F1 20241  2  3  4  5  6  7  8  9  10  11  12  13 Włochy Rosja Singapur Japonia USA Meksyk Brazylia Australia Arabia Saudyjska Abu Zabi Abu Zabi
  Logowanie (serwis)
Użytkownik:Hasło:
 
Rejestracja
 
  Grupy artykułów
Formuła 1 ogólnie
Liczba artykułów: 115, najnowszy:
Sezon 2019: Co nowego nas czeka w Formule 1?
Wywiady Wyprzedź mnie!
Liczba artykułów: 43, najnowszy:
Fred Vasseur: człowiek od zadań specjalnych
Spojrzenie akkima co rymem zacina
Liczba artykułów: 61, najnowszy:
Powrót obejrzałem, rymem opisałem
Relacje z wyścigów F1 i innych wydarzeń
Recenzje książek, gier i filmów
Liczba artykułów: 12, najnowszy:
F1 i kino, czyli 5 najlepszych filmów o królowej motorsportu
Inne serie wyścigowe
Liczba artykułów: 21, najnowszy:
Dakar 2016 - prezentacja samochodów
Historia kierowców
Liczba artykułów: 29, najnowszy:
Robert Kubica - Droga do powrotu (Część 3)
Historia zespołów
Liczba artykułów: 17, najnowszy:
Bruce McLaren - początek sportowej legendy
Historia torów
Liczba artykułów: 32, najnowszy:
Historia torów: Pescara
Historia samochodów
Liczba artykułów: 1, najnowszy:
McLaren MP4/4 - najlepszy bolid w historii F1
Zrozumieć Formułę 1
Liczba artykułów: 21, najnowszy:
Zawieszenie FRIC - o co tyle krzyku?
Technika
Liczba artykułów: 22, najnowszy:
Ferrari 458 GT2 - nowe auto Kuby Giermaziaka
Bezpieczeństwo z Allianz
Liczba artykułów: 71, najnowszy:
Koniec sezonu, początek pracy
Materiały prasowe zespołów i dostawców
Liczba artykułów: 33, najnowszy:
Przewodnik Renault: Regulowane tylne skrzydło

GP Włoch 2008 okiem Pawła Zająca

Relacje z wyścigów F1 i innych wydarzeń, 20 wrze?nia 2008, wyświetlenia: 5633
Paweł Zając<< | lista | >> | T- | T+
„Prawdziwe osiągi bolidu Formuły 1 można poczuć tylko na torze – czy to na testach czy podczas wyścigu.” – Robert Kubica.

„Eee tam. Takie gadanie cwaniaka z F1. Oglądam wyścigi, jeżdżę na symulatorach, trochę w temacie wiem, byłem na Pit Lane Parku czy innych imprezach – jestem w stanie sobie wyobrazić, jak to wygląda, jakie będą z tego odczucia”. Tak pewnie myśli wielu, którzy F1 znają z telewizji, Internetu czy pokazów. Sam kiedyś też tak myślałem, jednak już wcześniej, nagroda na Allegro Power pokazała mylność moich wyobrażeń. Obejrzenie wyścigu F1 na żywo, jeszcze dobitniej pokazało, że wcześniejsze wyobrażenia nawet nie ocierały się o rzeczywistość...

Czwartek, 11 września

Weekend GP zaczął się dla mnie już w środę. Bilety weekendowe na trybunę 21d ja i mój ojciec kupiliśmy już sporo wcześniej. Chciałem skorzystać z "publicznego" zwiedzania boksów, więc na torze musiałem pojawić się już w czwartkowe popołudnie. Prócz tego, skoro już jestem we Włoszech, to mogę odwiedzić Sant' Agate i Maranello – tak więc harmonogram był napięty.

