Embed from Getty Images

Max Verstappen uważa, że kalendarz Formuły 1 składający się z 24 wyścigów, jest zdecydowanie za duży.

F1 rozpoczyna rekordowy pod względem liczby eliminacji sezon. W tym roku bolidy powrócą na tory w Imoli oraz Szanghaju, które z różnych powodów nie mogły zorganizować Grand Prix w ostatniej edycji mistrzostw świata.

O ile Liberty Media stara się zapewnić, iż grafik będzie bardziej zrównoważony geograficznie, zespoły mierzą się z poważnym wyzwaniem kadrowym. Aby uniknąć nadmiernych obciążeń pracowników, niektóre stajnie stosują rotację wśród osób udających się na tory.

„Myślę, że już teraz mocno przekroczyliśmy sensowny limit wyścigów. Wiem, że wciąż jestem młody, ale jeśli miałbym przez dziesięć kolejnych lat ścigać się w 24 wyścigach na sezon, to nie potrafię sobie tego wyobrazić” – podkreślił Verstappen.

„Moje drugie zastrzeżenie dotyczy tego, że powinno nam zależeć nie na ilości, ale na jakości Grand Prix. Wspominałem już o tym wcześniej. Obecny model jest daleki od zrównoważonego”.

„Uwielbiam się ścigać, ale są momenty, w których wolałbym zostać w domu i skupić się na innych projektach. To szaleństwo. Wiesz, jak wielkie poświęcenia są konieczne z twojej strony. Kocham rywalizację na torze. Teraz nie jest to problem, ale za kilka lat może być inaczej”.

Dopytywany o pomysł rotacji kierowców, zawodnik RBR odparł: „Trzeba byłoby się temu przyjrzeć, bo jeśli musielibyśmy zacząć rotować kierowców… To byłoby trochę szalone. Takie jest moje zdanie i pewnie podziela je kilku innych zawodników, ale wszystko zależy od F1 i tego, co Liberty chce zrobić ze swoim sportem”.

„Ale jeśli ludzie z Formuły 1 zaczęliby podejmować decyzję o przedwczesnym kończeniu swych karier, ze względu na zbyt dużą liczbę wyścigów, to byłaby to porażka. Mam nadzieję, że w przyszłości będziemy mogli przedyskutować tę kwestię”.