Valtteri Bottas przyznał, że Mercedes próbował maksymalnie wydłużyć pierwszy stint, zanim przebita opona pozbawiła go szans na walkę o miejsce na podium.

Fin ruszył do niedzielnych zawodów z szóstego pola startowego, ale szybko spadł na jedenaste miejsce. Kierowca niemieckiej ekipy stopniowo odrabiał straty, licząc na awans do czołowej trójki.

Na 33. okrążeniu lewa przednia opona bolidu W12 uległa przebiciu na dojeździe do siódmego zakrętu. Uszkodzenia bolidu, do których doprowadziła usterka, zmusiły Mercedesa do wycofania konstrukcji #77 z dalszej rywalizacji.

Opisując start do wyścigu, Bottas powiedział: „Obroty były w porządku. Jednym z problemów było doprowadzenie pośrednich opon do odpowiedniej temperatury w trakcie okrążenia formacyjnego. Ruszałem też oczywiście z brudnej strony toru”.

„Nie wiem, mieliśmy po prostu bardzo niską przyczepność. Włączając w to sam moment startu, cały początek wyścigu był z naszej perspektywy naprawdę ciężki”.

„Gdy jedziesz w pociągu z DRS nigdy nie jest łatwo, ale gdy różnice zaczęły stawać się nieco większe, mogłem w końcu dokonać pewnych postępów. Właściwie nasze tempo było całkiem dobre i mogłem dość długo utrzymywać się na torze w trakcie pierwszego przejazdu”.

Odnosząc się do incydentu z ostatniej fazy stintu na pośredniej mieszance, Bottas wyjaśniał: „Doszło do nieoczekiwanego przebicia jednej z opon. Nie odczuwaliśmy wcześniej żadnych wibracji, nie pojawiła się utrata przyczepności. To wszystko było bardzo dziwne”.

„Wiedzieliśmy, że naciskamy na limit, ale ponieważ nie pojawiały się żadne niepokojące oznaki, czuliśmy się komfortowo. Przynajmniej dla mnie sytuacja wyglądała zupełnie normalnie. To była nasza najlepsza szansa, by dostać się na podium”.

„Myślę, że gdyby nie przebicie opony, to jechalibyśmy do boksów jedno lub dwa okrążenie później i bylibyśmy w stanie zakończyć rywalizację w czołowej trójce”.