Szef administracji Formuły 1 – Bernie Ecclestone stwierdził dzisiaj, że nie ma już szans na zatwierdzenie przyszłorocznej Grand Prix Wielkiej Brytanii na torze Silverstone.
„Co mogę zrobić? Mam ofertę z innego kraju (według brytyjskiej prasy może tu chodzić o kolejne GP w Stanach Zjednoczonych, chociaż wydaje się to mało prawdopodobne), który chce zbudować wspaniały tor, zainwestować mnóstwo pieniędzy w Formułę 1 i zapłaci obecną stawkę. O wyrażeniu zgody muszę ich poinformować z rocznym wyprzedzeniem. Jeśli przegapię tę okazję ze względu na niemożność dogadania się z BRDC, pozbawię tym samym szansy kraj chcący desperacko zorganizować u siebie wyścig Formuły 1”.
Brytyjczyk zapomina jednak chyba o tym, że obecnie kalendarz wyścigów jest już i tak przepełniony i każda dodatkowa impreza ponad 17 przewidzianych w Concorde Agreement wymaga zgody wszystkich zespołów, której wcale nie muszą udzielić. Co więcej, serwis GrandPrix.com sugeruje, że zespoły mogą nawet bez zgody Ecclestone'a zdecydować się na zorganizowanie wyścigu na torze Silverstone – w końcu wiele z nich ma w tym kraju swoje siedziby i jest to dla nich domowa grand prix. Byłby to z pewnością alarmujący precedens dla administracji F1.
To, co najprawdopodobniej Ecclestone chce obecnie osiągnąć, jest wywarcie dodatkowej presji na właścicielu toru Silverstone – British Racing Drivers' Club (BRDC), aby jak najszybciej zaakceptował jego warunki. Tymczasem jeśli pierwszy raz w historii wyścigów Formuły 1 rzeczywiście nie odbędzie się Grand Prix Wielkiej Brytanii, odbije się to negatywnie na całej Formule 1, a więc i na Ecclestone.
Póki co na uratowanie tego wyścigu jest jeszcze trochę czasu (co najmniej do połowy grudnia) i z pewnością nie wszystko jest jeszcze stracone, co podkreśla trzykrotny mistrz świata – Jackie Stewart, będący obecnie prezydentem BRDC.
Źródło: GrandPrix.com