bohdi napisał(a):Ale co miał odpuścić Alonso? Chciał wyprzedzić jadącego w żółwim tempie Hamiltona od lewej (bo po prawej jest barierka)
Już napisałem- odpuścić. To co "chciał" Alonso nie jest wiążące dla innych kierowców, a jego rywali... Na tym polega ta cała zabawa.
bohdi napisał(a):gdy stwierdził, że manewr jest niewykonalny, zwolnił i w tym momencie zderzyli się z Romainem.
Polecam obejrzenie nagrania z bolidu Grosjeana, bo mijasz się z prawdą i zaczynamy rozmawiać, jak niemy z niewidomym.
Alonso ani przez milisekundę nie odpuścił- parł do przodu, rozpychając się, co z resztą zaowocowało tym, że najechał swoją tylną oponą na przednią oponę Grosjeana.
bohdi napisał(a):Nigdzie się nie rozpychał, po prostu wystartował lepiej, niż kierowcy wokół.
Owszem, rozpychał się. Lepsze ruszenie z miejsce nie zobowiązuje konkurentów do robienia mu wygodnego korytarza, bo on przecież "chciał".
bohdi napisał(a):Trochę śmieszy to szukanie i zrzucanie winy najpierw na Miszcza, potem na Alonso, tylko po to aby RG był bez winy.
Ciebie bohdi, "śmieszyło" tutaj wiele rzeczy, włącznie z zaznaczeniem strajku skrzyni w Australii. Pytanie, czy nie chodzi raczej o irytacje, a nie śmiech, wynikającą z faktu, że zamiast ulegać wygodnej wizji karygodnych błędów złego kierowcy, którego szczerze nie cierpisz, ktoś próbuje szukać realnego wyjaśnienia problemów? Tutaj nie ma winnych, już to pisaliśmy i ja dość wyraźnie zaznaczyłem kilka postów wyżej. Problem polega na tym, że dla Ciebie musi być winny i nazywać się Grosjean.
To co mieli zrobić kierowcy wokół Francuza?
Zatrzymać się, zapalić papierosa i podziwiać genialną jazdę przyszłego mistrza świata, a gdy już oddali się na bezpieczną odległość rozpocząć własny wyścig?
Wiemy, że go nie lubisz, masz za zero, ale ta szydera nic nie wnosi. To samo można powiedzieć o Alonso czy Schumacherze- "co mieli robić rywale(...)" z tą tylko zmianą, że zamiast "przyszłego", wstawić "byłych".
Oczywiście, że tak. A skończył najgorzej bo niestety sam najbardziej narozrabiał. I nie jest to zarzut, to są wyścigi.
Oczywiście, że nie. Szukając usilnie winnego, powiedziałbym, że najbardziej narozrabiał Alonso, mając przy okazji niesamowite szczęście nie wylatując w powietrze przy najechaniu na oponę Grosjeana, bo takie kontakty zwykle tak właśnie się kończą.
Z tym, że tutaj nie narozrabiał nikt. Wszyscy mają albo równie brudne uszy, albo równie czyste sumienie.
Przed nagraniem z bolidu RG, byłem święcie przekonany- jak 99% obserwatorów- że RG niewymuszenie skręcił w stronę barier, ale jak się okazało był to skutek małego odrzutu po kontakcie, którego nie spowodował, co radykalnie zmienia ocenę. O ile wcześniej skłaniałem się do tego, że dobrowolny zjazd do bandy RG można było uznać za przyczynę incydentu a jego autora za sprawcę, o tyle teraz nie mogę się zgodzić ze swoją poprzednią opinią.
Pozwół, że przytoczę małe podsumowanie
:
To śliczne podsumowanie, ale znowuż niewiele wnosi
Niewymuszona zmiana toru jazdy Maldonado na wyjściu z zakrętu, łamiąca mu drążek kierowniczy, czy złapanie akwaplacji na bardzo mokrym torze (pamiętasz kto w identyczny sposób zakończył udział w GP GB 2008?) mają się nijak do tez o gubieniu się w tłoku.