Dyrektor zarządzający torem Nurburgring – Walter Kafitz dał jasno do zrozumienia, że jeśli nie uda się uratować wyścigu w Hockenheim, to w 2010 nie będzie Grand Prix Niemiec, bowiem przy obecnej wysokości opłaty za prawo do organizacji wyścigu, Nurburgring nie może pozwolić sobie na GP każdego roku.

Od kilku lat Nurburgring i Hockenheimring na przemian goszczą niemiecką rundę Formuły 1, gdyż dzięki takiej rotacji były w stanie zminimalizować swoje wydatki. Mimo to wyścig w Hockenheim regularnie przynosił starty i w końcu regionalne władze zdecydowały, że nie będą więcej dopłacać do tego wyścigu.

W ostatni weekend Bernie Ecclestone miał rozmawiać z premierem Badenii-Wurttembergii – Guntherem Oettingerem, jednak spotkanie to zostało odwołane po komentarzach szefa FOM na temat Adolfa Hitlera. W zamian Ecclestone miał się spotkać z innymi przedstawicielami lokalnych władz, ale na razie nie wiadomo, co z tego wynikło. Wiadomo już jednak, że jeśli F1 nie wróci na Hockenheimring, to w przyszłym roku po prostu nie będzie GP Niemiec.

„Z pewnością nie jesteśmy dostępni w przyszłym roku. Kolejne GP planujemy dopiero w 2011 roku” – powiedział Kafitz serwisowi AUTOSPORT, zapytany o możliwość rozegrania wyścigu F1 na Nurburgringu w sezonie 2010, dodając, że tylko obniżenie opłaty za prawa do GP może ich skłonić do zmiany zdania. „Bernie mógłby to załatwić, ale nie wyobrażam sobie, aby zechciał spełnić nasze życzenia”.

Kafitz ma jednak mimo wszystko nadzieję, że coś da się zrobić, aby Niemcy nie wypadły z kalendarza F1 w przyszłym roku: „Nie wyobrażam sobie roku bez F1 w Niemczech” – wyjaśnił. „Jestem jak najbardziej przekonany, że da się znaleźć rozwiązanie, aby Niemcy miały GP każdego roku”. Dodał też, że w tym roku w dzień wyścigu było 100.000 widzów na torze Nurburgring – o 15 procent więcej niż w 2006 roku i o 5 procent więcej niż w 2007.

Źródło: Autosport.com