Zespół Ferrari być może zdominował wczorajszy wyścig, ale w przypadku
Michaela Schumachera nie był to tylko niedzielny spacerek. Okazuje się bowiem, że już na 11 okrążeniu jedna z rur wydechowych w prowadzonym przez Niemca bolidzie F2004 pękła w pewnym miejscu i chociaż nie miało to widocznego wpływu na osiągi bolidu, to jednak wydostające się w nieodpowiednim miejscu ciepło mogło doprowadzić do poważnych uszkodzeń. Tak właśnie stało się cztery lata temu w Monako, kiedy to rozgrzane od nieprawidłowo funkcjonującego wydechu zawieszenie nie wytrzymało przeciążenia i rozsypało się.
Dyrektor techniczny Ferrari – Ross Brawn uważał nawet, że Schumacher prawie na pewno nie dojedzie do mety. Skończyło się jednak tylko na uszkodzeniu karoserii i trzeba przyznać, że dwusetny wyścig okazał się wyjątkowo szczęśliwy dla sześciokrotnego mistrza świata. Przyczyna uszkodzenia wydechu nie jest jeszcze znana, ale przypadek ten jest już badany w siedzibie głównej włoskiej stajni.
Źródło: F1-Live.com