Powiedział to, co myśli pewnie każdy kierowca. Dominowanie i wygrywanie daje najwięcej szczęścia. Kiedyś w podobnym tonie wypowiedział się Hamilton, ten jednak miał na uwadze, że dla kibiców to fajne wcale nie jest.
Wreszcie ktoś mówi jak jest (nie po raz pierwszy tym kimś jest Verstappen), a nie kurtuazyjni do bólu Hamilton i Rosberg, którzy przez trzy lata zanudzali nas tekstami, jak to fajnie byłoby powalczyć z Red Bullem i Ferrari na równi. Nieszczerość to było od nich czuć na kilometry.
@Lolek Chyba nie do konca, gdyby mogli jak teraz rywalizowac z Vettelem, Ricciardo czy Verstappenem, to ... odpoczeli by psychicznie. Przez 3 lata jakby ciaglej walki z soba (jakby- bo na pewnych zasadach) mieli dosc sytuacji, na ktore byli skazani wielokrotnie czesciej. Podobnje bylo z Senna i Prostem- W McLarenie walczyli glownie z soba. Celem bylo zniszczyc partnera z zespolu. Przez klika sezonow to meczy i sprawia ze nawet kibice patrza spode lba, bo ile razy mozna ogladac jedno i to samo. Tzn przypadki, wypadki, zaczepki, docinki i uwagi...
@marios76
Zależy, z jednej strony prawda, ale gdy jest też więcej rywali na poziomie, to przy zepsutym kółku w Q, startujesz z piątego pola zamiast z drugiego. Tak samo w przypadku wyścigu, słabszy dzień i nie ma cię na podium, presja jednak większa.
A mi się wydaje, że nie odbieracie słów Verstappena do końca dobrze :) Może ja też ich tak nie odbieram, ale chciałbym żebyście na to spojrzeli inaczej.
Hamilton i Rosberg nie byli kurtuazyjni. Rzeczywiście lepiej jest, kiedy ma się z kim rywalizować. Ale Verstappenowi chodziło raczej o to, że fajnie jest zdominować, kiedy ma się podobnych sobie przeciwników. Trzeba odróżnić dominację samego zespołu od dominacji w trakcie weekendowego wyścigu. Mercedes dominował WSZYSTKICH przez ostatnie lata - i takie coś faktycznie mogło nudzić nawet wygrywających - bo lecisz od startu do mety i nic z tego ścigania nie masz. Ale kiedy w stawce jest parę równych zespołów i dominujesz... to czujesz po prostu, że odwaliłeś możliwie największą robotę - że uciekałeś, że jechałeś tak dobrze, że rywale nie mieli do Ciebie podjazdu - masz po prostu poczucie, że ich rozniosłeś. A Hamilton z Rosbergiem przez ostatnie lata? Mieli siebie i nic poza tym - bo była świadomość, jak bardzo z przodu jest Mercedes.
Generalnie też nie przepadam za kurtuazją i takim ściemnianym "szacunkiem do rywala". Ale ja również wolałbym znaleźć się w gronie 5-6 kierowców, którzy są bardzo silni i na ich tyle się mocno wyróżnić, niż mieć tylko jednego rywala i go po prostu pokonać. Wiele więcej satysfakcji daje to pierwsze.
@Titheon Ale jakbym na to nie patrzyl, to sie z tym zgadzam. Bardziej mi chodzilo o wytlumaczenia tego co mowil Hamilton i co bylo miedzy nim a Rosbergiem. Inaczej jest przez caly sezon miec kilka przygod np. po jednej z czterema rywalami, niz ... znowu z Rosbergiem, bo tylko z nim musze walczyc.
Dorzucilbym jeszcze do tego porownanie kariery Hamiltona i Schumachera- gdzie ten drugi, to mial dopiero i dominacje i latwe zwyciestwa, bo mu nawet partner z zespolu nie mogl przeszkadzac! Te 91 zwyciestw przyszlo mu z wieksza latwoscia- wystarczy zobaczyc jego rywali zespolowych, i porownac z kim jezdzil (w jednym zespole) Hamilton. Z tych dotychczasowych 63 zwyciestw, niestety troche padlo lupem jego zespolowych rywali. Alonso- sezon, Button 3 sezony, Rosberg 4. Czyli przez wiekszosc kariery mial za partnera, ktory w jego bolidzie spokojnie by wygrywal, albo by zdobyl tytul mistrzowski. Natomiast kto "przeszkadzal" w statystykach Michaelowi?? Irvine, Verstappen? Barichello i Massa... Rosbergowi juz nie dal rady, to nawet sie nie rozpisuje...