Przygody zaczęły się już na początku – nawaliła nawigacja, więc trzeba było zdać się na drogowskazy i kilka wydrukowanych mapek z trasą (no cóż, liczyliśmy na nawigacje i kupowanie atlasu Europy wydawało się bezsensowne). Na szczęście drogi przynajmniej na autostradach były świetnie oznaczone i nie było problemu z jazdą w dobrym kierunku.

Schody zaczęły się przed samym "domem Lamborghini", gdzie po wjeździe na drogi lokalne jechaliśmy całkowicie na "czuja". Nawet w samej Sant' Agacie sporo krążyliśmy, nim trafiliśmy do muzeum żółtego byka.

Tam, widok dla oka cudowny. W dwupiętrowym budynku znalazły się największe perełki – Countach, Diablo czy Murcielago powieszone na ścianie. Nie zabrakło też klasyków, prototypów jak np. Miura Concept i oczywiście modeli wyścigowych.

Prócz Diablo GT2 czy Murcielago R-GT, znalazły się tam bolidy F1 napędzane silnikami Lamborghini. Do tego niewielki sklepik z gadżetami i bardzo miła obsługa. Niestety nie udało się zobaczyć Reventona, który – tu pracownicy nie byli zgodni – był gdzieś na pokazach lub zaszył się w zakamarkach fabryki. Następny punkt na naszej trasie – Maranello.

Trafić tam było jeszcze trudniej, niż do Sant' Agaty. Błądziliśmy prawie godzinę, by pokonać 30 kilometrów dzielące oba miasta. Jednak było warto. Cudowne wcześniej muzeum "traktorów" w porównaniu do fortecy czerwonych było niczym szklanka domowego bimbru przy butelce najlepszego francuskiego wina.

Wjeżdżając do Marenello dokładnie się czuje, co się tutaj liczy i co jest dla wszystkich ważne. Trochę ciężko opisać to uczucie, szczególnie, że jestem fanem Ferrari. Nigdzie indziej nie obejrzymy testów nowego modelu Califormia czy podczas drogi do Galerii nie przejedzie obok nas jedyne indywidualne Ferrari na bazie F430.

Zaś sama Galeria Ferrari jest po prostu wisienką na torcie – 15 mistrzowskich bolidów Scuderii, Enzo, F50, F40, Testarossa czy 360 Barchetta (jest tylko jeden egzemplarz, w dodatku należy do Luki di Montezemolo). Do tego stanowisko dowodzenia z toru F1, kopia boksu, pokój Enzo Ferrariego, czy kilkanaście z pucharów wywalczonych przez Scuderię. Wprost kraina mlekiem i miodem płynąca.

Niestety czas gonił, gdyż chciałem zdążyć na Pit Walk i nie mogłem bardziej rozejrzeć się po mieście, czy zobaczyć Fiorano. Następnym razem zarezerwuję sobie więcej czasu, bo warto. Ruszyliśmy w stronę Mediolanu, tym razem dość nieprzepisowo, żeby zdążyć na czas. Udałoby się, gdyby nie wszędobylskie korki i bardzo słabo oznaczone drogi.

Ostatecznie wpadłem do boksów z półtorej godzinnym spóźnieniem. Na szczęście godzinka, która pozostała w zupełności mi wystarczyła. Widok niesamowity, a same boksy są wprost przeogromne. Pit-stopy wydają się szybsze niż w telewizji, a bolidy znacznie ładniejsze – nawet najlepsze zdjęcia nie oddają wszystkiego.

W McLarenie chyba mieli na ten wyścig jakieś super ulepszenia, gdyż ekipa stojąc przed garażem FIA nie chciała odsłonić tyłu bolidu. Williams zdążył zamknąć się już na cztery spusty, przez co musiałem przełożyć oglądanie ich bolidu na pierwszą sesję treningową.

