Ralf Schumacher wyraził swoje ogromne niezadowolenie z lekarzy w Stanach Zjednoczonych, którzy pomimo przeprowadzenia szczegółowych badań tuż po wypadku na torze Indianapolis, nie wykryli uszkodzenia dwóch kręgów.
„Nie mogę uwierzyć, że nie wykryli tego w Indianapolis. Przeprowadzili wiele badań, ale tego nie dostrzegli. Jestem zły, że nie kazali mi dłużej zostać, tylko następnego dnia od razu wysłali samolotem do domu”, powiedział Niemiec w jednym z wywiadów.
W innym z kolei stwierdził, iż tylko cudem uniknął katastrofy, czyli ewentualnego uszkodzenia rdzenia kręgowego, ponieważ przez blisko 10 dni nie nosił odpowiedniego gorsetu korekcyjnego. Lekarz ze znajdującej się w pobliżu Frankfurtu kliniki Bad Nauheim twierdzi, że złamania kręgów takie jak w przypadku Ralfa Schumachera, nie są niczym nie spotykanym i powinny się w pełni wygoić. Proces ten zajmie od 8 do 12 tygodni i wymaga noszenia wspomnianego wyżej gorsetu.
Fakt nie wykrycia kontuzji przez lekarzy ze szpitala Metodystów w Indianapolis, gdzie trafił młodszy z braci Schumacherów tuż po wypadku, wydaje się być dosyć dziwny, ponieważ jednostka ta ma duże doświadczenie w diagnozowaniu i leczeniu obrażeń doznanych podczas wyścigów samochodowych. Szpital ten jest znany z udzielenia fachowej pomocy wielu kierowcom z serii CART i IRL, którzy doznali znacznie poważniejszych obrażeń. Nie wykluczone jest, że Ralf Schumacher zdecyduje się na pozwanie do sądu lekarzy odpowiedzialnych za nie wykrycie uszkodzenia kręgosłupa.
Źródło: F1-Live.com, GrandPrix.com