Embed from Getty Images
Szef Mercedesa, Toto Wolff, jednoznacznie poparł pomysł pozbawienia szefów zespołów możliwości komunikowania się przez radio z dyrekcją wyścigów podczas zmagań.
W przeszłości dyrektorzy sportowi zespołów F1 byli jedynymi osobami mogącymi rozmawiać z dyrekcją wyścigów Grand Prix podczas niedzielnej rywalizacji. W sezonie 2021 możliwości komunikacji zostały nie tylko poszerzone – wybrane rozmowy zespołów z Michaelem Masim były transmitowane na żywo, aby móc przekazywać fanom jeszcze więcej informacji z toru.
W miarę upływu kolejnych miesięcy, zarówno Toto Wolff, jak i Christian Horner niejednokrotnie zastępowali swoich dyrektorów sportowych – Rona Meadowsa i Jonathana Wheatleya – i wykorzystywali kanał komunikacyjny, aby móc wpływać na decyzje podejmowane przez Michaela Masiego i jego zespół.
Aktywność Wolffa i Hornera była szczególnie widoczna w kluczowym momencie wieńczącego sezon Grand Prix Abu Zabi. Szef Red Bulla domagał się od dyrekcji zezwolenia zdublowanym kierowcom na wyprzedzenie samochodu bezpieczeństwa, by przyspieszyć wznowienie rywalizacji, natomiast Wolff prosił o niewykorzystywanie safety cara podczas gdy swój bolid na torze zatrzymał Antonio Giovinazzi.
Wkrótce po zakończeniu wyścigu Ross Brawn ogłosił, że począwszy od sezonu 2022 komunikacja szefów zespołów z dyrekcją wyścigu zostanie odcięta. Takiego rozwiązania domagał się też Nico Rosberg, a teraz swoje poparcie dla tego pomysłu wyraził Toto Wolff.
„Zgadzam się z Rossem” – powiedział 49-latek w rozmowie z
Autosportem.
„Jednakże w równym stopniu obwiniam o to siebie i Rossa, ponieważ obaj braliśmy udział w procesie decyzyjnym odnośnie transmisji większej liczby kanałów w celu zapewnienia większej przejrzystości i rozrywki dla fanów. Na interkomie dzieje się bardzo wiele. Przekazywanie fanom nieco informacji o tych wszystkich małych i większych dramatach, jak na przykład awarie samochodu czy dyskusje odnośnie strategii były moim zdaniem dobrze przemyślane. Myślę jednak, że przestrzeliliśmy”.
„Muszę wziąć siebie i Christiana za nos. Dostaliśmy możliwość prowadzenia bezpośrednich rozmów z dyrektorem wyścigu, a ponieważ obaj walczymy tak zaciekle o interesy naszych zespołów, obaj przekroczyliśmy granice. Z całą pewnością część niepowodzeń miała miejsce ze względu na to, że życie dyrektora wyścigu nie zostało uczynione łatwiejszym”.
Wolff idzie dalej i sugeruje, że nie tylko szefom powinno się zakazać komunikowania z dyrekcją. Austriak proponuje ograniczenia również w pracy dyrektorów sportowych.
„Musimy przystopować” – kontynuuje szef Mercedesa.
„Moim zdaniem szefowie nie powinni bezpośrednio rozmawiać z dyrektorem wyścigu, powinni móc to robić tylko dyrektorzy sportowi”.
„Pójdę jednak o krok dalej i dodam, że dyrektorzy sportowi nie powinni lobbować czy wywierać presji na dyrektorze wyścigu. Powinni raczej zająć się sytuacjami, które dyrektor wyścigu i jego współpracownicy mogli przeoczyć” – dodał Wolff.