BMW, Ferrari i Toyota ćwiczyły pit-stopy, McLaren znakował opony, a reszta coś majstrowała przy bolidach. Za wyjątkiem Renault, które szczelnie schowało samochody w pokrowcach. To właśnie przed ich garażem udało się złapać jedynego z kierowców – niestety był to Nelsinho Piquet, któremu rozdanie ledwo trzech autografów sprawiło ogromną trudność (nie ma się co dziwić, że Andrzej Borowczyk za nim nie przepada :-P).

Czas powoli dobiegł końca i trzeba było się zwijać. Po drodze mało nie rozjechał mnie, pchany przez mechaników, bolid GP2 ekipy Arden, który inni widzowie zdążyli jeszcze pomylić z Toro Rosso... Czas wrócić na kemping Lesmo i odespać ciężką podróż.

Piątek, 12 września

Ze spaniem było trochę ciężko, gdyż Holendrzy kilka metrów obok grali do bardzo późna, jednak to nie to było najważniejszym problemem. Jak się okazało, na kempingu nie było elektryczności oraz ciepłej wody. To drugie można było jakoś wytrzymać, jako że bliskie kontakty towarzyskie nie były moim priorytetem, jednak brak elektryczności przy coraz słabszej baterii aparatu był małą tragedią. Postanowiłem na chwilę o tym zapomnieć i udałem się na tor, by obejrzeć trening Formuły BMW. Stanąłem na prostej za zakrętami Lesmo. Mimo, że bolidy małe a silniki niezbyt duże, to i tak efekt był niesamowity. Kręcenie bączków przed publicznością to całkiem coś innego niż jazda na "maksa" w deszczu.

Przesuwałem się dalej aż do szykany Ascari – koniec końców najlepsze miejsce na torze według mnie, szczególnie na wejściu. Po obejrzeniu małych bolidów z Monachium przeniosłem się na trybunę przy pierwszej szykanie, by podziwiać pierwsza sesje treningową F1. Pierwsi pojawili się na torze kierowcy Force India, a ja stałem przy barierce i maślanymi oczkami odprowadzałem każdy z bolidów wzrokiem. Telewizja naprawdę odbiera kilka pięknych rzeczy; obserwację z jednego punktu, która pozwala dostrzec, co te maszyny tak naprawdę potrafią, dźwięk silnika, który obłędnie pieści uszy i zmiany biegów, powodujące ciarki na plecach.

Po jakichś 15 minutach transu postanowiłem zmienić miejsce. Przenieśliśmy się na drugą szykanę. Konfiguracja dróżek wewnątrz toru powodowała, że po drodze musieliśmy przejść obok łuku Serraglio. O ile na szykanach, gdzie bolidy poruszają się dość wolno zatyczki do uszu nie są koniecznością, o tyle dźwięk silnika F1 na prostej powoduje zagłuszenie wszystkich myśli, co po pewnym czasie przeradza się wręcz w nieprzyjemny ból. Na szczęście – czego się nie spodziewałem, gdyż na pokazach F1 nie korzystałem z zatyczek – małe kolorowe gąbeczki zatrzymują tylko te "niechciane" dźwięki, przez co strata doznań akustycznych jest minimalna.

Druga szykana nie okazała się tak atrakcyjnym miejscem, jak pierwsza. Asfaltowe pobocze dość mocno oddala trybuny od toru, a siatka skutecznie uprzykrza robienie zdjęć, szczególnie jeśli ktoś nie posiada teleobiektywu. W połowie sesji zaczęło padać coraz mocniej i mocniej i ostatecznie ulewa zakończyła sesję. Schroniliśmy się pod owalną sekcją starego toru by przeczekać oberwanie chmury. Tam spotkaliśmy Austriaków, którzy okropnie ubolewali nad stratą GP na A1-Ring, ponieważ mieszkali kilka kilometrów od toru. Też bym tak chciał mieszkać o krok od toru... ale wróćmy do głównego wątku.

