Embed from Getty Images
Wiele wskazuje na to, że Formuła 1 potwierdzi wkrótce organizację Grand Prix na torze Mugello.
O podobne prawo ubiega się inny znany włoski tor – Imola. Zdaniem dziennikarza La Gazetta dello Sport, Andrei Cremonesiego, ma jednak na to mniejsze szanse.
„Imola jest po prostu zbyt wąska dla szerokich bolidów F1. Wyprzedzanie byłoby tam prawie niemożliwe a wjazd do alei serwisowej znajduje się bardzo blisko linii wyścigowej i jest oddzielony wyłącznie ścianą”.
Szef włoskiego automobilklubu – Angelo Sticchi Damiani – podkreślił:
„Włochy mają dużą szansę na zorganizowanie drugiego Grand Prix. Pracujemy nad tym, ponieważ po Monzy odbędą się dwa lub trzy wyścigi a wycieczka do Mugello czy Imoli jest bardzo krótka”.
„Widzowie przed telewizorami szybko znudzą się zbyt wieloma wyścigami na tych samych torach. Na szczęście mamy we Włoszech trzy tory z odpowiednią licencją”.
Damiani dodał, że decyzja w sprawie dodatkowej eliminacji w Italii spodziewana jest jeszcze w tym tygodniu, po posiedzeniu Światowej Rady Sportu Motorowego.
Nawiązując do Mugello – Cremonesi komentował:
„Oprócz logistyki dodatkową zaletą byłoby to, że tysięczny wyścig Ferrari odbyłby się na torze Ferrari”.
Pod koniec sezonu fanów F1 czekają prawdopodobnie po dwa wyścigi w Bahrajnie i Abu Zabi. Sugestią taką podzielił się szef teamu Alfy Romeo – Fred Vasseur.
„Najprawdopodobniej późną jesienią odbędą się po dwa wyścigi w Bahrajnie i Abu Zabi. Poza tym układanie kalendarza przypomina wróżenie z fusów. Czytałem przed chwilą o tym, że Pekin zamyka część miasta z powodu koronawirusa a jednocześnie Szanghaj oferuje możliwość przeprowadzenia dwóch wyścigów” – powiedział Francuz na łamach Blicka.