Najfajniejszym torem jest Monaco. Bo najbardziej na nie czekam. Potem Spa, bo jest naprawdę ciekawym torem. Potem długo nic...
Monza? - znałem tę nazwę zanim się skapnąłem co to rower - ale jak dorosłem, to zrozumiałem, że on jest może i fajny dla motorowerzystów i tych co ich dokumentują, ale nie dla mnie. 21 latka. Bo jest nudny jak się patrzy z boku.
Poza tym lubię Melbourne i Kanadę.
Nie lubię Singapuru i Valencii - bo procesja była.
Silverstone - prawie jak Monza, ale jednak fajniejszy dla
oglondających oglądających.
Malezja - przy tym upale i wilgotności - powinni to zostawić - zobaczymy kto pierwszy zemdleje.
Reszty w tym momencie nie pamiętam - co źle o mnie lub o torach świadczy.
PS. A co do Ringu - proszę, dajcie
se sobie spokój. Gadacie jakby was podniecała do tej pory
Odrej Hebbern Audrey Hepburn. Widział ktoś na żywo, na golasa, w ogóle
Odrej Hebbern j.w.?