Ulewa mimo tego, że później zelżała, to i tak spowodowała przesunięcie kwalifikacji Formuły BMW. Wolny czas poświeciłem na małe zakupy – dwie czapeczki do kolekcji i oficjalny plakat. Później sesja treningowa GP2 na głównej trybunie i powrót na pierwszą szykanę na drugi trening F1, tyle że tym razem z drugiej strony. Miejsce szczerze mówiąc mnie nie urzekło, bolidy – jak to na szykanie – jadą dość wolno, w dodatku od zewnętrznej strony w tym miejscu do toru jest dość daleko.

W połowie sesji przeniosłem się na Ascari, gdzie wrażenia były znacznie lepsze. Siedziałem na wyjściu i obserwowałem, jak kierowcy pokonują tarki. Kubica, Kimi i Lewis przycinali najbardziej w tym miejscu i bolid dość mocno podskakiwał, kiedy inni jeździli dość zachowawczo i prawie w ogóle niedotykalni tarek. Sesja przy w pełni słonecznej pogodzie dobiegła końca, Robert drugi, nie powiem miałem spore nadzieje na dobry wynik i liczyłem na słońce do końca weekendu.

Normalnie byłby to koniec piątku i pewnie siedziałbym po sesji na forum F1WM, jednak do zakończenia zmagań na torze było jeszcze daleko. W przerwie pomiędzy F1 a kwalifikacjami GP2 spotkałem się w sklepie Red Bulla z redakcyjnym kolegą Igorem Szmidtem. Krótka rozmowa o wydarzeniach na torze i planowanie sobotniego spotkania z Vettelem, na które, jak przystało na prawdziwego fana, Igor strasznie się nakręcał.

Zostawiłem rozmarzonego Igora ;-) i pobiegłem na kwalifikacje GP2, gdzie Bruno Senna zawiódł mnie na całej linii, przegrywając tytuł już piątek. Później jeszcze kilka fotek podczas treningu Porsche Super Cup i powrót na kemping. Chciałem zrobić jeszcze kilka fotek na zakrętach Lesmo podczas przełożonych kwalifikacji FBMW, jednak zanim przedostałem się tam, to sesja zdążyła się skończyć. Udało się uchwycić jedynie zepsuty bolid na poboczu już po zakończeniu kwalifikacji. Po powrocie na pole namiotowe od razu wycieczka do sklepu po małe zapasy i do kawiarni, gdzie udało się znaleźć prąd. 12 godzin spędzonych na torze spowodowało, że myślałem już tylko o zapadnięciu w błogi sen.

Sobota, 13 września

Oczywiście się nie udało, przez Holendrów i niewygodę budziłem się co godzinę. Wstałem, przemyłem twarz i czym prędzej pomknąłem na trzecią sesję treningową. Pogoda ponownie nie dopisała i sesja odbyła się "na morko". W ten czas ustawiłem się na zakręcie Parabolica, co kilka minut zmieniając miejsce w poszukiwaniu dobrych zdjęć. Sam zakręt jest całkiem fajny, jeśli chcemy oglądać F1 przez chwilę, ale na dłuższą metę odpada. Raz, że bardzo krótko widać bolidy, a dwa, brakuje tam telebimu. Gdy deszcz przybierał na sile, ja doszedłem do końca zakrętu i stojąc przed wjazdem do boksów modliłem się, by ktoś jeszcze wyjechał na tor.

O dziwo najpierw wysłuchał mnie Lewis Hamilton, który bardzo chętnie pozował do zdjęć na wyjściu z zakrętu. Później dołączyli do niego jeszcze Sebastien Bourdais, Heikki Kovalainen, Nick Heidfeld, Jenson Button i obaj zawodnicy Williama. Wracając do Lewisa, to chyba nie trzeba wspominać o reakcjach Włochów na jego osobę: gdy Brytyjczyk choćby pojawiał się na telebimie, nad cały torem rozlegały się gwizdy i buczenie. Oczywiście przy Ferrari reakcje były zgoła odwrotne, krzykom i wiwatom nie było końca.

