Do dzisiaj nie mogę zrozumieć czemu odeszli gdy mieli mocny bolid? (czyt. bolid na 2009)
SkC, 30.11.2011 17:12 | | |
Można powiedzieć, że Honda to mistrz świata z 2009 roku :)
Mieli mocny samochód i jak by Ross nie wziął tego w ,,łapy" to pewnie całkiem inaczej potoczył by się los teamu w 2009 roku. Jeżeli byli by w F1 przez ten czas to ten team byłby jeszcze mocniejszy, bo na pewno rozwijali by się szybko a przecież Brawn nie miał na to kasy :)
ENDR, 30.11.2011 17:15 | | |
Cytat BinLadenF1 : Do dzisiaj nie mogę zrozumieć czemu odeszli gdy mieli mocny bolid?
Bo nie wiedzieli, że mieli TAK mocny bolid a cała dotychczasowa czołówka będzie sporo za nimi :P
Cytat BinLadenF1 : Do dzisiaj nie mogę zrozumieć czemu odeszli gdy mieli mocny bolid? (czyt. bolid na 2009) Cytat ENDR : Bo nie wiedzieli, że mieli TAK mocny bolid a cała dotychczasowa czołówka będzie sporo za nimi :P
Zwróćcie uwagę, że gdyby Honda pozostała, to RA109/BGP001 jeździłby z silnikami HONDY, a nie Mercedesa i układ stawki mógłby być (i pewnie byłby) zupełnie inny...
@mkente
ale na 100% można założyć, że biliby się od samego początku o czołowe pozycje. Co więcej, gdyby tylko Honda poczuła możliwość odbicia się od dna ... mieliby niewiarygodnie większe środki finansowe i techniczne do mocniejszego rozwoju bolidu.
BrawnGP przetrwał na czele stawki jedynie dzięki dominacji w I części sezonu ... poźniej minimalizowali straty, bo RBR, Mclaren a nawet Ferrari doganiało ich z rozwojem ... bo oni mieli środki
Trzeba pamiętać też o kersie, który Honda miała w planach, nie wiadomo którą drogą by poszli...
Szkoda 2009 i szkoda 2014 ale Honda może wrócić w najmniej oczekiwanym momencie. Ja na nich czekam czy z McLarenem czy z kimkolwiek innym. Za moment przecież zostanie 3 dostawców silników: Renault, Mercedes i Ferrari
Patrząc trzeźwym okiem to nie ma dla nich miejsca. Konkurencja w dostawcach silników już jest napięta: Mercedes i Renault zdominowali stawkę, a o swoje dopomina się też Ferrari ze swoimi 'bublami' dla satelit. Cosworth powoli wymiera, a jeszcze rok temu miał niezły kawałek tortu. Japończycy nie są tak naiwni, żeby drugi raz w krótkim czasie wtopić pieniądze w tak niestabilne pole jakim jest F1.
|