No cóż Felipe, dobry jesteś ale żeby zdobyć mistrzostwo musiałbyś liczyć na absolutną dominację Ferrari i sporego pecha Raikkonena.
"Ferrari nie wybierze jednego faworyta na przyszły sezon, mimo że to Raikkonen będzie oficjalnie jeździł z numerem jeden"
Trudno, zeby Mistrz Swiata F1 jezdzil z numerem 2... Massa ma jakies chore ambicje zostania Mistrzem. Ani nie jest wybitnie utalentowany, ani nie zachwyca sposobem jazdy, wyprzedzac tez nie umie. Klasyczny zbieracz punktow dla zespolu.
kLc!, 29.12.2007 11:28 | | |
„W 2007 roku wygraliśmy wszystko dzięki pracy zespołowej”
Według mnie dzięki pracy zespołowej Ferrari o mały włos nie przegrało. Scuderia powinna dać jednemu kierowcy (czyt. Kimiemu) status pierwszego, tak jak to miało miejsce za czasów hegemonii Szumiego.
Bo on tak strasznie strasznie strasznie chce zostac mistrzem! Jego sprawa i nie nalezy nikogo krytykować za ambicję.
Poza tym chłopak grał zespołowo pod koniec sezonu i bardzo pomógł Raikkonenowi.
Nowy sezon pokaze, czy Felipe to material na mistrza.
eee chyba jednak troche umie wyprzedzać, Kubice wyprzedził i to jeszcze w deszczu ;p
żal mi Felipe, w Ferrari po sukcesach Schumachera jest kierowca nr 1 i 2. Ostatni sezon miał wyklarować który to będzie. Fajny z niego gość...sympatyczny no i jest facetem nie tak jak te primadonny Hamilton czy nawet Alonso. Z Kubica prawie na ostatnim okrążeniu i zakończyli wyścig a później sobie gratulowali :)
kLc!, 29.12.2007 12:01 | | |
@marrcus
ale przy okazji zaliczył wszystkie pobocza toru... :P
szkoda, że robert nie pokazał mu wtedy jak się szybko jeździ po zielonym xd
Nie no, że Massa nie umie wyprzedzać, to chyba lekka przesada. Pamiętacie Silverstone? Startował z alei serwisowej a dojechał na piątym miejscu, zatrzymał się dopiero za Kubicą :p
Myślę, że mimo wszystko Raikkonen będzie nieco faworyzowany przez Ferrari, ale Massa chyba nie musi się martwić o sabotaż na jego bolid, jeśli się będzie "zbyt dobrze" spisywał :p Pokazał już, że umie pracować dla zespołu, przecież gdyby nie jego współpraca z Raikkonenem na Interlagos, to Ferrari zostałoby "tylko" z mistrzostwem konstruktorów.
ja jednak uważam, że zespół powinien dawać szansę obu kierowcom (do momentu, gdy drugi będzie bez szans) - to jest uczciwe. i tak Ferrari chyba postępowało w sezonie 2007. to jest najlepsze dla atmosfery z zespole, choć może nie tak "dochodowe", jak "ty lecisz przodem, a ty spowalniasz resztę"
Kimi jest o niebo, a może o dwa nieba lepszym zawodnikiem niż Massa! Powiedzmy sobie szczerze - polityka równego statusu obydwu kierowców po prostu się nie opłaca! Ja to wdzę tak - Kimi jest faworytem w Ferrari, a Felipe zostaje jego pomocnikiem. Zapewne tak właśnie będzie, tym bardziej, że Brazylijczyk stracił głównego sprzymierzeńca - Jeana Todta.