Wtem, zaraz po zakończeniu sesji podjąłem katastrofalną w skutkach decyzję – poddałem się potrzebie fizjologicznej i udałem się do toy toya. Różnica temperatur całkiem załatwiła mój aparat, który zaparował bodaj na trzech soczewkach. Przywrócenie go do porządku trwało ponad godzinę, co z resztą widać na niektórych fotkach z Porsche Super Cup. Na kwalifikacje przeniosłem się na swoją trybunę na zaklepane już miejsca, by w "spokoju" rozkoszować się rywalizacją na torze.

Trochę podłamany wynikiem Kubicy i Kimiego udałem się na planowane spotkanie z Vettelem w sklepie Red Bulla. Tam powiedziano mi, że jego pozycja w kwalifikacjach była tak "niska", ze zrozpaczony Sebastian nie może przyjść. Z tego powodu Igor już zaczynał żałować pole position swojego idola :-P Szkoda, że Panowie z Czerwonego Byka nie wyszli fanom naprzeciw i nie przysłali nikogo innego, np. Dawida Coultharda, który pewnie nie musiał walczyć z prasą.

Końcówka soboty przypadła mi na pierwszy wyścig GP2, znów na głównej trybunie. Niestety, zawsze jak bolidy Dallary wyjeżdżały na tor, znajdowałem się w tym miejscu i szczerze mówiąc zmęczenie zabijało chęć przenoszenia się gdzie indziej. Po wyścigu wygranym przez Lucasa di Grassiego zostałem jeszcze na starcie wyścigu Formuły BMW. Szczerze mówiąc pożałowałem, że moje miejscówki nie obejmowały prostej startowej. Kilkanaście nawet małych bolidów na starcie z rozkręconymi na "Maksa" silnikami powoduje piorunujące rażenie, aż strach pomyśleć, jak to wygląda na F1. Po ponad siedmiu godzinach na torze wróciłem do namiotu, gdzie znów interesował mnie już tylko sen i emocje podczas jutrzejszego wyścigu.

Niedziela, 14 września

Sen znów nie bardzo się udał, ale nie było czasu na marudzenie. Wyścig GP2 zbliżał się wielkimi krokami. Ochrona na torze nie dość, że bardzo drobiazgowo sprawdzała bilety, to przy wejściu na jedną trybunę trzeba było przejść przez trzy bramki! Co ciekawe, plecaka nigdy nikt mi nie sprawdził, mogłem wnieść na tor broń, bombę czy cokolwiek innego, ale nie dało się usiąść na trybunie tańszej niż moja.

Pogoda była taka sama przez cały weekend. Wyścig GP2 w deszczu i ogromna radość Pantano po zdobyciu tytułu. Później Porsche. Samochód z numerem 27 miał wystrzał opony centralnie przed nami, po zjeździe do boksu wrócił na tor i rozpoczął szaleńczą gonitwę. Kierowca szokował tempem i pomimo straty połowy okrążenia wyprzedził co najmniej siedmiu rywali. Po zakończeniu rywalizacji "Prosiaczków" zostało już tylko czekanie na wyścig F1.

Najpierw parada kierowców, później przejazd na miejsca startowe. Atmosferą trochę ostudził start za Safety Carem, jednak po restarcie wszystko wróciło do normy. Spoglądam na telebim, Heidfeld gdzieś zniknął. Bolidy dojeżdżają do miejsca, przy którym siedziałem, patrzę – Vettel, Kovalainen, Webber, Rosberg Massa, Trulli, Alonso, Glock, Kubica – jest. Robert przed Nickiem! Cieszyłem się jakoś bardziej niż zwykle. Emocje na torze są znacznie spotęgowane w porównaniu do tego, co czuje się przed telewizorem. Szybkość i dźwięk bolidów znacznie podkręcają atmosferę, wszystko jest jakby większe, szybsze i lepsze.

