Wszystko wydaje się proste... Trzeba:
- do warunków organizacji GP na permanentnych torach w europie i bliskim wschodzie dołączyć aneksy o udostępnieniu toru po preferencyjnych cenach, bądź za darmo ekipom chcącym testować (arabowie jeszcze by dziękowali) jeśli nie kolidowałoby to planami innych imprez,
- na testach używać silników (i wszystkich innych zdatnych komponentów) które skończyły swoją wyścigową karierę (często gęsto w bardzo dobrym stanie i dożynane potem na dynamometrach w warunkach symulacji... toru),
- wprowadzić parytet dla debiutantów (i Paffetta) co silniejszym ekipom pozwoliłoby rozgrzać swoich trzecich a słabszym przytulić trochę sałaty od Leimerów, Cecottów, Chiltonów, Gonzalezów i innych bogatych chłopców z GP2.
Dzięki łączeniu GP z możliwymi testami odpadają koszty logistyczne, część kosztów eksploatacyjnych, strata czasu na zagospodarowywanie padoku, szukanie ustawień i czyszczenie zielonych torów. Przy okazji Pirelli mogłoby zrezygnować z kosztownych indywidualnych testów a zespoły z idiotycznych testów na prostej. Przy rozsądnym planowaniu i wypracowaniu zdrowych regulacji wzrost kosztów mógłby być żaden w stosunku do korzyści odnoszonych z np. 8 dni testowych w roku (4x2), ale to F1- tutaj jakakolwiek elastyczność i świeże podejście są surowo zabronione