"Atmosfera panująca w padoku i mieście, splendor jaki towarzyszy tej imprezie, czynią ten weekend wyjątkowym” - z mojego punktu widzenia (qual obejrzany jednym okiem + powtórka wyścigu w skysports bez oglądania build-up'ów i tej całej paplaniny) ten weekend nie różni się od innych niczym. Ocena wyścigu: nuuuuuda nie do zniesienia. Czy w związku z tym po jednym tragicznym wyścigu przyłączać się do lamentów i domagać przebudowy toru? Niekoniecznie. Niech liberty kombinuje ale niech nie udaje, że było zaje... show i wszystko jest OK.
seb5, 30.05.2018 12:50 | | |
Po co w ogóle takie gadanie? Oglądam F1 regularnie od 2007 i nie licząc deszczowych wyścigów zawsze jest to samo. Kilka wyprzedzeń zawsze się trafi. Ale na jakieś walki koło w koło nie ma co liczyć. Takie gadanie że najnudniejszy wyścig. Po prostu takie jest GP Monako. Kiedyś samochody częściej się psuły to też oddawało większej dramaturgii.
rno2, 30.05.2018 12:54 | | |
Najprościej byłoby chyba wprowadzić jakąś specjalną mieszankę opon dostępną wyłącznie na GP Monako.
Taką żeby na jednym komplecie można było przejechać max. 25 okrążeń.
Obecnie walka i uzyskiwanie dobrych czasów kończy się przy serii pierwszych (i jedynych pitstopów). Potem każdy już jedzie swoje, byle dotoczyć się do mety na tych samych oponach.
Gdyby degradacja opon wymuszała 3 zjazdy do pit stopu, wtedy wszyscy pilnowaliby tempa i byłaby przynajmniej walka w boksach.
Ross Brawn- właściwy człowiek na właściwym stanowisku- chyba najlepsze co ma w tej chwili Liberty.
@rno2
Ale miałyby się rozpaść na 26 okrążeniu, czy jak? To kwestia bezpieczeństwa się robi.
Mogliby oczywiście dać tylko hipermiękkie, ale na nich Verstappen przejechał 31 okrążeń, a Gasly 37 (nie licząc paru okrążeń w kwalifikacjach), i wszyscy jechaliby tak, żeby przeżyć na nich jadąc na 1, góra 2 stopy.
Gdyby nie awaria Ricciardo, jechaliby tak naprawdę innym tempem.
Cały czas próbuję sobie przypomnieć te manewry wyprzedzania w Monaco. Te na torze oczywiście, o pozycję punktowaną, a najlepiej podium. W ciągu ostatnich 10, 20, 30 lat...
rno2, 30.05.2018 14:40 | | |
@bartoszcze
Jeny czy Ty wiecznie musisz być taki upierdliwy i czepiać się każdego słowa?
Nie widzisz różnicy pomiędzy oponami na których nie da się jechać po 25 okrążeniach i takimi, na których można przejechać ponad 60 okrążeń?
Po prostu twierdzę, że 2-3 pitstopy zamiast jednego trochę by ożywiły rywalizację w Monako.
A do tego trzeba jeszcze miększych opon, skoro hipermiękkie są prawie jak z kamienia...
@rno2
Aleś Ty nerwowy :)
Po prostu pokazałem, w czym potencjalnie jest problem z oponami.
Nawet mi się nie chce sprawdzać, jakie były przewidywania Pirelli dla wytrzymałości hiperów.
I tak jak napisałem: być może wystarczyłoby, że Pirelli mogło przywieźć tylko jeden rodzaj opon, taki sam na Q3 i wyścig (przepisy formalnie pozwalają, żeby obowiązkowe opony na wyścig były identyczne), zwłaszcza że ultra się powoli dogrzewały i ciężko było zrobić szybkie wyjazdowe; gdyby wszyscy jechali cały wyścig na hiperach, to byłaby ruletka "czy bardziej się opłaci robić szybkie kółka na 3 zjazdy, czy lepiej przeciągnąć i pojechać na 2". Stawiam, że 90+% jechałoby na 2.