Wyścig dobiegł końca, dla kierowców, którzy robili rundę honorową. Jak tylko zobaczyłem, że otworzono bramy dałem plecak ojcu i zacząłem przedzierać się przez tłum, jedna, druga, trzecia osoba ominięta, ktoś wyładował w błocie. Hop przez płot i sprint przez Parabolikę. Po drodze jeszcze fotka wiszącego bolidu Force India.

Prawdziwą długość zakrętu zobaczyłem dopiero podczas tego biegu. Pod podium niestety nie zdążyłem – nie dość, że za późno wystartowałem, to jeszcze brakło mi kondycji :-P Pstryknąłem więc kilka fotek bolidów w pit-lane i samego toru. Później zbieraliśmy się już na kamping, gdzie czekało na nas spakowane auto, którym od razu ruszyliśmy do domu.

Po wyjeździe z Mediolanu było już z górki, przynajmniej na początku. Autostradami do Austrii, gdzie zdrzemnęliśmy się ponad sześć godzin na parkingu. Noc była bardzo zimna, przez co wychodzenie z samochodu wydawało się co najmniej złym pomysłem. W połowie Austrii zaczęło kończyć się zarówno paliwo, jak i pieniądze, jednak mieliśmy jeszcze kartę kredytową, wszystko miało być OK.

Właśnie... miało. Na jednej ze stacji w celu sprawdzenia kupiłem batona – wszystko bezproblemowo. Ojciec zatankował samochód, wręczam Pani za ladą kartę i szok... nie działa. Kilka prób i nic. Austriaczka "na migi" kazała nam dzwonić do domu po pieniądze, co nie wchodziło w ogóle w grę.

A wszystko to przez moje niedopatrzenie, gdyż jak poinformowano mnie na infolinii PKO, nie sprawdziłem limitu transakcji przed wyjazdem i najzwyczajniej w świecie przekroczyłem daną kwotę. Na szczęście na okolicznym parkingu znalazł się bardzo uprzejmy Pan Tomasz z Krakowa bodajże, który pożyczył nam potrzebne pieniądze. W dodatku nie chciał nic w zastaw, podał tylko adres e-mail i poprosił o kontakt za dwa tygodnie – wyjeżdżał na wakacje. Szczerze mówiąc nie spodziewałem się, że znajdzie się ktoś na tyle uprzejmy :-) Ponad sześć godzin spania i godzinna walka z kartą w środku Austrii spowodowały, że wracałem do domu ponad 20 godzin. No cóż, bywa i tak...

Piątek, 19 września – kilka słów na "zimno"

Długo zajęło mi ochłonięcie po tym wszystkim. Zawsze po powrocie z zagranicy nie potrafię odnaleźć się w kraju. Teraz było jeszcze gorzej. Szczerze mówiąc do Włoch wybrałem się totalnie nieprzygotowany, prócz problemów technicznych (np. braku elektryczności), było także kilka spraw na torze, takich jak brak teleobiektywu czy choćby odpowiednich butów na deszcz.

Drugim aspektem wartym odnotowania jest ochrona, która jest straszna. Wejście gdzieś, gdzie nie wolno graniczy praktycznie z cudem. Pilnują dosłownie wszystkiego, a gdy obejdzie się jedną grupkę trafia się na następnych. Aczkolwiek zawsze są pewne luki, które można by wykorzystać. Może w przyszłym roku fotki z padoku? :-)

Jest jeszcze sprawa miejsc na torze. Często się narzeka, że te na prostej gorsze, te na szykanach lepsze. Powiem szczerze, że każde jest dobre. Każde ma swoje plusy i minusy. Na szykanach bolidy jeżdżą wolniej i jest więcej akcji. Na prostej można poczuć prawdziwą prędkość tych kosmicznych maszyn, ale akcji prawie w ogóle nie ma.

