Własnie czemu oni sie tak spinają ? Przeciez pierwszego dnia tor był 'zielony' wiec opony zycia nie mialy wcale, temperatury niskie, po nagumowaniu sytuacja wygladala coraz to lepiej. Zuzywac maja sie szybko bo o to chodzi aby wymusic min. 2 pity podczas Gp, a jak stawka bedzie pomieszana strategiami 2 i 3 pitstopow to w ogole spektakl nam sie zrobi bardziej widowiskowy. Primadonny niech nie placza, tylko niech jezdza i nie narzekaja. Kazdy ma to samo ogumienie i umiejetnosc gospodarowania oponami bedzie miala duze znaczenie w tym sezonie. Button moze w tym upatrywac swojej szansy :-).
Pozdrawiam :D
2-3 (w porywach, czyli w warunkach ekstremalnych 4) pit-stopy to optimum. Ale jeśli Pirelki będą się zużywały tak, że trzeba będzie zjeżdżać na zmianę 5-6 razy (w Kanadzie 7-8), to już nie będzie zabawne. Zależy nam na zwiększeniu liczby pit-stopów po to, żeby zwiększyć atrakcyjność ścigania. Ale atrakcyjność powinna polegać przede wszystkim na bezpośredniej walce na torze, a nie na matematycznych obliczeniach strategów - bolidy powinny się wyprzedzać bardziej dzięki umiejętnościom kierowców, niż szybkości mechaników i "śrubokrętów" - takie przynajmniej jest moje zdanie. Dlatego powinno się myśleć o rozwiązaniach wspomagających możliwości walki na torze, a nie o oponach, zmuszających do częstszych postojów w boksie. Wymyślono np. to ruchome skrzydło - tylko po kiego diabła te idiotyczne ograniczenia w jego stosowaniu? Na razie degradujące się opony są "kołem ratunkowym" dla atrakcyjności ścigania, ale (moim zdaniem) nie tędy droga do rozwoju sportu wyścigowego...
"Słabe" opony faworyzują kierowców jeżdżących zachowawczo - ja wolę oglądać takich "walczaków" jak Hamilton czy Kobayashi. Nadmierne zużywanie się opon limituje ich pozytywną agresywność.
wyjdzie na to że bridgestony byly lepsze
khey, 04.02.2011 12:10 | | |
@jpslotus72
zgadzam się z tą wypowiedzią w 100%, choć nie zapominajmy że F1 "była" kiedyś sportem drużynowym i z chęcią bym zobaczył w tym sezonie więcej zespołowości w wyścigu niż np. w Monako (Alonso) czy w Singapurze (Massa) gdzie rola Ferrari skończyła się gdzieś około pierwszego okrążenia :) Jestem jednak zwolennikiem rozsądnych rozwiązań i tak skrajna ilość pit-stopów jak 7-8 nie wróży dobrego widowiska, zapanowałby niezły chaos.
PS
Oczywiście, obserwowanie pit-stopów, napięcie w momentu wyjazdu - czy uda się zdążyć przed największym rywalem - też ma swoją dramaturgię. Dlatego pisałem o 2-3(4) postojach. Chodzi mi tylko o to, że by sprawa opon nie okazała się dominująca - czyli nie odgrywała zbyt dużej roli. I nie są to tylko moje obawy - pierwsi zaczęli narzekać sami kierowcy (mnie można nazwać ignorantem, ale oni chyba mają jakąś wiedzę w temacie)...
@up No raczej do sytuacji gdzie wymieniac opony trzeba 5-6 razy nie dojdzie, przeciez Pirelli to nie jest amator w konstruowaniu opon, maja cale zaplecze ku temu aby odpowiednie opony wykonac. Mi sie wydaje ze z zuzywalnoscia trafia w sam raz i 2 pity to bedzie minimum. Do tego wlasnie dazylem w pierwszym poscie, im wiecej pitów tym wieksze widowisko, ale jak zauwazyles nie mozna przesadzic z tym aspektem. F1 to sport zespolowy i tylko martwic sie mozna czy mechanicy z LRGP beda sie uwijac na czas bo beda mieli wiecej roboty podczas kazdego GP ;-).
Opony powinny być nierówne. Kropka. Dobrym krokiem B w zeszłym roku było wybieranie dwoch nie sasiadujacych ze soba mieszanek, co dawało dobry efekt. Niektórzy zakładali miekkie na Q, niektorzy woleli miec dłuższy stint. I jest wybór.
Dlaczego nie wrócić do "Qualifying tire"? Gumy byłyby super-szybkie na 1 kółku, a potem na wyścig zakładałoby się co się chce. Każdy miałby równe szanse w Q.
@Ralph1537
"wyjdzie na to że bridgestony byly lepsze"
PIRELLI mowilo juz na samym poczatku, ze moga zrobic i opony co 3 GP wytrzymaja, tylko jakie z tego widowisko? Znowu chcesz ogladac procesje calego wyscigu bolidow na OPTION TYRE bo nie trezba zmieniac + pit stop na ostatnim/pierwszym/SAFETY CAR kolku?
Bardzo dobrze, im więcej chaosu na torze tym lepiej.
"Najważniejszym elementem są z pewnością nowe opony Pirelli, które mają duży wpływ na zachowanie samochodu."
"Tak, zużycie jest za duże. To znaczy, jeśli chcesz mieć pięć czy sześć postojów w wyścigu to jest dobrze, jednak wtedy potrzebowalibyśmy więcej opon! Oczywiście żartuję. Naprawdę zależy to od mieszanki, jednak zdecydowanie sytuacja się poprawia na twardszej mieszance. Nie jest to problem ziarnienia, chodzi o zużycie. Nagle opony są skończone."
- to są wypowiedzi Roberta. Pół żartem, pół serio - ale problem jest. Opony są bardzo ważne, ale moim zdaniem niedobrze jest, gdy stają się "najważniejszym elementem".
EDIT: Z dzisiejszego newsa, wypowiedź Tima Gossa (McLaren): "Opony wytrzymują jedynie jakieś 10 okrążeń i sprawienie, by wytrzymały trochę więcej jest nie lada wyzwaniem." - 10 okrążeń, no to przełóżcie to na liczbę pit-stopów...
Mamy dopiero początek lutego. To przecież oczywiste, że Pirelli jeszcze znacząco zmodyfikuje swoje produkty przez ten ponad miesiąc intensywnych prac. Testy w Walencji to ogromna ilość danych dla włoskiego producenta - znacznie bardziej miarodajnych niż te z własnych testach na starszej konstrukcji.
2-3 pitstopy na wyścig powitam z otwartymi rękoma. Na to czekam po parodii oponiarskiej jakiej doświadczyliśmy w zeszłym sezonie, gdzie można było śmiało cisnąć na jednym komplecie, by dokonać regulaminowej zmiany na jednym z ostatnich kółek. Element postoju to jeden z najbardziej emocjonujących momentów wyścigu. Oczywiście nie popadajmy tutaj w skrajności - jeden stop to jest stanowczo za mało, ale liczba zmian 5 lub więcej to również nie jest to czego oczekujemy - zbyt duży chaos.
@jpslotus72
Zgadzam się z Tobą w 100%
|