Tegoroczne Grand Prix Australii kosztowało podatników blisko 10 milionów AUD więcej, niż poprzednia runda mistrzostw świata w Melbourne.
Według doniesień gazety
The Australian, straty poniesione w tym roku przez organizatorów sięgnęły 49,2 miliona dolarów. Jest to blisko dwukrotnie większą suma, niż w 2006 roku, podczas gdy dziesięć lat temu straty nie przekraczały rocznie czterech milionów AUD.
Takie wyniki, ujęte w corocznym raporcie Australian Grand Prix Corporation, są tłumaczone dalszym wpływem światowego kryzysu ekonomicznego na wyścig na torze Albert Park. Do tego organizatorzy będą jeszcze musieli zainwestować 7,8 miliona AUD w modernizację toru, który biegnie publicznymi drogami w parku na południu Melbourne.
Pomimo tak dużych strat, rząd stanu Wiktoria stanął w obronie swojej rundy Formuły 1, choć pojawiają się i takie głosy, że obecna sytuacja jest „żenująca” oraz „skandaliczna”. Tim Holding, odpowiedzialny za sprawy sportu i turystyki twierdzi jednak, że F1 jest tego warta.
„Korzyści ekonomiczne dla Wiktorii znacznie przewyższają koszty zorganizowania grand prix” – cytuje jego słowa gazeta
The Age.
Tor Albert Park ma zagwarantowane miejsce w kalendarzu Formuły Jeden do sezonu 2015 włącznie.
Źródło: Motorsport.com