Cytat marios76 : Natomiast kto "przeszkadzal" w statystykach Michaelowi?? Irvine, Verstappen? Barichello i Massa...
Oprócz Prosta, Senna miał za partnerów takie tuzy jak Dumfries czy Andretti, ale czy w czymś mu to ujmuje?
Wiem, co masz na myśli - Schumacher miał lepsze warunki do odnoszenia zwycięstw od Hamiltona i z tym się zgadzam, ale "samo się" nie wygrywało.
Z drugiej strony - Button podobno taki cienki, Rosberg też… Przeciętniacy…
Rosberga i Buttona ciężko porównywać na tle Hamiltona, bo jednak Jenson miał za rywala Lewisa jako dosyć chimerycznego kierowcę, często wdającego się w kolizję, często narzekającego na auto, a Nico walczył już praktycznie z bezbłędnym robotem, świetnie czującym się w samochodzie. Rosberg wyglądał najlepiej w rywalizacji z Hamiltonem w 2013 roku, kiedy to wszystko nie było jeszcze takie idealne w zespole.
@Yurek Dumfriesa nie kojarze, wiecej krwi napsul Sennie de Angelis, bo dlugo go gonil w klasyfikacji, Nakajime zniszczyl, niewiele wskorali Andretti i Hakkinen, choc Fin potrafil mistrza zaskoczyc, nawet wkurzyc... pokonaniem go w kwalifikacjach... Samo sie nie wygrywalo, ale gdyby nie taki Prost czy nawet Berger- przyznasz ze i Senna mialby pare ladnych zwyciestw wiecej. Schumacher nie mial skutecznego przeszkadzacza :/ Senna przede wszystkim pokazal sie na tle Prosta. Niestety wlasnie Schumacher nie bardzo mial przy kim udowodnic swoja wyzszosc. Nie mial za partnera zespolowego kierowcy chocby pokroju Webbera przy Vettelu, czy wspomnianych kolegow Lewisa. Alonso tez sie nie jeden sezon wykazywal gdzie solidnie punktowal czy wygrywal, a jezdzil z kierowcami wygrywajacymi wyscigi, mistrzostwa czy vice.... (Massa TO pamietam) ;) Schumacher najlepszego partnera patrzac na kariere to mial Rosberga. Pomijam powrot po przerwie, ale jednak trzy sezony i nic przy Nico nie pokazal.
Z mistrzow Rosberg vs Button wyzej cenie Anglika. Statystyki ze wzgledu na ilosc sezonow w odpowiednim sprzecie nie pokaza nic innego jak wyzszosc Rosberga, ale mozna "czytac miedzy wierszami" Chocby to, ze Nico pokonal Lewisa raz z "pomoca" az piecioma punktami, gdzie Button przez trzy sezony radzil sobie z Lewisem przyzwoicie jak i z Alonso.
Cytat marios76 : niewiele wskorali Andretti i Hakkinen
A co miał Hakkinen wskórać przez 3 GP :) Podium Mika zdobył w 1993 - i chwała mu.
Cytat marios76 : Schumacher nie mial skutecznego przeszkadzacza
Jasne. Ale pytanie, czy Barrichello, gdyby nie był od początku nr 2 w Ferrari, mógłby tam osiągnąć więcej. Przecież w Jordanie i Stewarcie naprawdę potrafił być bardzo szybki.
Cytat marios76 : nic przy Nico nie pokazal
Tu będę bronił Schumiego, tak naprawdę nic przy nim nie pokazał tylko w 2010, bo W01 mu nie pasował + opony. W 2011-2012 tragedii nie było.
Cytat marios76 : Z mistrzow Rosberg vs Button wyzej cenie Anglika.
Ja nie wiem kogo. Obu mi brakuje. Ale chyba bardziej Rosberga.
Co ciekawe, gdyby Schumacherowi nie zachciało się powrotów, to w Mercedesie jeździłby Heidfeld. Heidfeld - Rosberg? Brzmi ciekawie taki pojedynek.
@Yurek Gdyby Barichello nie byl nr 2, to Schumacher mialby pare zwyciestw mniej ;) O tym piszemy.
@Yurek Przegral z Nico 3 sezony, a ten przegral z Hamiltonem 3 kolejne. Starosc nie radosc? Bo jak dla mnie- mistrz, siedmiokrotny prezentowal sie dobrze. Tak jak w paru poprzednich sezonach, tyle ze team partner byl slabszy, a bolid szybszy ;)
Cytat marios76 : Gdyby Barichello nie byl nr 2, to Schumacher mialby pare zwyciestw mniej
Tego nie wiemy. Może nawet gdyby tam był równy status, to niewiele by to Barrichello dało.
