piwo, 29.05.2014 16:00 | | |
calkowicie sie nie zgadzam z hakinenem (Mimo to w mojej opinii, jedną z charakterystycznych cech wielkich zwycięzców, jest to, że potrafią oni przegrywać”.).
moim zdaniem zwyciezca nigdy nie powinien sie poddawac i nigdy nie powinien godzic sie z przegrana. to sa cechy zwyciezcy a nie przechodzenie obojetnie wokol przegranej.
@piwo
Myślę że tu bardziej chodzi o to, że Lewis zamiast powiedzieć "ja schrzaniłem i przez to jestem wściekły" powiedział "Nico schrzanił i przez to jestem wściekły", szuka winy w innym a nie w sobie
@piwo - Umiejętność pogodzenia się z porażką - to jest cecha zwycięzcy, a nie jej brak. Chyba coś Ci się pomyliło z chęcią rewanżu. To, że sportowiec godzi się z porażką nie znaczy przecież, że się poddaje... Znaczy to tylko tyle, że akceptuje fakt, że danego dnia był gorszy - a to że chce się zrewanżować to inna para kaloszy.
W ogóle czytając komentarze pod wieloma newsami i na forum mam wrażenie, że duża część użytkowników tego portalu za wzór kierowcy uznaje zimnego drania, który gdzieś ma wszystkich innych i dąży do zwycięstwa nawet, jeśli może w ten sposób pozbawić siebie i innych szans na ukończenie wyścigu. A każdy, kto ma trochę oleju w głowie i nie ryzykuje wyścigu dla jednego punktu więcej jest tutaj lalusiem i nie ma dla niego miejsca w F1.
Może trochę trudniej znieść przegraną w zwycięskim (dominującym) bolidzie?... Ale nie zamierzam w tym przypadku usprawiedliwiać Lewisa. Gest podania ręki to minimum, na jakie powinno być stać każdego sportowca.
Nie przypadkiem takie kontrowersje, krytykę ze strony ekspertów i autorytetów, wywołał gest Radwańskiej po przegranej z Sabine Lisicki w zeszłorocznym Wimbledonie (podała rękę, ale tak "poniżej pasa" :). Ludzie jakoś instynktownie czują, co wypada a co nie. I kiedy sportowcy tego nie czują, zawsze wywołuje to niesmak.
W przypadku Lewisa jest to tym bardziej niepotrzebne, że tym gestem (braku właściwego gestu) nic nie zyska - Rosberga w ten sposób nie osłabi...
Cytat : Mimo to w mojej opinii, jedną z charakterystycznych cech wielkich zwycięzców, jest to, że potrafią oni przegrywać”.
No to mamy teraz dwóch takich w F1, co nie potrafią przegrywać. Fernando Alonso i Lewis Hamilton :)
Massa też zabrał głos w tej sprawie (też ostatnio zrobił się gadatliwy): Cytat : Według Massy duet Mercedesa nie musi w tym roku dobrze współpracować, ponieważ nikt już nie może pokonać niemieckiego zespołu.
"Myślę, że wzajemna relacja nie jest ważna. Dobra współpraca jest potrzebna, aby zespół się poprawiał w porównaniu z innymi, ale oni tego nie potrzebują. Od teraz mają i do końca mistrzostw będą mieli najlepszy samochód.
Jeśli Nico (w kwalifikacjach) zrobił to specjalnie, to jest to trochę w sprzeczności z moją mentalnością, ale myślę, że Lewis pokazał, iż pod presją być może popełni błąd. Może był na tym torze silniejszy niż Nico, ale może to (co robi Nico) zadziałać i wprowadzić Lewisa w inny stan ducha.
To jest ciekawe. Kiedy walczycie o mistrzostwo z kolegą z zespołu, pewne triki może mogą zadziałać. U nas [w 2008 z Kimim Raikkonenem] było inaczej, ale my walczyliśmy (też) z innym zespołem. To jest zupełnie coś innego, nigdy jeden drugiemu niczego takiego nie zrobiliśmy. Oczywiście, czasem próbowaliśmy nie mówić o pewnych rzeczach w ustawieniach, których dokonywaliśmy, ale nic więcej." źródło: http://f1news.aut...-rosbergem-nezalezi/
@jpslotus72 coz... juz po wyscigu. wiec nie ma co sie boczyc. Reke podac mozna. Tak jak mowisz - nic tym gestem nie zyskal a stracic moze. Pokazuje to slabosc jego charakteru. Przypomina mi to co sie dzialo w 2007 przez co w sumie przegral tytul, ktory farciarsko zdobyl w 2008 - Ciekaw jestem jak by wygladala jego postawa teraz jakby nigdy tego tytulu w 2008 nie zdobyl. No ale to juz gdybanie i nie ma o czym mowic - zostawie to sobie do przemyslenia. :)
Ja tego Hamiltona jeszcze nie rozgryzłem. Raz wydaje się w porządku facetem a raz totalnym burakiem. Ostatnio zachowuje się identycznie jak w 2007 roku. Jak dziecko, które nie potrafi sobie poradzić z przegraną. Stał się pewny siebie i arogancki. Z Buttonem nigdy tak nie postępował. Może się go tak nie obawiał jak Alonso czy Rosberga, chociaż też od niego dostał bęcki :) Jeśli to tak dalej będzie wyglądać to kibicuję Rosbergowi.
Dopóki Mercedes ma tak ogromną przewagę to osobiście nie interesuje mnie w jaki sposób Nico i Lewis będą się wobec siebie zachowywać. To jest walka o mistrzostwo świata, a nie zawody o tytuł dżentelmena roku. Póki walka o tytuł leży w gestii jednego teamu, niech po prostu wygra szybszy i bardziej przebiegły.
Na pewno Lewis ma w tym wszystkim żal że Nico zgarnął PP w kontrowersyjny sposób. Ręka nie ręka co za różnica. Ma prawo być niezadowolony. Tak naprawdę, nie licząc Monaco to Hamilton potrafił wygrać kwalifikacje a później nie dać szans równorzędnemu koledze. Czy więc Monaco ma znaczenie? Jeśli Lewis wygra kolejne wyścigi w stylu z przed Monaco to przeciwnicy jego niesportowego zachowania trochę zejdą z tonu, bo to go po części usprawiedliwi. Cały sezon liczę na dobrą walkę Rosberga ale fakty na razie przemawiają za Hamiltonem. Umie uciec, zdobyć pp i się bronić, kiedy trzeba. To nie wszystkie jego atuty, ale na razie te wystarczają, by górować i zdobywać więcej punktów. Jeśli będą walczyć łeb w łeb - to scenariusz dla nas najlepszy. Jeśli Lewis zdominuje, bo Monaco to jednak specyficzny tor, to też dobrze. Na razie Monaco wydaje się być wypadkiem przy pracy.
Powiedział to ten, który nie mógł znieść porażki z Schumacherem i odszedł jak ten pies z podkulonym ogonem.
Cytat : No to mamy teraz dwóch takich w F1, co nie potrafią przegrywać. Fernando Alonso i Lewis Hamilton :)
Zgadza się fanboyu Kimiego, Fernando i Lewis to urodzeni zwycięzcy. :)
|