o, działkowicz.
a do race of champions sie zglosil :)
Jeszcze będzie czas na podsumowania ale dziś już to powiem:
Michael Schumacher - dziękuję za wszystko ;))
Szkoda, ale no cóz nic nie trwa wiecznie... Jeden z niewielu kierowców obok Hamiltona, których waleczność, pasję i agresywna jazde lubiłam oglądać i nie przeszkadzał mi brak super wyników.
Cytat : Miałem dwie różne kariery, jedną gdzie wygrywałem wszystko i drugą, która nauczyła mnie co to znaczy przegrywać.
Tak mówi prawdziwy Mistrz. To powodzenia Schumi i nowych wyzwań!
Cytat : stałem się bardziej dojrzały i cierpliwy
Trudno tego było nie zauważyć po powrocie. Wielka szkoda, ale nic nie trwa wiecznie!
Na czeskiej Novej słyszałem, że z koni mechanicznych Schumi przeniesie się do jazdy na tych klasycznych - z grzywą, czterema kopytami, ogonem itd. Jego żona jest ponoć zapaloną amazonką i już nawet wybrała odpowiedniego rumaka dla Michaela - nie zdziwiłbym się, gdyby był czarny, z upodobaniem do wierzgania przednimi kopytami...
On wygrywał wyscigi, mistrzostwa świata, kiedy ja na gówno mówiłem papu :)
Niewątpliwie jeden z najlepszych kierowców w historii :)
Kawał historii...
Spokojnie, spokojnie, już raz tak mówił. Posiedzi w domu, ponudzi się, to przemyśli sprawę jeszcze raz i DTM albo Le Mans nie wykluczone...
A swoją drogą jak ten czas leci, pamiętam kiedy zaczynał, to był ten sam rok w którym poszedłem na studia i poznałem swoją obecną żonę... Wtedy kibicowałem Prostowi i nawet nie przypuszczałem, że oto na scenę wkracza mój ulubieniec nr 6... Który zresztą nieco ponad 10 lat później spowoduje moją paroletnią przerwę w oglądaniu F1 - ostatecznie ile razy można było patrzeć jak "mój" faworyt ciągle wygrywa...;)
Podziękowania dla mistrza za te wszystkie lata (nawet te "nudne") i za chwile spędzone (pod jego wpływem) przed różnymi Grand Prix Managerami czy World Circuitami - to przez niego zawsze wybierałem czerwonych...
Schumacher odchodzi jak Jarosław K.
Dwie odsłony kariery - błyskotliwa, blada,
oceniać ten powrót mnie najmniej wypada,
mimo tych tytułów, nie do odebrania,
bywał też złośliwy, miał wredne zagrania.
A, że mnie postawa taka raczej wpienia,
nie szanuję gościa, lecz z serca życzenia,
odpocznij, wyluzuj, pozostań już fanem,
jeździj konno z żoną, idź na ryby ranem.
Co cię życie nauczyło zostanie ci w głowie,
jak to bez bolidu można radzić sobie,
marna dyspozycja, poziom niżej wału,
doceń więc co było, tamten czas uszanuj.
Kilka dni temu czeski CT Sport (jestem wiernym widzem czeskiej telewizji) wyemitował dokument o Schumim - "Michael Schumacher - The Red Baron", prezentujący, jak sugeruje podtytuł, przede wszystkim karierę Shumiego w Ferrari. Była tam m.in. wypowiedź Eddiego Jordana, wówczas szefa zespołu firmowanego jego nazwiskiem, który po zakończeniu sezonu 2000 powiedział: "Schumacher to bez wątpienia najlepszy obecnie kierowca i jeden z największych w historii - jestem pewien, że będzie zdobywał kolejne tytuły"... W ostatnich trzech sezonach Jordan nieraz krytycznie wypowiadał się o formie Mistrza i w ogóle o jego powrocie (zresztą dzisiaj sam Michael mówi o "dwóch różnych karierach") - ja jednak będę pamiętał Schumachera z tej dawniejszej opinii Jordana. Właściwie najlepiej wspominam Schumiego z Benettona (mimo kontrowersji wokół legalności bolidu z 1994) - nawet jeśli czasem różne jego pojedynki z Hillem budziły (i budzą do dzisiaj) kontrowersje, to były to czasy pięknej walki i wspinania się wyjątkowego talentu na szczyty. Okres Ferrari to już era jego królowania - chociaż pojedynków z Hakkinenem, Coulthardem czy Montoyą też nie sposób zapomnieć...
|