Niespodziewanie Turcja dała nam jeden z ciekawszych weekendów wyścigowych w tym sezonie. Lewisowi wypada pogratulować osiągnięcia, choć już od dłuższego czasu jego dominacja mnie mierzi. Ale jeśli już musi wygrywać, to niech się to dzieje po takich właśnie wyścigach
Miło, że Vettel stanął jeszcze w tym sezonie na podium (choć nigdy mu specjalnie nie kibicowałem). Bardzo mile zaskoczyli mnie też kierowcy McLarena, którzy odrobili straty po wczorajszej katastrofie, można by rzecz, że nawet z nawiązką. Trzecie miejsce w mistrzostwach pozostaje realne, zwłaszcza, że druga nitka Bahrainu daje nadzieję na powtórkę formy z Monzy, gdzie, gdyby nie czerwona flaga, pomarańczowi mogli zgarnąć dwa miejsca na podium.
Stroll wypadł blado, czyli tak, jak na niego przystało. Verstapen też nie był dziś specjalnie lepszy od Albona. Zresztą... mnie wypada życzyć Albonowi, żeby został w Red Bullu na przyszły sezon, to może wtedy McLaren z silnikami Mercedesa i Ricciardo za kierownicą nawiąże z nimi walkę o drugie miejsce. Dziś brzmi to jak marzenie, ale kto wie