Embed from Getty Images
Przyszłoroczne bolidy Formuły 1 mogą nie okazać się znacznie wolniejsze od obecnej generacji konstrukcji – sugeruje Pat Symonds.
Pośród komentatorów i ekspertów panuje przekonanie, że przyszłe konstrukcje, zaprojektowane na podstawie nowego regulaminu technicznego, będą wolniejsze od obecnych. Z drugiej jednak strony dzięki szeregowi rozwiązań mają umożliwiać bliższą walkę na torze.
Max Verstappen przyznał już nawet, że będzie mu brakować
„szybkich czasów okrążeń i prędkości”. Dodał jednak, że nie spodziewa się tęsknić za sytuacjami, w których
„nie jest w stanie jechać blisko innych kierowców”.
Dyrektor techniczny Formuły 1 – Pat Symonds, stara się łagodzić niepokój kierowców i fanów.
„Możemy sobie wyobrazić, że na początku sezonu nowe bolidy będą średnio o pół sekundy wolniejsze od obecnych”.
„Już pod koniec kampanii może okazać się jednak, że ich osiągi będą na równi z tegorocznymi. Używam trybu przypuszczającego, ponieważ nie wiemy jeszcze, na jakie tempo rozwoju pozwolą nowe regulacje”.
Zdaniem brytyjskiego inżyniera w średnio-szybkich i szybkich zakrętach nowe bolidy mogą być nawet szybsze od tegorocznych, z uwagi na zastosowanie efektu Venturiego. Jednocześnie prędkości maksymalne ulegną obniżeniu.
„Nie martwimy się o czasy okrążeń. Najważniejszą kwestią jest dla nas lepsze ściganie” – podkreślił Symonds.