Smutne, ale taki jest Dakar. Sonik jest bardzo twardy, skoro z tak poważną kontuzją dojechał do mety. Podziwiam.
Natomiast Przygoński awansował na szóste miejsce
To naprawdę rewelacyjny wynik, chociaż walka ciągle trwa. Prokop traci 32 SEKUNDY. Al-Quassimi i Amos mieszczą się w pięciu minutach straty. Patrzę na mapę i wydaje mi się, że co prawda pustyni Peru za nami, ale Dakar się jeszcze nie skończył. Przed nami jeszcze odcinki po 500 km, odcinek do Uyuni (będzie w tym roku słona pustynia?) i Belen, które miało być decydujące w zeszłym roku, lecz ostatecznie zostało skrócone (a może i odwołane?) z powodu deszczu. Najbardziej szkoda mi Loeba/Eleny. Była szansa na walkę z Peterhanselem, a skończyło się kontuzją Eleny. A byłaby to piękna zdobycz do osiągnięć Loeba.
Sainz traci już 27 minut, a Peterhansel może sobie pozwolić na spokojniejszą jazdę. Mam jednak nadzieję, że walka się jeszcze nie skończyła, ale zobaczymy, co Peugeot będzie miał do powiedzenia w tej kwestii.