Embed from Getty Images
Charles Leclerc rozpoczął rozmowy na temat przedłużenia kontraktu z Ferrari.
Obecne porozumienie Leclerca ze Scuderią wygaśnie pod koniec 2024 roku, ale już teraz w mediach przewijają się spekulacje na temat dalszych losów jego kariery.
Przed GP Austrii Monakijczyk został zapytany o swoją sytuację kontraktową oraz negocjacje z zespołem. W odpowiedzi zaznaczył, że nie wyznaczył sobie żadnych terminów w prowadzonych negocjacjach.
„Nie, nie mam żadnych konkretnych terminów. Wiecie, przed nami wciąż półtora roku. To sporo czasu. Nie wyznaczałem sobie żadnych konkretnych punktów”.
Dopytywany o to, czy rozmowy z Ferrari już się rozpoczęły, Leclerc odparł enigmatycznie:
„Powoli. Powoli zaczynamy o tym rozmawiać, zgadza się”.
Leclerc był łączony przez media z Mercedesem, gdzie miałby zastąpić Lewisa Hamiltona. Niedawno Ralf Schumacher zasugerował także, że dobrym miejscem dla 25-latka mógłby być Aston Martin.
Zawodnik z Monte Carlo zapewnia jednak, że póki co nie zaprząta sobie głowy perspektywami, jakie daje konkurencja.
„Jeśli mam być szczery, to nie myślałem jeszcze o tym. Stwierdzając, że powoli zaczynamy o tym rozmawiać, mam na myśli, że tu i ówdzie wspomnimy czasem o tym temacie. Nie jest to jednak nic szczególnego, nic konkretnego”.
Ferrari wciąż czeka na pierwsze zwycięstwo w sezonie 2023, mając na koncie tylko jedną wizytę na podium przy okazji GP Azerbejdżanu.
Pomimo zwycięstwa odniesionego w poprzednim sezonie na Red Bull Ringu, Leclerc nie spodziewa się, aby w ten weekend był w stanie zagrozić teamowi z Milton Keynes.
„Cóż, przed rokiem znajdowaliśmy się w zupełnie innej sytuacji. Przybyliśmy tutaj z bardzo konkurencyjnym bolidem, dzięki któremu mogliśmy walczyć z Red Bullem. Niestety w tym roku mają nad nami wielką przewagę w zakresie tempa wyścigowego. Nasze cele muszą być inne, niż wtedy. Mamy jednak trochę poprawek, które – mam nadzieję – pomogą nam postawić krok we właściwym kierunku”.