Embed from Getty Images
Daniel Ricciardo przyznał, że wiadomość o odwołaniu tegorocznego Grand Prix Monako była dla niego
„bolesna”.
Szalejąca pandemia koronawirusa spowodowała, że pierwsze osiem rund sezonu 2020 nie odbędzie się w pierwotnym terminie. Grand Prix Monako jest natomiast – obok GP Australii – jedną z dwóch eliminacji, które zostały definitywnie odwołane.
Czwartkowa decyzja o wycofaniu się z organizacji wyścigu na ulicach księstwa sprawia, że legendarne zmagania nie dojdą do skutku po raz pierwszy od roku 1954.
Daniel Ricciardo podczas Q&A na oficjalnym profilu Renault na Instagramie przyznał, że choć jeszcze nie myśli zbytnio o tym, kiedy będzie mógł wrócić na tor, to jednak wiadomość o odwołaniu Grand Prix Monako była dla niego szczególnie przytłaczająca.
„Nie pokonuję jeszcze żadnych okrążeń w mojej głowie, bo nie wiem nawet, po jakim torze będziemy się najpierw ścigać. Obejrzałem zeszłej nocy przejazd po Monte Carlo z kamery pokładowej i zrobiło mi się trochę smutno. Naprawdę nie wiem, gdzie zaczniemy sezon. To bolesne” – przyznał kierowca Renault.
„Oczywiście strata każdego wyścigu boli. Mojej domowej rundy w Melbourne także. Niestety, taką mamy teraz rzeczywistość”.
Najbliższą rundą w obecnej sytuacji jest Grand Prix Kanady, zaplanowane na 14 czerwca. Mimo to, przeprowadzenie wyścigu w Montrealu także jest wątpliwe, biorąc pod uwagę odroczenie nawet tak odległych imprez jak sierpniowe igrzyska w Tokio.
Zapytany o to, jak może wyglądać powrót do ścigania po tak długiej przerwie, Australijczyk odpowiedział:
„Będzie gorąco. Myślę, żeby wystartować z końca, bo sądzę, że pierwszy zakręt będzie szalony”.
„Popatrzę z tyłu jak się rozwinie sytuacja i wtedy obejmę prowadzenie. Najpierw jednak zdobędę pole position, a potem dobrowolnie wystartuję z końca!” – zażartował zawodnik z Perth.
Ricciardo za pośrednictwem mediów społecznościowych regularnie dzieli się z fanami filmikami ze swoich treningów. Australijczyk zdalnie kontynuuje także pracę ze swoim trenerem personalnym, Michaelem Italiano.
„Treningi z pewnością pomagają mi podtrzymać bojowe nastawienie. Gdy trenujesz, pojawia się trochę złości. Na tę chwilę to dla mnie jak lekarstwo”.
„Sądzę, że teraz jest idealny moment na zadbanie o formę. Jesteśmy zmuszeni do siedzenia w domu, nie ma żadnych lotnisk, ani zmęczenia z powodu zmian stref czasowych. Możemy spokojnie stworzyć sobie coś w rodzaju obozu treningowego, co nie zawsze jest możliwe”.
„Dobrze wiedzieć, że mamy dużo czasu, nie musimy też zbytnio naciskać. Myślę, że gdy to wszystko się skończy, zobaczymy wielu kierowców i ludzi w ogóle w świetnej formie. Mam taką nadzieję” – zakończył Australijczyk.