Embed from Getty Images
Nyck de Vries przyznał, że doszedł do momentu, w którym już
„prawie porzucił” nadzieję na starty w Formule 1.
27-letni Holender był jedną z największych niespodzianek ubiegłego sezonu w Formule 1. Podczas weekendu na Monzy de Vries w ostatniej chwili zmuszony był zastąpić niedysponowanego Alexa Albona w Williamsie, lecz mimo tego zaliczył świetny występ. Po wywalczeniu ósmego pola w kwalifikacjach zdołał on dowieźć dwa punkty za dziewiąte miejsce w niedzielnym wyścigu.
Holender z miejsca stał się wówczas jednym z najgorętszych nazwisk na rynku kierowców. Ostatecznie dość niespodziewanie po związanego z Mercedesem zawodnika sięgnęło AlphaTauri, które poszukiwało następcy odchodzącego do Alpine Pierre'a Gasly'ego. Wszystko to miało miejsce aż trzy lata po zdobyciu przez de Vriesa tytułu mistrza Formuły 2 i nieco ponad rok po jego mistrzowskiej kampanii w Formule E.
We wcześniejszych, udanych latach w kartingu, de Vriesa wspierał McLaren i, jak twierdzi sam kierowca,
„wtedy wszystko wyglądało dobrze”. Na pierwszy występ w F1 musiał on jednak zaczekać aż do sezonu 2022.
„Były już momenty, kiedy prawie się poddałem” – powiedział kierowca AlphaTauri w rozmowie ze
Speed Week.
„Koniec końców musiałem dość długo czekać na swoją szansę. Dorastałem z wieloma kierowcami, którzy już dawno trafili do F1. Czuję, że należę do tego pokolenia i że znajduję się obecnie we właściwym miejscu”.
27-latek uważa, że jego kariera
„utknęła w martwym punkcie” w momencie wygaśnięcia umowy z McLarenem.
„Jeśli chodzi o moje ciało, to rozwinąłem się dość późno. Gdy miałem 17 lat, fizycznie przypominałem 14-latka. Być może też oczekiwania po tytułach w kartingu były zbyt wysokie. Tak czy inaczej nabieranie szybkości zajęło mi trochę czasu, szczególnie w Formule Renault”.
„Po przegranej z Leclerkiem i Albonem w GP3 w 2016 roku straciłem wsparcie McLarena, tuż po tym, jak zmienił się tam zarząd. Biorąc pod uwagę finanse, nie miałem pojęcia, co robić dalej. Odbyłem testy w DTM z Audi i testy w GT z Ferrari i poważnie zastanawiałem się nad porzuceniem marzeń o występach w Formule 1”.
Ostatecznie ratunkiem dla kariery Holendra okazało się wsparcie Ricardo Gelaela, a potem Mercedesa.
„Od tego momentu moja kariera znów nabrała tempa. Opuściłem McLarena, ponieważ nie sądzę, by wynikło z tego coś więcej, nawet gdybym wygrał w Formule 2. Zacząłem pracować w symulatorze Mercedesa i tak zaczęły się nasze relacje” – zakończył de Vries.