Nie zawsze się z nim zgadzam, ale w tym wypadku podpisuję się pod jego wypowiedzią w 100%.
Kajt, 16.04.2014 16:52 | | |
Wyważona wypowiedź JPM, co się dzieje na tym świecie.
No facet najwyraźniej spoważniał i mądrze gada :)
Może Haas będzie przykładem "pozytywnego szaleństwa"?... Oczywiście, w twardych realiach finansowo-biznesowych trudno utrzymać się z samego "szaleństwa", ale Haas potrafi raczej chodzić po ziemi i chyba wie, co robi.
Wiele będzie zależało od ogólnego rozwoju F1 w USA. Początek w Austin jest dobry. Ale Bernie nie zamierza na tym poprzestać - wciąż nie rezygnuje z New Jersey, a ostatnio zaczęły się rozmowy o powrocie Long Beach... Kiedyś Long Beach i Watkins Glen pozwalały całkiem przyzwoicie funkcjonować takim zespołom jak Penske czy Shadow. Co prawda, jeśli można użyć czeskiego powiedzonka, te zespoły "dziury w niebie nie zrobiły", ale przez kilka sezonów dały się zauważyć w stawce (szczególnie Shadow). Byłoby świetnie, gdyby Haas osiągnął na początek przynajmniej taki poziom. Amerykanie mają swoje, specyficzne tradycje wyścigowe, ale F1 naprawdę nie trafia tam na zupełnie obcy grunt. Choćby obecność tak rozpoznawalnej osoby jak Andretti oraz tradycje dawnych GP USA powodują, że jest jakiś "punkt zaczepienia". Austin jest na razie solidnie uchwyconym przyczółkiem - pora na dalszy podbój, raz już podbitego przez Europejczyków kontynentu (w Kanadzie mamy już silną bazę). Oby Formuła 1 podbiła Amerykę z pożytkiem dla wszystkich stron (bo przy pierwszym, historycznym podboju tego kontynentu, jego rdzenni mieszkańcy mieli średnie powody do zadowolenia...)
Może Haas będzie na tyle szalony zeby zaproponować Montoi fotel kierowcy, o ile juz tego nie zrobił i stąd ten wywiad akurat z Juanem :D
Akurat ja za GP Hiszpanii bym nie płakał.
Jego pieniądze (Haasa) i jego szaleństwo. Jak chce niech wchodzi do F1, a nóż widelec coś z tego będzie ;)
Indy, 16.04.2014 19:57 | | |
Utworzenie teamu w USA jest "całkowicie szalone" jeśli ma się mały budżet, "szalone" jeśli ma się przyzwoity budżet i "normalne" jeśli ma się duży budżet. Zatrudnianie ludzi z Anglii by pracowali w Charlotte nie różni się zbyt wiele od zatrudniania ich by pracowali we Włoszech, jest chyba nawet lepiej bo język ten sam, pól golfowych pełno a pogoda także lepsza niż na Wyspach :) Logistycznie jest to większy kłopot niż przy bazie w Europie ale nie przesadzajmy, europejskie teamy także się muszą swoje nalatać.
Może się jednak utrzyma przez kilka sezonów jak Penske czy Shadow.
Przy odpowiednim budżecie nie jest to problem. Jeśli się ma dobrych konstruktorów, ekipę i kierowców to co to za problem spakować to co potrzeba do Herculesa, czy innego samolotu transportowego i wylądować w dowolnym miejscu na ziemi. Wyścigi są dobrze rozłożone i jeśli raz już wylądują w Europie to przemieszczają się tirami tak długo jak to jest opłacalne. to tylko kwestia kasy i organizacji. Nawet teamy które mają siedzibę w Europie rzadko są w domu.
Dla mnie najlepszym rozwiązaniem też jest inwestowanie w sport tam gdzie są jego kibice a nie tam gdzie są potencjalne pieniądze. Przykład kataru jako organizatora MŚ w piłce nożnej dobitnie świadczy że lepiej jest słuchać kibiców. Co z tego ze zorganizuje się uliczny wyścig na jakimś sportowym zadupiu z danej dziedziny jak będzie nim tak niskie zainteresowanie że organizator podda się po pierwszym sezonie.
|