Embed from Getty Images

Fernando Alonso przyznał, że seria tegorocznych awarii Alpine A522 przypomina mu czasy McLarena-Hondy.

Hiszpan podczas zmagań w Mexico City po raz piąty w tym sezonie nie przekroczył linii mety, z czego po raz czwarty przez awarię układu napędowego. Z kolei w kwalifikacjach w Australii dwukrotny mistrz świata rozbił samochód po usterce skrzyni biegów, natomiast do sprintu w Austrii w ogóle nie przystąpił z powodu problemów technicznych.

„Samochód #14 cały czas ma problemy techniczne” – powiedział Fernando Alonso. „Dwadzieścia okrążeń przed metą straciłem cylinder, jechałem na pięciu, więc byłem pozbawiony 20 procent mocy. Mimo to byłem w stanie utrzymywać się 20 sekund przed McLarenami i partnerem. Do tego momentu wynik był wyjątkowy. Austin oraz Meksyk oceniam jako jedne z lepszych występów pod względem tempa. Koniec końców lepiej było skończyć na poboczu po eksplozji silnika, niż jechać powolnym tempem do mety”.

„Straciłem już w tym roku sześćdziesiąt punktów, dziś mogę doliczyć kolejne sześć. Inni na tym korzystają, więc ich dorobek staje się automatycznie większy. To niesamowite, że na dwa samochody odpadające z wyścigu, najczęściej w tym gronie pojawia się mój. Wydaje mi się, że wybuchło już pięć silników, miałem problemy w kwalifikacjach w Australii, a w Austrii nawet nie wystartowałem. Na dziewiętnaście wyścigów w około połowie nie zgarnąłem pełnej puli. Nic z tym jednak nie zrobię”.

Alonso przyznał, że tegoroczny sezon przypomina mu czasy McLarena-Hondy, kiedy to japoński producent nie był w stanie opracować niezawodnego pakietu. „Pamiętam, że jeden z sezonów kończyłem z karą cofnięcia o 72 pozycje na starcie. Mimo to z silnikiem Hondy oba samochody zatrzymywały się na poboczu, teraz tylko mój. Aktualna jednostka nie jest w stanie kończyć wyścigów. Nie można tego zrzucać na pecha, jeżeli korzystasz z szóstego lub siódmego pakietu w sezonie. Mają trochę pracy do wykonania tej zimy”.