mutu, 29.12.2007 15:04 | | |
rafaello85 ---> dlaczego uważasz, że polityka dwóch równych kierowców się nie opłaca ? Przecież gdy drugi będzie traktowany gorzej to rzadko kiedy będzie wygrywał wyścigi, a może w ogóle ich nie będzie wygrywał i niekoniecznie będzie stawał na podium, a więc punktów i dla siebie i co sczególnie wtedy ważne dla zespołu mało zdobędzie ,a w F1 liczy się każdy punkt. Oprócz tego z tego powodu mógłby odejść z zespołu bo by mu to nie pasowało, a team miałby prawdopodobnie problem ze znalezieniem innego kierowcy. W takim przypadku zespół łatwo mógłby utracić szanse na mistrzostwo konstruktorów, a tytuł zdobyłby tylko kierowca. Oczywiście jest to dla niego korzystne rozwiązanie, ale w przypadku nie utworzenia hierarchi kierowców jeden drugiemu mógłby się przyczynić do tytułu, a prócz tego regularnie np. na zmianę wygrywane wyścigi przez nich mogłyby zaowocować tytuł dla zespołu.
mutu---> oczywiście, że bardziej sprawiedliwy jest równy status dla obydwu zawodników, ale spójrz wstecz. Kiedy to przyniosło wymierny skutek? Nigdy! Są dwie klasyfikacje: kierowców i konstruktorów. W przypadku klasyfikacji kierowców brak hierarchi wewnątrz zespołu kończy się zazwyczaj utratą indywidualnego tytułu, patrz na sezon 2007 i zawodników McLarena - obydwaj przegrali minimalnie swoje indywidualne mistrzostwo. Natomiast gdy panuje ścisła hierarchia tzn. kierowca nr 1 i kierowca nr 2, to zespół w dużej mierze skupia się na swoiim liderze, pod niego wszysto się szykuje aby mógł zawsze kończyć wyścigi na najlepszych pozycjach i walczyć o tytuł. To się sprawdza! Tak było w: Ferrari i Renault, dzięki czemu zawodnicy tych zespołów mieli trochę ułatwione zadanie w zdobywaniu tytułów mistrzowskich.
Ja też wolałbym żeby zawodnicy jezdzili na równych prawach, ale biorąc pod uwagę realia F1 - to się po prostu nie opłaca...
Moim zdaniem Massa nie ma stalowych nerwów co pokazał kilka razy w tym sezonie. Zaczyna wtedy popełniać błędy i kończy na słabej pozycji.
@Mutu, a czemu zawodnik NR2 musi mieć o wiele słabsze wyniki ? jeżeli ma spowalniać resztę to musi jechać przed nimi. I tu nie chodzi o zespoły takie jak Red Bull czy Toyota tylko McLaren lub BMW, więc wchodzi w grę na przykład drugie miejsce przynajmniej na starcie.
A jeżeli Massie by nie odpowiadała rola kierowcy nr2 niech odejdzie - wtedy Kubica dostanie dobry samochód :P
Massa w tym roku miał trudny sezon. Przychodząc w 2006 do Ferrari wiedział , że będzie numerem 2 i nic tego nie zmieni . A mimo to wygrał dwa razy. Był lepszy od Raikonena .
Gdy Schumi zakończył karierę , Massa przynajmniej teoretycznie był numerem 1 w zespole . Kimas mimo pierwszego występu w Ferrari pokonał go i to w dodatku na Brigstonach . Massa nie wytrzymał nerwowo i z początku prezentował się bardzo źle. Ale potem przyszła seria . Poczuł skrzydła i zaczął znów jeździć. Lecz mimo to Raikonen był od niego dużo lepszy.
Fellipe nie będzie w Ferrari kimś takim jak Fisco dla Alonso w Renault. Nie będzie też jak Rubens dla Michaela .
Lecz już komuś kto zdobył tytuł mistrza świata z pewnością należy się pierwszeństwo w zespole . I Massa musi się z tym pogodzić i pracować by być lepszym od Kimasa.
jędruś---> w 100% się z tobą zgadzam
A ja w nigo wierze. W końcu to człowiek Ferrari. Z drugiej strony patrząc na niego no cóż przegrał w rywalizacji. Ferrari jest jak mafia - jedyna firma sprawiedliwa - zawiniłeś kula w łeb.
|