Szef Formula One Management – Bernie Ecclestone jest bardzo niezadowolony z nowych, dwuczęściowych kwalifikacji, które według niego zbyt długo trwają. Brytyjczyk jest za powrotem do godzinnej sesji kwalifikacyjnej i 12 okrążeń przypadających na jednego kierowcę, czyli tak ja to miało miejsce do roku 2002 włącznie. Nie sama długość dwuczęściowych kwalifikacji stanowi jednak główny problem, a fakt, iż pierwszą sesję większość zespołów potraktowała jako rozgrzewkę i uzyskane podczas niej czasy nie były zbyt reprezentatywne. Słynny kierowca z lat 50-tych ubiegłego stulecia – Stirling Moss twierdzi, iż najprostszym sposobem byłoby przyznanie punktu kierowcy najszybszemu podczas pierwszej sesji kwalifikacyjnej. Byłaby to z pewnością zachęta dla kierowców do większego wysiłku.
Z Ecclestone'em zgadza się jeden z technicznych delegatów FIA – Herbie Blash i twierdzi wręcz, że gdyby wszystkie zespoły wyraziły zgodę, to zmiany dałoby się wprowadzić już przed wyścigiem w Malezji. Blash przyznaje jednak, że najsłabsze zespoły zyskały dzięki temu taką samą jak reszta zespołów oglądalność podczas kwalifikacji i raczej nie będą chciały z tego tak łatwo zrezygnować. Na razie oficjalne stanowisko FIA jest takie, iż za wcześnie na ocenę zmian, gdyż w zeszłym roku nowe przepisy z początku także były krytykowane i mimo to sezon 2003 okazał się nadzwyczaj ciekawy. Zgadza się z tym szef zespołu McLaren – Ron Dennis, który jest skłonny dać nowym przepisom czas co najmniej do trzeciego wyścigu sezonu, zanim będzie obstawał za ich zmianą.
Źródło: F1-Live.com