generalnej Fabiane Cancellary, który zaatakował 500 metrów przed metą