Ferdek
Gdybym nie ściął szykany, nie byłbym w stanie uniknąć kolizji z Perezem, potem podobnie było w Loews z Sutilem. Co do Sergio, nie mam za wiele do powiedzenia, gdyż jego podejście przypomina mi moje własne z sezonów 2008 i 2009. Kiedy nie walczysz o mistrzostwo, możesz podejmować większe ryzyko, a dla mnie ważne było ukończenie wyścigu i dowiezienie do mety jak największej liczby punktów.
Problem polegał na tym, ze to Ferdek dał ciała zostawiając miejsce dla Sergio, który się wcisnął. (na marginesie podobny błąd popełnił z sytuacji z Sutilem)
A nie raz widzieliśmy sytuację nawet na innych torach, gdzie jakiś kierowca wciskał się pod ramię "na chama" a broniący się musiał uciekać na bok albo łapać pobocze. Perez w zakręcie był już przed Ferdkiem i to Meksykanin był tym który nakreślał prawidłowy tor jazdy.
Sam byłem zdziwiony karze ale jak napisałem wcześniej - połowę wieczoru spędziłem na innych forach bo chciałem poczytać interpretację innych.
Perez zachowuje się tak, jakby grał sobie w Need for Speeda czy inne gierki - "o jest miejsce, może mi się uda". Owszem, raz czy drugi mu się uda, ale za którymś razem (Kimi) już nie, a i przy okazji rywale (Alonso) zostaną niesłusznie ukarani.
To samo napisałem w temacie Sergio Perez. Udało mu się raz z Buttonem, udało mu się drugi z Ferdkiem to chciał trzeci raz. Niestety się mocno zdziwił. Kimi go nie wpuścił - mało tego nie zostawiał mu tyle miejsca co Ci dwaj. Raz wywiózł Raikkonena, drugi raz wywiózł Raikkonena no i 3-ci - bach. Zero pokory, zero rozumu Pereza. Za każdym razem miał coraz mniej miejsca i tak się pchał. Ewidentnie Meksykanin szukał guza. I znalazł. A w gratisie dostanie jeszcze plombę między oczy