Po wyścigu na Yas wszyscy zgodnie twierdzili że opony trzymają za długo. Teraz się zespołom odmieniło i twierdzą że gumy nie mogą być zbyt nietrwałe. Paranoja, szefostwo Pirelli dobrze robi że im to wypomina.
A teraz z innej beczki. Jeśli ostatnie testy odbędą się w warunkach jak dotychczas, to będzie sieczka. Nikt nie będzie znał z doświadczenia zachowania opon w normalnych temperaturach. Biorąc pod uwagę ten fakt, oraz to że pierwszy wyścig odbędzie się na Albert, to wcale się nie zdziwię gdy jakiś Buemi wygra...
A niech wygra. Juz dosyc dominacji jednego kierowcy.
@distinto
Słyszałeś o czymś takim, jak "złoty środek"? ;)
A tutaj zdaje się, że wpadamy ze skrajności w skrajność. Przecież kierowcom też zależy na dobrym ściganiu, więc skoro jest tak wiele narzekania, to można podejrzewać, że Pirelli faktycznie trochę przedobrzyło. Na razie tylko Massa zgłasza w tej sprawie "votum separatum".
Tak Panowie, dla show w F1 można zrobić wszystko,
słabsze gumy, KERS, skrzydło, jakieś strefowisko,
tor zrosić, alsfaltować wszystko, aż do samej siatki,
tylko czekam, kiedy pawia rzucę na takie poprawki.
Nie można porównać tego co było na Yas Marina z tym co jest teraz, bo tam mieli chociażby bardzo dobrze nagumowany tor, lepszą pogodę, a i najważniejsze... inne bolidy
@jpslotus72
Ale to gdzie on jest ten złoty środek? Zespoły to by chciały gumy nardziej przyczepne i mniej wytrzymałe, ale jednocześnie pozwalające na wyścig z jednym stopem. Mi się wydaje, że przy normalnych warunkach na torze nie zjadającym nadmiernie gum będzie można spokojnie na 2 stopy jechać. I o to chodziło.
@distinto
OK - chodzi właśnie o jakieś 2-3 pit-stopy, ale z niektórych wypowiedzi wynikało, że może ich być (nie tylko w Kanadzie) nawet więcej - a co za dużo to niezdrowo... Oczywiście, trzeba cierpliwie czekać na prawdziwy start sezonu i wtedy się zobaczy - na razie rozmawiamy o nadziejach i obawach, związanych z nowym ogumieniem i zdaje się, że wśród kierowców przeważają te drugie. Poza tym, nie chodzi tylko o przejechanie jakiegoś dystansu pomiędzy pit-stopami, ale też o to, na ile można w tym czasie agresywnie powalczyć z rywalami. Z jednej strony, wóz, który będzie świeżo po zmianie opon uzyska dodatkowy atut przy wyprzedzaniu kogoś jadącego na resztkach gumy, ale z drugiej - po przejechaniu kilku okrążeń będzie coraz trudniej zaatakować, bo wykonując agresywne manewry na nienagumowanej części toru, będzie się przyspieszało kolejny postój z powodu opon, tym samym straci się zyskaną pozycję i tak w kółko...
Nie jest łatwo znaleźć ten idealny "środek", dlatego nazywa się go "złotym".
Co za bzdury? Czy Pirelli ma szacunek dla FAKTÓW? Mówimy o wypowiedziach zawodowych kierowców a nie fryzjerce w Tico. Lepiej od każdego z nas czują pojazdy, które prowadzą i jeżeli mówią, że jest problem z oponami to znaczy, że J E S T P R O B L E M ! Mowa nie tylko o szybkiej degradacji opony, ale też o niestabilności osiągów z okrążenia na okrążenie. Jak były problemy z Michelinem czy Bridgestonem to żadnemu z nich nie przyszło do głowy tłumaczyć, że fatalne rozwiązanie jest wykonane na życzenie zespołów. Panowie i Panie z Pirelli trochę pokory i do roboty bez zwalania na kierowców, bolidy, temperatury i nawierzchnie. Sport na najwyższym poziomie wymaga też odpowiednich nakładów, innowacji i pracy. Zaczynacie przygodę z F1 od początku, więc można wybaczyć błędy, ale nie arogancję.
|