W tym oto nowym temacie chciałbym byśmy poszperali razem w swoich archiwaliach dotyczących królowej sportów motorowych i powynajdywali jakieś ciekawe artykuły jej dotyczące. O jakie konkretnie mi chodzi? Jakieś stare, sprzed kilkudziesięciu lat, a może nawet kilkuletnie, które mówiły o przyszłości F1, a teraz - w tej przyszłości - mogą brzmieć zabawnie.
Ja sam od jakiegoś czasu - dzięki mojej byłej dziewczynie - jestem w posiadaniu pewnej książeczki formatu A5, która to nazywana była 'Magazyn Polski'. Wygląda na to, że był to magazyn, w którym można było znaleźć zbiór wszelkich artykułów z prasy zagranicznej przetłumaczone na język polski. W numerze, który jest w moim posiadaniu - czerwcowy z roku 1983 - znalazły się dwa krótkie teksty dot. F1 i jeden z nich przytoczę akurat w tym poście. Jest to wywiad (lub jego fragment) z Nikim Laudą przeprowadzony przez 'Der Spiegel'.
CZY TO SPORT?
NIE - MÓWI NIKI LAUDA
Der Spiegel: W czasie zawodów o Grand Prix Niemiec w Hockenheim Francuz Didier Pironi strzaskał sobie obie nogi już na treningu. A pan przy szybkości 200 km na godzinę przeleciał przez pięć barier zabezpieczających i uderzając w ścianę nabawił się kontuzji ręki. Mistrz świata, Brazylijczyk Nelson Piquet, publicznie rzucił się z pięściami na innego zawodnika, Chilijczyka Eliseo Salazara, a publiczność niemiecka uznała to wszystko za bardzo zabawne. Czy to jest sport?
Lauda: Nie. Słowo sport jest tu nie na miejscu. To jest motosport. Gdy na trasę wyrusza 26 kierowców na samochodach wyścigowych, z których każdy zatankował 200 litrów paliwa, sprawa staje się niebezpieczna, gdyż każdy z nich się pali, żeby wygrać. Wynika stąd logicznie, że wypadki łączą się z wyścigami samochodowymi, jak amen z pacierzem.
S: To znaczy, że publiczność chce widzieć nie tylko, jak pan zwycięża, ale również jak pan się pali?
L: Publiczność jest bardzo różnorodna. W każdym razie zainteresowanie stale rośnie, również w Niemczech. W 1984 roku mają tu się odbyć już dwa wyścigi o Grand Prix - jeden w Hockenheim, drugi na torze Nurburgring.
S: Ale telewizja niemiecka nie chce już nigdy więcej transmitować wyścigów Formuły 1.
L: To byłaby bezczelność. Telewizja jest przedsiębiorstwem usługowym opłacanym przez klientów. I powinna łaskawie nadawać to, co ludzie chcą oglądać. Jeśli ktoś nie chce patrzeć, może wyłączyć aparat. Sport motorowy interesuje znacznie większą grupę ludzi niż pływanie czy gra w golfa, które ci z telewizji transmitują godzinami.
S: W tych dyscyplinach odbywa się wszystko zazwyczaj spokojniej.
L: Słusznie. A kryminały czy westerny? Przecież w telewizji ludzie się wzajemnie wystrzeliwują, niekiedy na zwolnionym filmie. A sprawozdania wojenne z Bejrutu, na żywo, to przecież to samo. Świat taki jest. Skąd te zahamowania w stosunku do sportu motorowego, a gdzie indziej nie? Albo wszystko, albo nic.
S: Czy samo dodawania gazu wystarcza, by znaleźć się w Formule 1?
L: Samochód trzeba umieć prowadzić, w przeciwnym razie nie dochodzi się do Formuły 1. Ale reszta jest o wiele trudniejsza: sponsorzy, wygrane. Zwycięstwo jest ważne, ale nie zawsze ono przychodzi. Dlatego trzeba mieć też inne atrybuty, by być interesującym dla sponsora i jego reklamy.
S: Sponsorów chyba nie brak?
L: Zainteresowanie i liczba widzów rosną, a więc jest rośnie również zainteresowanie sponsorów.
S: Jakie powinien mieć właściwości kierowca Formuły 1?
L: Niewielki wzrost, jak u dżokeja. Wrażliwy tyłek. Właściwy samochód. Świetną formę fizyczną.
S: Czy granica obciążenia fizycznego dla kierowców została już osiągnięta?
L: Tak. Niekiedy bywa przekraczana. W Rio było już tak źle, że po pięciu, sześciu okrążeniach z powodu siły odśrodkowej nie byłem w stanie utrzymać głowy prosto. W takiej sytuacji głowa opada i ucieka w bok, zostaje w jakiś sposób dociśnięta do karoserii, obłędnie podskakuje, przez kilka sekund człowiek w ogóle nic nie widzi. Na zakręcie bywa czasem nieprzyjemnie.
S: Czy kierowcy tak to odczuwają?
L: Tak. Dlatego niektórzy noszą specjalne kryzy albo przy pomocy gumowych linek konstruują sobie urządzenia podtrzymujące hełm. W Rio Brazylijczyk Nelson Piquet właśnie dzięki temu zdobył wielką nagrodę. Ale na podium, gdzie już nic go nie podtrzymywało, nagle zasłabł.
S: Czy te trudności fizyczne są przyczyną, dla której kobiety nie radzą sobie z wozami Formuły 1?
L: Pamiętam dwie kobiety. Nie miały dobrych samochodów, a poza tym nie były zbyt utalentowane, mam na myśli problemy z szybkością.
S: Czy kobiety nie byłyby cenne dla sponsorów?
L: Jeszcze jak! Ze względu na reklamy, prasę, wszystko. Ale nie ma kobiet w Formule 2 i 3. A tam musiałyby zaczynać, by się dalej przebić. Jedynie w rajdach samochodowych bierze udział superkobieta, Michele Mouton z Francji. Jest wprost nieprawdopodobne, jak ona to robi. Być może należałoby ją namówić, by spróbowała wozu Formuły 1.
S: Jak długo jeszcze zamierza pan tak krążyć w kółko?
L: Dopóki będzie mi to sprawiało frajdę. Termin pozostaje otwarty. Jest to decyzja czysto emocjonalna.
S: Czy w 2000 roku będą jeszcze wyścigi samochodowe?
L: Z pewnością. Auto stało się dla człowieka obiektem, dla którego traci głowę - już całkiem zwyczajne auto. A zatem zgodnie z logiką całkiem zwariowany samochód wyścigową jest koroną wszystkich pojazdów czterokołowych, dziś, a także w przyszłości.
Mam nadzieję, że też wyłuskacie jakieś ciekawe starocie, albo coś ciekawego w nowszych artykułach co może już dzisiaj brzmieć dziwnie lub zabawnie