Embed from Getty Images
Pat Symonds odrzucił sugestie, jakoby nowa generacja jednostek napędowych miała znacząco spowolnić Formułę 1 w sezonie 2026.
W sezonie 2026 dojdzie do debiutu jednostek napędowych nowej generacji, który to spowodował duże zainteresowanie Formułą 1 wśród producentów. Swoje wejście do F1 potwierdziło Audi, swoje możliwości sonduje Porsche, jak również pojawiły się plotki o ponownym zaangażowaniu Hondy.
Auto Motor und Sport donosi także, iż wejściem do F1 zainteresowały się też Hyundai i Ford, które jednak celują w debiut w sezonie 2027.
Niemiecka publikacja obawia się jednak, że nowe regulacje mogą znacząco spowolnić samochody F1. Obecnie silnik elektryczny generuje 163 KM mocy, podczas gdy w 2026 liczba ta ma wzrosnąć do 475 KM. Pojawiają się obawy, że producenci mogą mieć duży problem z osiągnięciem takich wartości.
„Samochody będą się ślimaczyć, tak jak to miało miejsce przy debiucie jednostek hybrydowych w 2014 roku” – twierdzi anonimowe źródło, cytowane przez
Auto Motor und Sport.
„Będzie trzeba schodzić z gazu w połowie prostej, by odzyskać energię”.
Dyrektor F1 ds. technicznych, Pat Symonds, stanowczo zaprzecza jednak tym doniesieniom.
„Obawy te są całkowicie bezpodstawne” – twierdzi Brytyjczyk.
„Nie spodziewamy się żadnych strat na okrążeniu kwalifikacyjnym. W wyścigach natomiast czasy okrążeń mogą na początku się nieco zwiększyć”.