Embed from Getty Images
George Russell określił swoje dzisiejsze odpadnięcie z Grand Prix Styrii jako
„typowy pech”, jako iż po raz kolejny stracił szansę na pierwsze punkty w barwach Williamsa.
Brytyjczyk zaczynał zmagania na Red Bull Ringu z dziesiątego pola. Po udanym starcie zdołał zyskać dwie pozycje po kontakcie pomiędzy Charlesem Leclerkiem a Pierre'em Gaslym i po pierwszym okrążeniu zajmował ósmą pozycję.
Kierowca Williamsa był w stanie bez większych problemów utrzymywać tę pozycję przed podążającymi za nim Danielem Ricciardo czy Yukim Tsunodą, a nawet potrafił odrobić część strat do siódmego Fernando Alonso przed pierwszą rundą postojów w boksach.
Wkrótce Russell został jednak poinformowany przez zespół o wdrożeniu
„planu B”, co wynikało z obaw o jednostkę napędową. Podczas pierwszego pit stopu 23-latek spędził u mechaników aż 18 sekund ze względu na uzupełnianie ciśnienia w układzie pneumatycznym. Okrążenie później kierowca Williamsa został wezwany po raz drugi, by w końcu wycofać się z wyścigu na 38. kółku.
„To wielka szkoda” – powiedział Brytyjczyk w rozmowie z
Ziggo Sport wkrótce po odpadnięciu z rywalizacji.
„Wyścigi nigdy nie są łatwe. Nigdy nie są sprawiedliwe, to chyba właściwe określenie. Zawsze potrzeba szczęścia, a ostatecznie dziś coś poszło nie tak”.
„Jeśli o nas chodzi, nie znajdujemy się zazwyczaj w takim położeniu, to po prostu typowe. Nie wiem naprawdę co o tym myśleć ani powiedzieć, jeśli mam być szczery. To wielka strata dla każdego w zespole. Od bardzo dawna pracowali na to niezwykle ciężko”.
„Dzisiejsze punkty byłyby dla nas czymś niesamowitym. Nie tylko dla morale. Jeśli ukończyłbym wyścig na ósmym lub siódmym miejscu – co uważam za możliwe, bo byłem szybszy od Alonso – cztery lub sześć punktów w klasyfikacji konstruktorów byłoby wielkim wynikiem. Naprawdę czymś fantastycznym dla nas”.
Russell stwierdził również, że z rywalizacji wykluczyły go
„problemy techniczne”, a konkretnie
„coś z ciśnieniem pneumatycznym”.