Zespół
Force India zdementował spekulacje, jakoby miał ogromne kłopoty finansowe i był bliski wycofania się z F1.
Stajnia z Silverstone podjęła decyzję o przesunięciu debiutu nowego bolidu dopiero na drugą sesję testową w Barcelonie, co zdaniem wielu może oznaczać, iż ekipa ma spore opóźnienia związane z opłatami dla swoich dostawców. Jak podaje
Auto Motor und Sport, ekipa w tej chwili nie dysponuje monokokiem, zbiornikiem paliwa, silnikami, przekładniami czy tunelem aerodynamicznym.
Z kolei według innych doniesień, Force India ma rzekomo największe zaległości ma wobec swojego dostawcy włókien węglowych – firmy EPM, przez co monokok tegorocznego bolidu ma nie być ukończony.
Jak ujawnił dyrektor operacyjny zespołu – Otmar Szafnauer, opóźnienia ze strony EPM wynikają z faktu, iż przedsiębiorstwo zmieniło fabrykę, a część jego maszyn jest uszkodzona, z kolei firma dostarczająca zbiorniki paliwa miała zmienić warunki płatności. Jak również dodał, Force India cały czas korzysta z tunelu aerodynamicznego Toyoty w Kolonii, pomimo spekulacji jakoby zespół utracił do niego dostęp.
„Nie mamy żadnych długów wobec naszych dostawców. Gdybyśmy się nie wywiązywali z naszych umów, to w tej chwili nie byłoby nas w tunelu Toyoty” – powiedział Szafnauer.
Z kolei dyrektor niewykonawczy Mercedesa, Niki Lauda, potwierdził, że stajnia z Silverstone nie zalega z opłatami za jednostki napędowe.
„Otrzymaliśmy pieniądze od Force India” – oznajmił Austriak.