Embed from Getty Images
Środowisko Formuły 1 coraz baczniej przygląda się tegorocznemu silnikowi Ferrari.
Chociaż eksperci i kibice mieli nadzieję, że po latach dominacji Mercedesa osiągi poszczególnych jednostek napędowych zaczynają się zrównywać, Grand Prix Bahrajnu – druga tegoroczna eliminacja mistrzostw świata – pokazało, iż Ferrari dysponuje nadspodziewanie dobrą formą na prostych.
Według niektórych szacunków wysokie prędkości zapewniały kierowcom Scuderii zysk 0,5s na pojedynczym okrążeniu. W mediach pojawiają się nawet sugestie o tym, iż Ferrari dysponuje przewagą 40 koni mechanicznych nad konkurencyjnymi jednostkami.
Zimą FIA wydała szereg dyrektyw technicznych, mających wyeliminować z przepisów wszystkie szare strefy.
„Sądziliśmy, że FIA wyeliminowała wszystkie luki w regulaminach” – powiedział projektant bolidów Red Bulla, Adrian Newey.
Jedna z teorii wiąże nagły wzrost formy Ferrari z nowym paliwem, jakie miało zostać opracowane przez partnera zespołu – koncern Shell.
„Paliwo z garażu Ferrari pachnie jak sok grejpfrutowy” – miał powiedzieć szef Red Bull Racing, Christian Horner.