Minęło już trochę czasu, ale co tam. Napiszę jeszcze swoje podsumowanie. Wyścig o GP Malezji 2008 na pewno był wyścigiem, który nie zostanie szybko zapomniany. Szkoda tylko, że raczej przez porę rozgrywania wyścigu, wielki deszcz, który uniemożliwiał jazdę oraz długie czekanie na decyzję o niekontynuowaniu wyścigu. Bernie chciał wyścigu o takiej godzinie, choć zespoły oraz kierowcy ostrzegali i teraz ma dziad to, czego chciał... Ale trzeba też wspomnieć o tym, że do momentu przerwania wyścigu było naprawdę ciekawie. Na brak walki nawet na suchym torze nie mogliśmy narzekać, bo było kilka naprawdę bardzo emocjonujących pojedynków.
1. Button - kolejne zasłużone zwycięstwo.
Tym razem Jenson nie prowadził od startu do mety jak w Melbourne, bo miał słaby start i spadł, jednak był na tyle szybki, aby w cięższym bolidzie nie dać uciec tym, którzy byli z przodu. Na mokrym również był szybki. Trzeba powiedzieć, że JB naprawdę zasługuje w tym sezonie an te zwycięstwa. Nie jest tak, że dostał najlepszy bolid i tylko dlatego wygrywa. Jenson świetnie ten bolid wykorzystuje i jest lepszy od Rubensa.
2. Heidfeld - spore szczęście i bardzo wysoka 2. lokata. Miał przynajmniej 2 postoje mniej od reszty i to spowodowało tak wysokie miejsce. Poza tym nic nie pokazał. Jechał wolno, przez błąd oddał 2 pozycje. W dodatku przerwano wyścig w najbardziej dla niego odpowiednim momencie, bo bodajże gdyby przerwano go okrążenie później, miałby okrążenie straty do reszty, bo wylądował na poboczu. No ale jakoś potrafi się znaleźć w odpowiednim miejscu.
3. Glock - pisząc o jego występie trzeba się skupić na tym, że kiedy deszcz jeszcze nie lunął na dobre, świetnie wykorzystywał fakt, że jako jedyny miał przejściówki.
Jechał szybko, nie popełniał błędów i był wtedy ok. 10s szybszy od reszty. Ładnie.
4. Trulli - początek bardzo dobry, trzymał równe i szybkie tempo, potem w zamieszaniu troszeczkę spadł, jednak i tak był to udany występ Włocha. Znowu dobrze, znowu wysoko, znowu ze sporą ilością punktów.
5. Barrichello - lepiej niż w zeszłym tygodniu, jednak to nadal nie to. W poprzednim sezonie w słabiutkim samochodzie to on spisywał się lepiej, ale teraz Jenson jest lepszy i jak tak dalej pójdzie, Brazylijczyk znowu będzie pomocnikiem...
6. Webber - świetny wyścig Webbo!
Jak dla mnie był man of the race. Wspaniale jechał, wspaniale walczył, ładnie wyprzedzał. Szkoda, że stracił na tym sporym zamieszaniu, bo należała mu się wyższa pozycja wg mnie. Oby tak dalej.
7. Hamilton - solidny wyścig. Ani nie zachwycił, ani nie rozczarował.
8. Rosberg - start i pierwszy stint wyśmienity. Widać, że ma potencjał, choć niezbyt często go pokazuje i naprawdę dobry wóz. On również stracił przez różne sploty wydarzeń, niekoniecznie z własnej winy, więc jego też szkoda. Było kapitalnie, a skończyło się na 0,5pkt...
11. Alonso - w Australii nie tyle co start, ale pierwszy wiraż był słaby, tym razem start i pierwszy zakręt fantastyczny - P9 na P3, duży awans. Oczywiście Buttona zbyt długo za sobą nie trzymał, ale reszta inni musieli się z nim męczyć już sporo, choć nie dość że dysponowali dużo szybszymi bolidami, to jeszcze byli dużo lżejsi. Fernando jechał cysterną i świetnie się bronił. Rubensa utrzymał kilka okrążeń, Kimiego powstrzymywał bardzo długo, a z Webberem stoczył bardzo ładną walkę. Szkoda, że Hiszpan tak jak na początku zeszłego sezonu musi jeździć crapem i szkoda, że nadział się na pierwsze krople deszczu, bo mogło być pięknie.
14. Raikkonen - wyścig zepsuty przez kogoś, kto wpadł na pomysł założenia Finowi deszczówki, kiedy jeszcze nie padało. Było to zbyt duże ryzyko. A widok z lodem i Colą bardzo sympatyczny.
... Kubica - no cóż, można powiedzieć tylko - szkoda... Wielki pech Roberta, kolejny wyścig nieukończony.
Oby punktowanie Polaka zaczęło się już W Chinach.
... Kovalainen - początek podobny do początku Vettela z zeszłego sezonu.
Ciekawe na ilu wyścigach z nieprzejechanym nawet 1 okr. licznik się zatrzyma?