Cytat marios76 : Tak jak w paru poprzednich sezonach, tyle ze team partner byl slabszy, a bolid szybszy
Początki w Benettonie czy Ferrari to też nie było dysponowanie mistrzowskim bolidem.
Po prostu uznajmy, że Schumacher z Mercedesa wyraźnie nie pasuje do Schumachera z Benettona i Ferrari.
(uśmiechnąłem się pod nosem, polecam książkę Wolfa Haasa "Zablokowany" - świetna, a powyższe twierdzenie to byłaby kolejna teoria spiskowa narratora. Stwierdzono tam np. że Lauda po powrocie w 1982 to nie Lauda, tylko jego sobowtór etc.).
@Yurek ... Jak to tego nie wiemy?? Byly wyscigi z tak oficjalnym poleceniem przepuszczenia Schumachera, ze ten biednego Barichello na podium sam wpychal. :/ Nie manipuluj faktami- ani Verstappen, ani Herbert, Irvine , Massa czy Barichello nie byli rywalami na mistrzowskim poziomie i nie walczyli o zwyciestwa z Michaelem, tak jak chocby Prost z Senna czy Alonso i Rosberg z Hamiltonem.
Zobacz jakby wygladala ilosc zwyciestw Lewisa, gdyby kariere przejezdzil majac u boku Kovalainena, ktory choc potrafil wygrac, to nie robil tego ani czesto, ani seryjnie. Zaintrygowales mnie do tego stopnia, ze zima juz po sezonie, usiade i policze "co by bylo gdyby". Ok? ;)
Cytat marios76 : ten biednego Barichello na podium sam wpychal
Austrię mu oddał w USA.
Cytat marios76 : ani Verstappen, ani Herbert, Irvine , Massa czy Barichello nie byli rywalami na mistrzowskim poziomie i nie walczyli o zwyciestwa z Michaelem, tak jak chocby Prost z Senna czy Alonso i Rosberg z Hamiltonem
Nie twierdzę, że Verstappen czy inny Irvine byli kierowcami na mistrzowskim poziomie (Irvine'owi niewiele brakło, hehe).
Jak wspomniałem, zgadzam się, że Schumi miał lepsze warunki do wygrywania. Hakkinen pewnie też by wygrał mniej, mając u boku Schumachera zamiast Coultharda, ale nie wpływa to w żaden sposób na moją ocenę zarówno Schumachera, jak i Miki.
Na to, jak i ile wygrywasz, ma wpływ wiele czynników. Partnerzy są jednym z nich, ale niejedynym. Gdyby w 1988 okazało się, że Mansell, Piquet i inny Berger dysponują znakomitymi samochodami, nie byłoby dominacji McLarena, a Senna i Prost wygraliby odpowiednio mniej razy. Gdyby z kolei Senna po przejściu do McLarena okazał się kierowcą na poziomie Satoru Nakajimy, to Prost zgarnąłby pewnie 14 zwycięstw. "To są te gdyby i ale sportów motorowych", jak powiedział w 1967 John Love.
@Yurek Zgadza sie, ale miedzy walke Prosta i Senny w 88 nie wplatuj innych zespolow- bo nie o to chodzi. Schumacher w 2004 mial bolid na tym samym poziomie ( przewaga) i robil wlasnie to co opisujesz zrobilby Prost z Nakajima... ile tam wygral wyscigow? 13? Prawie z rzedu :) A Prost z Senna musieli sie podzielic wspanialym bolidem na dwoch... o tym pisze i argumenty slabszych innych teamow nie maja znaczenia. Chodzi tylko o to co mogl mu odebrac giermek, a co faktycznie odebral solidny Partner.Wlasnie o to chodzi, ze gdy mial super bolid, do ktorego w wiekszosci wyscigow nie mogly dorownac inne zespoly, to walczyl tak naprawde sam ze soba. Bo drugi taki sam bolid czesto podlegal TO, taktyce, lub po prostu prowadzil go slabszy rywal. Ale dobrze zauwazasz, ze Hakkinen mial mocniejszego rywala w zespole, Coulthard jednak pare zwyciestw odniosl. I niestety z F1 ktora znam (jednak pare lat...) to z mistrzow i seryjnych zwyciezcow nikt nie mial tak komfortowej sytuacji w walce o wiele zwyciestw. 91 nie wzielo sie z niczego. Dlatego cieszylbym sie, gdyby Lewis ten rekord pobil, choc bedzie to cholernie trudne. Podobnie Vettel. A co do Verstappena, to jeszcze nie czas budowac nadzieje na takie rekordy, bo przez kilka sezonow solidni rywale raczej mu nie pozwola na gonienie rekordu dwucyfrowymi wynikami w sezonie.
|