---, 09.09.2017 12:11 | | |
Choć to wydaje się nierealne, to myślę, że za parędziesiąt lat uda się logistycznie wszystko poukładać, by właśnie tyle wyścigów w kalendarzu było. A na razie, proponowałbym kreowanie F2 na drugą ligę zamiast serię wyłącznie juniorską, w ten sposób podniesienie odrobinę jej prestiżu, i żeby za kilka lat F2 ścigała już się na oddzielnych torach. Wtedy niektóre tory zamiast wypaść prosto z kalendarza ze względu na problemy finansowe organizowałyby przynajmniej tą drugą ligę.
@--- W latach 90 Formuła 3000 nie była serią towarzyszącą F1, więc byłby to taki powrót do przeszłości.
---, 09.09.2017 12:29 | | |
@Masio
No, zależy kiedy. W większości sezonów część wyścigów towarzyszyła F1, a poza tym znaczna większość pozostałych wyścigów nawet jak w innych terminach, to jednak rozgrywały się na tych samych torach. A poza tym, tam chyba też nie mogli startować zawodnicy którzy już mieli za sobą doświadczenie w F1.
Przy tylu wyścigach mogliby pomyśleć, by wydłużyć sezon do dwóch lat. Wtedy mistrza świata poznawalibyśmy raz na dwa lata, a po drodze byłoby 40-50 wyścigów. Ciekawe, jakby to wpłynęło na sprzedaż biletów, gdyby np. Monza była raz na dwa lata.
Oby kiedyś w tym gronie znalazła się Polska
40 zgłoszeń nie oznacza 40 nowych wyścigów, i nikt nie powiedział, że wszystkie nowe będą co roku.
Sezon trwa 9 miesięcy, czyli powiedzmy 39 tygodni (przy wczesnym starcie i późnym zakończeniu). Przyjmując rytm wyścig/wyścig/przerwa, wciśnie się max 26 - a jak uwzględnić przerwę letnią to jakieś 24.
Kiedyś proponowałem 24 z ograniczeniem dla każdego z kierowców do 16...
@bartoszcze 24/16 ;) Czyli na kilku wyscigach mielibysmy pustki na starcie. Moze by sie dziesiatka uzbirala. Jedyny plus, to zobaczylibyscmy, jakie tory faktycznie wybieraja kierowcy.
@marios76
To było zamierzone robienie miejsca dla trzecich i dalszych kierowców ;)
Np. w jesiennej serii na zachodniej półkuli śmiało mogliby startować kierowcy z Indy - choćby Rossi, Gutierrez, Castroneves. W Rosji i Azerbejdżanie mógłby sobie pojeździć Sirotkin, w Kanadzie dopchałby się Latifi, w Japonii kierowcy Superformuły itd.itd.
---, 10.09.2017 20:06 | | |
@bartoszcze
Tylko czy w twojej propozycji byłyby też limity wyścigów dla poszczególnych zespołów? Ci wszyscy ludzie trudzą się przecież prawie równie mocno co kierowcy, patrząc w perspektywie całego roku, a nie tych konkretnych dwóch godzin w wyścigu.
@---
Dla zespołów - nie, ale i tak wiadomo, że przy takiej ilości wyścigów zespoły organizowałyby zapasowe ekipy mechaników itp. Raczej widziałbym tu wzmocnienie współpracy z lokalsami, nawet z dopuszczeniem alternatywnych ekip działających na konto głównego zespołu (np. Sauber wysyła do Azji tylko samochody z inżynierami, a na miejscu Gelael z Haryanto organizują obsługę i sponsorów). Ale to oczywiście na dziś totalne fiction :)
@bartoszcze Myślę, że "totalne" to jednak za delikatne określenie ;)
Natomiast nic nie miałbym przeciwko większej liczbie zespołów, i rozgrywaniu kwalifikacji inaczej- tak aby kierowcy spoza topu (nie dysponujący topowymi bolidami) mogli więcej pojeździć i walczyć między sobą o awans do czołowej 20.
Oczywiście to nie tak, że dzięki temu mieli by dogonić czołówkę, nie dysponując odpowiednimi zasobami, ale możliwość walki z zespołami słabszymi i końca stawki, mogła by wpływać na takich którzy chcą się pokazać, oraz słabsze ekipy miały by większą motywacje.
Rozwiązaniem była by sesja np. godzinna , przed kwalifikacjami, gdzie a) walczono by o awans do 20 b) pięć czołowych zespołów w klasyfikacji znajdowało by się w top 20 automatycznie bez udziału c) pisze o sytuacji gdy było by np. 13-15 ekip.
Oczywiście dopiero po awansie z tych np 8 zespołów 10 kierowców, odbywa się sesja kwalifikacyjna.
Taka fantazja ;)
@marios76
To się do tej pory nazywało prekwalifikacje ;)
Na dziś mamy 10 zespołów, limit w regulaminie 13, i stanowisko Todta*, że 12 byłoby w sam raz. Oraz brak chętnych do wykładania setek milionów na pełne wejście do cyklu.
|