Citroen wyszedł w stylu francuskim czyli z fochem. Wszyscy wiedzą, że nie chodzi o żaden brak kierowców ale nie - zamiast powiedzieć coś w stylu "dzięki za te wszystkie lata, było zajebiście ale teraz mamy inne plany" to postanowili palnąć coś co w dziwnym świetle postawiło całe pokolenie kierowców rajdowych z Lappim na czele
Zaiste, prawdziwy "shitroen" (pisze to właściciel samochodu spod znaku szewronów).
Czasem zastanawiam się czy w realiach rajdowych nie sprawdziłoby się jakieś rozwiązanie zbliżone do koncepcji WTCR - czyli nie opierania się na bezpośrednim udziale producentów. Osobiście nie miałbym nawet nic przeciwko rozgrywaniu mistrzostw świata na poziomie WRC2, w oparciu o prywatne lub pół-fabryczne ekipy. Z jednej strony byłby to krok wstecz, z drugiej - wyobraźcie sobie mistrzostwa, w których bierze realny udział 20-30 najlepszych na świecie kierowców a nie 10.