@bartoszcze
Zgadza się. Wówczas większość jechałaby na 2 pit stopy, ale pewnie znalazłby się taki Gasly, który zaryzykowałby jazdę na 1 i ktoś mógłby pojechać ofensywnie na 3. Na pewno byłoby ciekawiej, niż w ostatnim wyścigu. Wniosek, na przyszłe Monako Pirelli przywozi odpowiednik mieszanki hipermiękkiej i być może o jeszcze pół stopnia miększej. Pomysł Twój i @rno2 ma całkiem sporo sensu, chociaż jedno nudne GP Monako na 5 lat mi absolutnie nie przeszkadza i zgadzam się absolutnie z Rossem. Uważam, że Monako nie potrzebuje większych zmian.
W sumie dobrze mówi. Trafne argumenty na obrone tego GP. Monako to inna kategoria wyścigów i wyjątkowe wydarzenie . Właśnie kiedy oprócz deszczowych wyścigów w Monako było inaczej??? Dopiero teraz wszyscy sobie to uświadomili?
PS.
I tak dotrwałem do końca. Na GP Hiszpani zasnąłem w połowie i obudziłem się 4 kółka przed końcem.
Jeśli dla mnie miernikiem atrakcyjności ma być poziom przeżywanych przeze mnie emocji, to wyścig w Monako był wyjątkowo atrakcyjny. Wspomniałem już o tym, odnosząc się do wypowiedzi Alonso. Mimo znikomej liczby wyprzedzeń (w dolnej części stawki - głównie wspinaczka Verstappena do strefy punktowej), nad torem wisiało napięcie jak w niezłym thrillerze. Ricciardo nikogo nie wyprzedzał, ale przecież zaciekle walczył przez większą część dystansu. Vettel czy Hamilton "modlili się" do swoich opon - i nie było jasne czy będą wysłuchani... Rozgrywki w rodzaju Sainz+Hulkenberg versus Verstappen też były ciekawe. Ale wracam do początku - naprawdę nie wiem, czy podczas któregoś z poprzednich wyścigów tego sezonu czułem taki poziom napięcia przez tak długi czas jak podczas tak krytykowanego GP Monako. I teraz nie wiem - czy to z Monako czy raczej ze mną jest coś nie tak? ;)
Prawdę mówiąc, wyprzedzenia z użyciem DRS praktycznie nie budzą we mnie żadnych emocji - kwituję je jako fakt, ale nie przeżywam niczego szczególnego. W Monako było przeciwnie - mało wyprzedzeń, dużo emocji. To tak jak z dobrymi filmami sensacyjnymi z moich dawniejszych czasów - strzałów czy krwi było jak na lekarstwo, ale napięcie czuło się przez cały czas. W dzisiejszych, mega-atrakcyjnych produkcjach powietrze gęste jest od kul, przebijających się przez kłęby wybuchającej benzyny, wszystko pięknie trzaska i błyska - ale prawdziwych emocji ze świecą szukać...
@jpslotus72
Amen.
PS
Ogólnie mówiąc, mam wrażenie że w tych wszystkich dyskusjach o kształcie współczesnej i przyszłej F1 popełnia się pewien błąd, traktując pojęcia atrakcyjności i widowiskowości jak proste synonimy. Najczęściej wspomina się o atrakcyjności, tymczasem odnoszę wrażenie że w 90% przypadków tak naprawdę chodzi o widowiskowość. Widowiskowość jest jednym ze składników atrakcyjności - jednym z najbardziej istotnych składników - ale jej nie wyczerpuje. A w pewnych szczególnych przypadkach - jak podczas omawianego GP Monako - widowiskowość nie jest składnikiem najważniejszym (mam na myśli widowiskowość rywalizacji na torze, a nie jego lokalizacji). Widowiskowość to najprościej to, co się bezpośrednio widzi - natomiast atrakcyjność obejmuje także to, co potrafi się odczytać "pod podszewką" i co się w związku z tym wszystkim przeżywa. Przepraszam za ten trochę "seminaryjny" ton ;) - można to wszystko sprowadzić do prostego porównania: chyba każdy przyzna, że wygląd zewnętrzny (uroda + przysłowiowa "szata") nie wyczerpuje atrakcyjności osoby - jest jej składnikiem, często istotnym, ale nie jedynym, a w pewnych przypadkach nie najważniejszym. I to samo można też odnieść do Pani F1.
