Cóż, wyścig był ciekawy chociaż początkowo się na taki nie zapowiadało. W F1 jednak potrafi się wiele nieprzewidywalnych rzeczy wydarzać. Wygrani to na pewno Mercedes (dosłownie).
Dzisiejszych "utracjuszy" policzyć można łatwiej. Russell w tym zamieszaniu jechał po pierwsze punkty i zajechał jak Grosjean kiedyś ale przynajmniej nie mówi, że Ericsson go uderzył. W sumie to już nawet życzyłem mu tego punkta.
Albon z kolei to nawet nie wie czy ktoś go uderzył czy nie i musi dopiero pytać się zespołu jak było. Oczywiście dotknął go Sainz ale po tym jak sam wylatywał z toru i chyba wyleci z zespołu generalnie. Czekam na newsy z obozu RBR po niedzieli.
Po podium w zasadzie to jechał Checo Perez (po nieszczęściu Maxa) ale nie wiem czyja to była decyzja żeby zjechać po miękkie za SC w sytuacji gdy tak mało okrążeń pozostało do końca. (Na osłodę 6-te miejsce.)
Gasly z Kwiatem mogli dzisiaj bardzo poważnie "podgryźć" punktowo Ferrari. Szkoda Pierre'a już na samym początku wyścigu.