Na początku był Pegasus (kilka bo szybko się niszczyły) i jakaś ścigałka, w której jeździło się bolidem w kółko (właściwie to tor jeździł) . Kiedy dostałem komputer, grałem w gry o nie ustalonej tożsamości. Jeździłem na klawiaturze. U wujka, od czasu do czasu grywałem w pierwszego Colina na PS i kierze.
Następnie zdobyłem NFS2 SE, na którym co jakiś czas jeździłem na pożyczonej kierownicy. To były w sumie początki w pełni świadomej jazdy, bo wcześniej cały czas się gdzieś rozwalałem. Wolałem jeździć realistycznie z ruchem drogowym (oczywiście wyprzedzając wszystkich, ale trzymając się prawego pasa), chociaż z czasem coraz częściej ścigałem się z komputerem i czasami z tatą na dzielonym ekranie. W międzyczasie grałem jeszcze w demo TD4, TOCA, NASCARa i Daytona Cośtam.
To była era demek bo po jakimś czasie dostałem jeszcze płytkę "Gry wyścigi 3". W NFS III już się tak nie gotowałem jak miałem rywalizować z komputerem, więc rywalizowałem. Czasem ktoś przychodził to ścigałem się na dzielonym ekranie. To była chyba pierwsza gra w której pojawiły się ładne refleksy świetlne,więc jeździłem tradycyjnie na minimalnych detalach (S3 Trio 2MB, Pentium 166MHz MMX, 16MB RAM). Pierwszą "porządną" grą o F1 była Formula 1 2000 od EA. To było demko na Suzuce w Ferrari lub Jordanie, ale jeździłem na tym strasznie dużo (oczywiście na klawiaturze z pomocami).
Później znowu zahaczałem o syfne tytuły pokroju F1 GP Champonship (nie grałem w nie dużo i nie mylić z tą grą na licencji FIA). Później jakoś dostałem płytę z samym demem Grand Prix 3. Jeździłem na nim trochę, aż w końcu kupiłem (kupili mi rodzice) pełną wersję. Jak zaczynałem jazdę, nie szło mi dobrze. Ciągle wypadałem z toru i nie byłem szybki. Gra jednak tak mi się podobała że starałem się jeździć coraz lepiej.
Powoli nauczyłem się na pamięć wszystkich torów. Jeździłem z TC, ABS i pomocą w sterowaniu. W końcu dostałem kierownicę (ach te Compressory), więc w jeździe więcej zależało teraz ode mnie. W telewizji zobaczyłem jak prawdziwi kierowcy pokonują zakręty. Wiedziałem jak się je bierze, ale robiłem to niestarannie - wchodziłem ze środka toru, nie wyjeżdżałem na zewnętrzną
Starałem się to poprawić i jeździłem coraz szerzej i szybciej. Zacząłem bawić się ustawieniami samochodu. Jeździłem testy i walczyłem sam ze swoim czasem. Moje późniejsze rekordy dzieliła przepaść od tych początkowych. Coraz lepiej panowałem nad bolidem. W końcu wystartowałem w wyścigu na 100% dystansu. Tu pojawił się problem - potrafiłem przejechać czyste kółko, ale nie kilkadziesiąt pod rząd. Za każdym razem kiedy startowałem, wyścig kończyłem na bandzie.
Nie wytrzymywałem własnego tempa, jednak to po iluś tam wyścigach to minęło.
Wyścigów w GP3 przejechałem bardzo dużo (100% dystansu), a najwięcej na Monako. Na tym symulatorze nauczyłem się właściwie wszystkiego o jeździe. W czerwcowym (2004) numerze CD-Action, przeczytałem że najlepszą symulacją F1 jest F1 2002. Na moim dysku od razu znalazło się demko i bardzo mi się spodobało. W internecie wyczytałem że lepsze jest F1 Challenge 99-02 więc to ono przybyło do mnie jako pełna wersja. Bardzo szybko zaklimatyzowałem się w grze i jeździłem po kolei na wszystkich modach. Najpierw oczywiście standardowe w grze, a później po kolei wszystkie mody RH i CTDP (jeszcze jakiś GP2 i WTCC).
Ostatecznie stanęło na CTDP 2005 który przypadł mi bardziej do gustu niż RH2005 (chociaż bolid był trochę bardziej toporny). Jeździłem single player oczywiście.
W międzyczasie kupiłem TOCA Race Driver 2. Bardzo mi się spodobała ilość samochodów i jakość grafiki. Wtedy jeszcze model jazdy mi pasował. Karierę przeszedłem bez problemów. Po udanej 2ej części, kupiłem też 3. Tam już mi model nie pasował (za duże arcade się zrobiło), ale nie zmienia to faktu że tak jak w poprzednich grach - bardzo dużo na tym jeździłem. Podobnie jak poprzednią część, przeszedłem w całości bez większych problemów. Kiedy dowiedziałem się że CTDP 2006 nie wyjdzie na F1C tylko rFactora, tego samego dnia miałem go już na dysku. Byłem pod wrażeniem - dźwięki piękne (a dzisiaj mam ich czasem dość), grafika, lepsze poczucie prędkości i większe poczucie masy bolidu. To spowodowało że całkowicie olałem F1C.
Miałem na dysku zainstalowane prawie wszystkie mody i tory jakie wtedy były (ok. 40GB). Wszystko miałem dobrze objeżdżone. Pierwszym modem jaki zainstalowałem był CTDP 2005. I wszystko było pięknie tylko zaczęło mi brakować deszczu. Zainstalowałem z powrotem F1C i grałem w jakieś mody na sezon 2006 (modele przeważnie były z 2005).
