Jednego Senne juz mieli w skladzie,silnik Reno tez wtedy byl ....
a tak na powaznie,to Williams w ostatnich latach idzie na dno jak titanic, ale mam nadzieje ze gorzej niz w tym sezonie juz byc nie moze. Niestety prawdopodobnie znow na liscie kierowcow zespolu bedzie 2 paydriver'ow :(.
A kiedy ostatnio było 2 paydriverów w Williamsie? Co najwyżej w pierwszych latach jego istnienia, choć na tak odległej historii to się nie znam.
a Baricz to paydriver'em nie jest ? moze sie myle,ale chyba wniosl cos do zespolu w kieszonce :))(Maldonado wiadomo)
IMHO Senna za Rubihno to troche dziwna decyzja, ale jak potrzebuja panicznie hajsu to co zrobic ;/
to jest przesada w tym sezonie. Gdzie sutil a gdzie senna. Jak dla mnie w jednym bolidzie orkązenie dalej
Z wizyty, która podobno miała miejsce, nie można jeszcze wyciągać żadnych daleko idących wniosków. Ale teoretyzując: para Senna - Maldonado nie wróżyłaby raczej Williamsowi nie tylko wielkich, ale i średnich sukcesów (może jakieś małe - od czasu do czasu) - ogólnie byłaby to raczej stagnacja (tak mi się wydaje). Ale gdyby Bruno (za którym też mogą stanąć jacyś sponsorzy) mógł zastąpić Pastora, byłbym zadowolony. Żaden z nich nie błyszczy jakimś wyjątkowym talentem i są to raczej kandydaci do "drugiego fotela", ale Senna to przynajmniej barwna i sympatyczna osobowość - jego obecność w stawce byłaby, jak powiedziałby Bernie, bardziej potrzebna F1. :)
Porównując np. wywiady przeprowadzane na BBC z tymi dwoma kierowcami, z Bruno można się było czuć jak z dobrym kumplem przy piwie w sobotni wieczór, a z Pastorem jak (bez urazy!) na stypie (mrukowaty, bezbarwny, z ubogą angielszczyzną).
Więc jak dla mnie: Sutil - Senna byłoby OK. (Nie mam nic przeciwko Rubensowi, ale wydaje mi się, że Williams już ma...)
Obok Senny wizyty w fabryce Williamsa odbyli ostatnio także Rubens i Sutil, więc myślę, że negocjacje wciąż trwają i nie wiadomo, jaki będzie ich wynik.
Jeżeli Sutil chce roczny kontrakt to powiedziałbym mu nie
Senna który coś wniesie i może mieć roczną umowę wrazie czego z przedłużeniem
Jest bardziej opłacalny niż kierowca który chce im zwiać po roku
to i tak nie zapewni ciągłości
a po roku będzie wysyp utalentowanych i możnych kierowców
i Wiliamsie ten rok i tak będzie przejściowy przy tylu zmianach
choć Sutil pewnie podpisze dłuższy kontrakt
chyba że chce do Caterchama na rok
Według mnie Senna będzie partnerem Maldonado. Nie darmo chodzą plotki o posadzie testera Sutila w Ferrari oraz sam fakt, iż Williams nie ogłosił jeszcze składu (a przecież gdyby mieli przedłużyc kontrakt z Rubensem, to by już to zrobili i ogłosili!). ;)
trochę to dziwnie wygląda bo Sutil jest wolny już jakiś czas a kontraktu niema
@Ranguren
Negocjacje... Sutil skomplikował sobie sytuację przyznaniem, że za rok chciałby "uciec" z Williamsa do innego teamu.
Poza tym Williams może też brać pod uwagę np. kierowców zwolnionych z Toro Rosso (i może kogoś jeszcze)...
Czy powrócą kiedyś czasy , kiedy to talent decydował o przyszłości kierowcy , gdy o kierowce biją się teamy aby wybrać tego co ma właśnie największy talent a nie portfel , jak na razie wątpię .
Jak to jest z tymi co płacą np Chandhok czy on dostaje jakąś wypłatę czy jeździ dla samej jazdy, czy za friko?