Wyścig ogólnie mimo wszystkich przeciwności ogromnie mi się podobał. Już planuję kolejny wyjazd i pewnie znów padnie na Włochy – bo wiem już co i jak. Oby podczas GP Włoch 2009 Robert mógł dostarczyć tyle pozytywnych emocji, co w tym roku ;-)

•  Galeria zdjęć z wizyty w Sant' Agate i Maranello
•  Galeria zdjęć z Grand Prix Włoch 2008 (część 1)
•  Galeria zdjęć z Grand Prix Włoch 2008 (część 2)
•  Galeria zdjęć Monza 2008 – serie towarzyszące F1
<< | lista | >> | T- | T+ | zgłoś błąd w artykule | ^

  Komentarze  
Strony  •  1 Odśwież T- T+
YodoNk, 20.09.2008 15:40[!]
dobrze sie czyta :)
jacek2601, 20.09.2008 16:29 Komentarz poprawiony przez moderatora[!]
No to niezłe mieliście przeżycia panowie. A tak w ogóle to super artykuł.

_______________
Słowo "zaj.....y" lepiej zastąpić słowem "super" /// rafaello85
MairJ23, 20.09.2008 17:06[!]
podoba mi sie to ze staracie sie wszyscy jakos przekazac ludziom to przezycie jakim jest po dlugim czasie ogladania F1 w TV i oczywiscie granei na symulatorach itd....przezycie na zywo tego spektaklu ryczacych, malych, nieprzecietnei szybkich bolidow. Bylem w indianapolis i bylem swiadkiem calego weekendu GP usa w 2007 i musze powiedziec ze wszystko jest tak jak to opisujecie tutaj. Ale niestety nikt tego nie bedzie wiedzial jak to jest naprawde do czasu jak sam si eczlowiek nei uda na GP i samemu to przezyje - czego zycze wszystkim fanom F1 - ogladac wyscigi na zywo to jest przezycie. Ja mialem jeszcze to szczescie ze spotkalem wieczorem w restauracji fernando alonso - nie rozmawialem z nim i nei prosilem o autograf - poprostu delektowalem si echwila ze siedze stolik od niego i poprsotu jemy sobie kolacje :)
pozdrawiam
cobden, 20.09.2008 21:20[!]
Fajnie:) Brawo dla autora! Przyznaje ze w rownej mierze jak opis emocji na torze zaciekawily mnie perypetie podrozy;] Niektore zdjecia naprawde dobre.
rafaello85, 21.09.2008 20:18[!]
Relacja bardzo fajna, a zdjęcia super:) Monza to marzenie każdego kibica Ferrari. Każda jedna osoba, która oglądałała tam wyścig na żywo, pisze, że atmosfera na torze jest fenomenalna:)
Strony  •  1 Odśwież T- T+
Komentowanie tej wiadomości zostało zablokowane  |  Forum Wyprzedź mnie!


F1WM
F1WM.plAktualności, Newsy i wyniki w WAP
Testy, Artykuły, Słowniczek pojęć F1, Sondy
Katalog www, Kuba Giermaziak, Karol Basz
Baza danych F1Sezony, Statystyki, Kierowcy, Zespoły, Tory, Bolidy, Silniki, Konstruktorzy bolidów, Dostawcy silników, Dostawcy opon
Robert KubicaAktualności, Profil kierowcy, Osiągnięcia, Daniele Morelli (menedżer), Statystyki kierowcy, Historia startów z BMW
Inne serieAuto GP, DTM, Mistrzostwa Europy F3, FR3.5, GP2, GP3, GT Series, WEC, IndyCar, Supercup, WTCC
 
  •   ISSN 2080-4628   •   Serwis poświęcony F1 i innym seriom wyścigowym   •   Istnieje od 1999 roku   •   Wszelkie prawa zastrzeżone
Kanał RSS  •  Redakcja serwisu Wyprzedź Mnie!  •  Informacja o prawie autorskim i polityka prywatności  •  Reklama i współpraca