Andre Lotterer, Benoit Treluyer i Marcel Fassler, po zaciętej walce z Toyotą i drugą załogą Audi, jako pierwsi przejechali linię mety w sześciogodzinnym wyścigu na Silverstone.
Rywalizacja na angielskim torze została rozstrzygnięta przez ilość pit stopów. Załoga japońskiego producenta na całym dystansie wyścigu była realnym zagrożeniem dla bolidów z Ingolstadt, jednak jeden postój mniej w wykonaniu obu R18 zapewnił Audi zwycięstwo.
Możliwości Toyoty były szczególnie widoczne na początku wyścigu, kiedy Alex Wurz przeskoczył na starcie Toma Kristensena, a później wyprzedził Lotterera i objął prowadzenie. Austriak musiał jednak zjechać po paliwo na 22 okrążeniu, podczas gdy Audi zjechały na 25 i 26. To zapoczątkowało serię ciągłych zmian na prowadzeniu, pomiędzy hybrydowym Audi i Toyotą, za każdym razem kiedy obie ekipy przechodziły przez cykl pit stopów.
Podczas ostatniej godziny samochód bezpieczeństwa pomógł jednak zwycięzcom tegorocznego Le Mans przekroczyć linię mety jednym pit stopem mniej niż rywale. To pozwoliło Lottererowi odetchnąć w końcówce, a także zaowocowało zaciętą walką pomiędzy Wurzem i Kristensenem w konwencjonalnym Audi. Wcześniej w wyścigu Brytyjsko-duński duet stracił trochę czasu z powodu przebitej opony i kary postoju w boksach i ostatecznie zakończył wyścig na trzecim miejscu.
Wśród prywatnych LMP1 rywalizacja okazała się równie zacięta, gdyż wszystkie cztery ekipy przez większość czasu znajdowały się na tym samym okrążeniu. Pod koniec walka toczyła się pomiędzy Lolą Rebellion prowadzoną przez Janiego i Prosta, a Strakką HPD, która odrabiała straty i zabrakło jej zaledwie sekundy do zwycięstwa.
Sytuacja podobnie wyglądała również w klasie LMP2, gdzie lider zmieniał się praktycznie przez całe sześć godzin. Kwestia zwycięstwa rozstrzygała się pomiędzy ekipami ADR-Delta, Starworks i Signatech, które na dwa okrążenia przed metą dzieliło mniej niż 20 sekund. Stephane Sarrazin w Starworksie był najszybszy z tej trójki, jednak ostatecznie zabrakło mu czasu, by wydrzeć zwycięstwo z rąk Johna Martina, Tora Gravesa i Jana Charouza.
W klasie GTE-Pro decydującym czynnikiem również było zużycie paliwa, które zaowocowało dubletem Ferrari. Jako pierwsi linię mety minęli Gianmaria Bruni i Giancarlo Fisichella, z dorobkiem o dwa okrążenia lepszym niż Jonny Cocker i James Walker z ekipy JMW Motorsport. O trzecie miejsce toczyła się zacięta walka pomiędzy Astonem Martinem, a drugim Ferrari zespołu AF Corse. Auto brytyjskiej marki wypadło poza czołową trójkę po dodatkowym pit stopie, jednak Stefan Mucke dzięki fantastycznej jeździe odrobił stratę do Bertoliniego. Na ostatnim okrążeniu, na trzy zakręty przed metą, Ferrari i Aston jechały bok w bok stykając się lusterkami, jednak Włoch popełnił błąd na dohamowaniu i zakończył wyścig w żwirze.
W klasie GTE-Am również triumfowało Ferrari ekipy AF Corse. Piergiuseppe Perazzini, Marco Cioci i Matt Griffin prowadzili przez większość dystansu.
Źródło: autosport.com