@fitipaldi666 - powrócą? A były kiedyś takie? Możesz mnie oświecić?
jpslotus72 może biorą hiszp-ana pod uwagę ma chyba podobne finansowo wsparcie do sutila
@Yurek
W tych czasach, którymi ja się bardziej interesowałem (lata 70' i - trochę mniej - 80') różnica polegała na tym, że to same zespoły dogadywały się ze strategicznymi sponsorami (Lotus - JPS, Tyrrell - Elf, McLaren - Yardley a później Marlboro, Brabham - Martini, następnie Parmalat itd.) i nie były tak uzależnione od sponsorów, wspierających konkretnego kierowcę. Może tylko w początkach F1, kiedy kierowcy nie byli jeszcze w ogóle tak wiązani z firmami sponsorskimi, o angażu decydowały czyste talenty i ewentualnie "znajomości". Później pojawiły się reklamy, TV i sponsorzy zaczęli nabierać coraz większego znaczenia - jednak, jak zaznaczyłem wyżej, proporcjonalnie o wiele większe znaczenie mieli sponsorzy, z którymi szefostwo zespołu zawierało kontrakty niezależnie od zestawu kierowców. Chociaż i w latach 70' byli już pay-driverzy, którym starty w F1 zapewniały snobistyczne, bogate rodziny (Rikky von Opel, Hector Rebaque). Później jednak te proporcje zaczęły się zmieniać - zaplecze finansowe kierowców zaczęło nabierać coraz większego znaczenia - przynajmniej jeśli chodziło o umożliwienie debiutu, bo prawdziwe talenty w dalszym przebiegu kariery nie musiały już się martwić o finanse (tak jest zresztą i dzisiaj). Jednak faktem jest, że w ostatnich 2 sezonach nastąpił gwałtowniejszy "przechył na burtę", którą zajmują kierowcy bogatsi w wymierną walutę niż niezaprzeczalny talent (niektóre zespoły odwróciły kolejność pytań - najpierw jest "Ile masz w kieszeni?" a dopiero na drugim miejscu "Co potrafisz?") - i chodziłby o to, żeby znaleźć równowagę i utrzymać właściwy kurs, bo coraz większe obciążanie tej "burty" grozi może nie zatonięciem, ale ugrzęźnięciem na (wyścigowej) mieliźnie...
@jpslotus72 - koszty Formuły 1 lat 70. a obecnej Formuły 1 są nieporównywalne i chwała Panu, że taki Sauber jest w stanie w ogóle znaleźć sponsorów. Piszesz, że "Może tylko w początkach F1 o angażu decydowały czyste talenty i ewentualnie "znajomości"" - nie, wtedy wystarczyło sobie podnająć samochód od Coopera, Lotusa czy innego Brabhama, co z uporem maniaka czynili południowoafrykańscy kierowcy na swoje GP. A to, co w latach 70. z paydriverami wyprawiał Williams (czy jak kto woli FWRC), przerastało ludzkie pojęcie. Ja po prostu nie lubię narzekania typu "wróćmy do starych dobrych czasów", bo takich - jeżeli chodzi o paydriverów (czy też ich brak) nigdy nie było.
@Yurek
Cytat Yurek : Ja po prostu nie lubię narzekania typu "wróćmy do starych dobrych czasów" Mowa o "powrocie" faktycznie nie ma sensu - "to se ne vrati", jak mówią bracia Czesi... Ale nie jest też prawdą, że zawsze było tak samo i nic się pod różnymi względami w F1 nie zmienia. W niektórych kwestiach to właśnie nowe czasy są lepsze - dla przykładu: w sprawie bezpieczeństwa (chociaż niektórzy narzekają, że "nadmiar bezpieczeństwa zabija adrenalinę" - adrenalinę może tak, ale nie kierowców). Z kolei jeśli chodzi o atmosferę na padoku i kontakty między kierowcami, to w porównaniu z "dawnymi czasami" obecnie w garażach i między nimi panuje "grobowa atmosfera". Podobnie zmieniała się organizacja i finansowanie zespołów oraz znaczenie sponsorskiego wsparcia dla konkretnych kierowców. Dzisiaj nie ma np. tej możliwości, o której piszesz: wynajmowania bolidów przez mniejsze firmy i zespoły na pojedyncze wyścigi ("Gunston" przez kilka lat startujący - w różnych wozach - tylko w RPA czy "Team Canada" wystawiający "pożyczonego" Brabhama w ojczyźnie itd.). Jednak większość zespołów firmowych miała stałe wsparcie sponsorskie, niezależnie od tego, jacy kierowcy startowali w barwach związanych ze strategicznym partnerem. Williams, o którym wspominasz, rodził się w bólach i "na kredyt" - w pierwszych latach w ogóle nie konstruował własnych bolidów - jednak pod szyldem "Saudia Leyland" stanął na nogi i Jones czy Reutemann nie byli już na pewno pay-driverami.
Tak więc bywało różnie - lepiej lub gorzej. "Wrócić" nie można - do "lepszego" niestety, do "gorszego" na szczęście. Budując jednak przyszłość można się odwoływać do dobrych wzorów - czasem trzeba sięgnąć do Źródła, żeby wraz z nieuniknionymi zmianami nie utracić istoty sprawy.
|