Później wyszła F1-Mania 2007 i pewnego razu wlazłem na serwer z polakami. Było tam koło 20 osób, gra miała straszne lagi więc o czystym kółku można było zapomnieć. Dałem wtedy numer GG
Toxicowi. Pewnego razu razu spotkałem na serwerze
RazoRa (zarejestruj się w końcu!!!) i razem zakładaliśmy serwery.
Jeździłem bez żadnych pomocy (pomoce się skończyły na GP3, ewentualnie TC miałem włączone). Zawsze padał deszcz i był zakaz używania pomocy. Usłyszałem wtedy dużo wyzwisk że tak się nie da jeździć, ale mi to wychodziło i to wtedy opanowałem czucie bolidu i jazdę w uślizgu.
Po pewnym czasie napisał do mnie
toxickm z pytaniem czy nie chcę się zapisać do ligi na PMG 2007. W tym czasie moja kierownica powiedziała "dość" więc odpisałem że się zastanowię. Wziąłem lutownicę i wszystko co się w kierze popsuło naprawiłem. Trafiłem wtedy do Williamsa. Na treningach nie błyszczałem, jak się później okazało z powodu zbawiennej mocy pomocy w sterowaniu. Do pierwszego wyścigu jednak nie doszło, bo lud chciał zmian, a admin nie. Toxic założył własną ligę i do niej dołączyłem.
Pierwszego wyścigu nie ukończyłem, ponieważ moja kierownica zdążyła się rozpaść i startowałem na klawiaturze. Wypadłem na wejściu w zakręt 12, ponieważ koła za wolno się prostowały (wyjście z zakrętu 11).
Malezję ukończyłem tylko że miałem +3 okr. z tego samego powodu co wcześniej wypadłem.
musiałem zakończyć, bo jechałem na jakimś Apollo i w trakcie jazdy się rozkalibrowała (to był pierwszy i ostatni dzień tej kiery).
Wielka Brytania - miałem bardzo dobre tempo mimo nie korzystania ze zwiększającej grip pomocy w sterowaniu, ale dostałem connection lost przed qualem i net się nie włączył.
Węgry i kolejny nie udany wyścig mimo nie popełnienia żadnego błędu i ciśnięcia na maxa.
Belgia i Włochy podobnie.
W Brazylii jakimś trafem sprawdziłem pomoc w sterowaniu i widząc magiczne korzyści, zacząłem ją stosować. Zdobyłem PP, ale wyścigu nie ukończyłem z powodu connection lost.
Europa i bezproblemowe PP. Wyścigu nie ukończyłem z powodu za wysokiej czułości w sterowaniu (kierownica miała problemy z potencjometrami), na dohamowaniu odbiła i zjechałem na trawnik i w bandę.
Nie przestawiłem jej ponieważ przed wyścigiem reinstalowałem grę i zapomniałem. Grę musiałem reinstalować z powodu oskarżeń o cheatowaniu.
Francja - PP i 20s przewagi w wyścigu kiedy zjeżdżałem do boksów (inni nie zjeżdżali) i rozwaliłem się o ścianę z powodu za niskiej czułości w sterowaniu (nie zdążyłem wykręcić przy niskiej prędkości, a kiera miała 250* i każdy skręt to było prawie skręcenie na maxa). Japonia - długie proste na których musiałem dużo kręcić przez odbijanie kierownicy, ale przynajmniej ukończyłem i była fajna walka. W tym czasie, pewnego razu wszedłem na serwer. Większość to byli polacy. To było na Monzy.
Wtedy poznałem
PaVła, który od tamtego czasu prosił mnie o sety i pytał o wszystko:P Zdawał nawet do ligi i ja go egzaminowałem/sprawdzałem... Następny sezon znowu zaczął się pechowo bo musiałem wystartować na Joysticku, ale to przynajmniej pozwoliło mi na nie wypadnięcie z toru. Później miałem jeszcze pecha - jedna kara za falstart, dostanie strzała i spadnięcie na tyły, ale jednak dzięki równej jeździe do momentu przerwania sezonu z powodu odejścia z ligi naszego hostera, znalazłem się na czele klasyfikacji.
Liga się rozpadła więc wróciłem do rFactora (wcześniej jeździłem, ale musiałem się bardziej skupić na F1C).
Wróciłem do tradycji jaką miałem wcześniej - po wyścigu GP zawsze sobie wieczorem przejechałem ten wyścig na komputerze. Wchodziłem na różne serwery, przede wszystkim FastnFurious czy jakiś taki. Liga miała się reaktywować na rFactorze, ale z powodów organizacyjnych i technicznych, nie doszło do tego. Znowu wróciłem do samotnego jeżdżenia, bo nie widziałem chętnych do np. jeżdżenia na Nordschleife bolidami z GP 1979, albo MMG07 na 100% dystansu.
Po jakimś czasie napisał do mnie
PaVeł z pytaniem czy jeżdżę w jakiejś lidze. Powiedziałem że nie, więc napisał żebym wbił na serwa LiGNY. Zobaczył jak jeżdżę i napisał że mam formę jak kiedyś (bo mieliśmy przerwę w kontaktach) i czy nie chciałbym jeździć w jego teamie. Po namyśle zgodziłem się i wystartowałem w test race na Imoli. Oczywiście dalszy ciąg pecha i w qualu kierownica miała problem ze sztywnością (przekręcała się, bo była na taśmie klejącej), a w wyścigu na pierwszym łuku koło odczepiło się od reszty całkowicie.
Resztę chyba znacie:D Ciekawe ile osób to przeczyta:D
P.S. Jutro mogę poukładać to ładnie żeby nie wyglądało to jak taka kupa ze słów. Dzisiaj już mam dosyć
EDIT: Zapomniałem że jeszcze na Grand Prix 4 dużo jeździłem
EDIT: Napisałem "jutro poukładam" no i poukładałem po paru miesiącach