Z czysto widowiskowego punktu widzenia wyścig w Monako był średni (moim zdaniem - ocena innych może być bardziej surowa - uroda: rzecz gustu). Ale jeśli chodzi o atrakcyjność, to "nie mam pytań" - daj Boże więcej takiej "nudy"!
@jpslotus72
Ciekawa opinia - i zazdroszczę Ci, że tak postrzegałeś wyścig. Sam należę do tych, co wolą oldschoolowe thrillery od filmów Directed by Michael Bay, i klasyczne mecze 0:0, 1:1 gdzie obrońcy i bramkarze wylewają z siebie siódme poty, niż sztuczne zabawy typu 6:6, 9:4 jakie jeszcze z piętnaście lat temu były nagminne w amerykańskim show zwanym MLS All-Star Game - problem w tym, że te 0:0 z Monako wg mnie było bez emocji, i jeśli porównywać dalej do piłki nożnej to raczej z powodu bezruchu napastników niż przepięknej gry obrońców. Ricciardo już po kilku okrążeniach od awarii było widać, że jest niezagrożony, bo Vettel nie chciał ryzykować naciskania na niego i trzymał się na półtorej sekundy od Australijczyka - i alas - tak było do mety. Sytuacja opon Hamiltona i Vettela z początku była trochę ciekawa, szczególnie Hamiltona, który dostał inne opony od Bottasa, co mogłoby sugerować drugą zmianę - ale już gdzieś na 20-15 okrążeń przed końcem wiedziałem, że nic się nie stanie, bo było już za późno na to by zyskać na postoju, a pęknięcia opon z powodu złego wyliczenia czasu ich żywotności zdążają się obecnie znacznie, znacznie rzadziej niż nawet wypadki w Monako - a już po pierwszym okrążeniu można było obstawiać na 50-50, że nikt się nie rozbije. Ale znowu, podkreślam tu, że to moja opinia, wyścig w moich oczach, i cieszę się, że ktoś go postrzegał inaczej ;)
Cytat : Cały czas próbuję sobie przypomnieć te manewry wyprzedzania w Monaco. Te na torze oczywiście, o pozycję punktowaną, a najlepiej podium. W ciągu ostatnich 10, 20, 30 lat...
To zagadnienie poruszałeś już w temacie o historii na forum, nie odpisałem, bo za grosz nie rozumiem pytania. Sugerujesz, że takowych manewrów nie było w ogóle?
@THC-303
Chciałbym ustalić ile ich było, bo fakt, że ich za bardzo nie pamiętam, nie oznacza, że ich nie było.
Verstappen vs Sainz, 2018.
Verstappen w 2015 parę cwanych ataków za plecami dublującego Vettela.
Bianchi vs Kobayashi. 2014 (choć nie pamiętam o które to było miejsce w momencie ataku).
No to jeśli chcesz więcej niż 10 lat to masz jeszcze 2005 (o podium Williamsy vs Alonso) i 2006 (Fisichella startował bodaj z P9 po karze i wyprzedzał na torze).
@THC-303
O właśnie, dzięki.
Czyli czasem się zdarzały, ale częściej nie.
@rno2 zawsze bylem za tym, zeby opony byly mniej zywotne, a najlepiej koniecznie uzyc 3 mieszanek w wyscigu. I z tymi najtwardzszymi, w ogole wypad z F1. Nawet skrocic zjazdy do boksów, moze zwiekszyc dozwolona szybkosc do 100km/h ? Sprawdzic by w boksach nie tracilo sie 25sekund tylko z 15 i kierowcy oraz zespoly czesciej by siegaly po opony, ktorych szybkie zuzycie troche by tasowalo stawke, urozmaicalo wyscigi...
|