Nie zmieniając mojej fascynacji Lotusem z czasów Colina Chapmana, przyjąłem już jako fakt (bo "walka" z faktami jest z góry przegrana) powrót tej marki w szeregi F1. Gdyby tak jeszcze zamiast Marussi i HRT na liście startowej widniały np. Tyrrell i Brabham (szczerze mówiąc, nie wiem jak wyglądają obecnie prawa do tych szyldów - BAR przejął Tyrrella, ale kto zachował prawa do tej nazwy?; marka Brabham przez pewien czas widniała wśród kandydatów, ubiegających się o miejsce wstawce na 2010 - ale widać nie był to wystarczająco solidny projekt ...).
Lysy, 20.11.2011 16:21 | | |
Boulier weź się w garść, wybierz kierowców między Witalijem, Senna i Grosjeanem i róbcie ten bolid!!! Co tam Kubica jak i tak szanse że wróci NA 2012 jest tak znikoma że jej nie widać nawet pod mikroskopem?
@jpslotus72
też byłbym za, tylko pod warunkiem, że byłyby to zespoły, które potrafiłyby stworzyć bolid na miarę swoich ''przodków''. To co się dzieje z Lotusem od 2010 roku to czysta paranoja. Chapman chyba się w grobie przewraca. Kończąc mój wywód też stwierdzam, że z faktami nie ma co walczyć.
@jpslotus72
Z Brabhamem to chyba rodzina Brabhama się nie zgodziła na używanie tej nazwy.
Cytat : „Wielu sponsorów, z którymi negocjowaliśmy lub planowaliśmy to uczynić, przekładało terminy rozmów lub całkowicie odrzucało propozycję pertraktacji z powodu niejasnej kwestii nazewnictwa zespołu. Tak więc teraz możemy wznowić negocjacje i muszę przyznać, że w kwestii zabezpieczenia naszej przyszłości wszystko układa się w konstruktywny sposób.
dżizes jaka ściema ...
@jpslotus72 - Ken Tyrrell nie żyje, tu prawa ma lub rodzina albo BAR.
@lispir
O Kenie oczywiście wiem - pisałem tylko, ze nie znam losów praw do jego marki. BAR został przejęty przez Hondę, która wcześniej dostarczała mu tylko silniki - czy więc tych praw należałoby szukać w Japonii? Ale z Hondy "wykluł się" Brawn - co przecież nie znaczy, że marka "Tyrrell" trafiła z kolei wraz z nim do... Mercedesa. Nie jest też pewne, że jeśli nie miał ich BAR, to muszą znajdować się w rodzinie - prawa do nazwy Team Lotus trafiły np. do rąk Davida Hunta... Ale w sumie to i tak nieaktualny temat - chciałbym powrotu "firm" z tak szlachetnym rodowodem w F1; szkoda, że nie udało im się przetrwać tak jak Ferrari i McLarenowi - ale realnie nie ma raczej takiej możliwości - przynajmniej w najbliższych latach...
Dokładnie tak o tym dziś rano myślałem - Ferrari, Mercedes, McLaren i teraz Lotus. Trzeba, żeby wróciło więcej firm samochodowych do F1 - ich obecność tylko jako dostawców silników to nie to.
B.A.T. nie przejął praw do marki Tyrrell. Nie było im to w żaden sposób potrzebne. Obecnie marka jest w posiadaniu firmy Tyrrell Promotions Ltd. z Aberdovey. Innymi słowy, prywiaciarze. Nie wiem czy mają jakieś powiązania z rodziną Tyrrella. Mogą, ale co oczywiste nie muszą. Rzecz jasna nie ma tutaj żadnego potencjału do ożywienia zespołu
Markę Brabham posiada pewien Niemiec. Na wyspach przypisane jest firmie Hilmer Grand Prix Ltd. co zdradza również nazwisko właściciela- Franza Hilmera. On chciał wejść w F1 z infrastrukturą po Super Aguri, natomist bez błogosławieństwa i powiązania z rodziną Brabham co potwierdził sam Sir John Arthur Brabham. Tam się chyba nawet chcieli sądzić...
Pewne prawa są jeszcze w rękach Davida Brabhama, ale w formie szczątkowej, bez kategorii pozwalającej na użycie w sportach motorowych- te ma Hilmer.
@SirKamil - dobra, tylko Hilmer chciał wystawić zespół Brabham Grand Prix w 2010, a rodzina Brabhamów zapowiedziała proces w sprawie nielegalnego użycia nazwy. Jakim cudem? Błogosławieństwo może mieć charakter prestiżowy, ale nie wiążący, to tak jak z Vanwallem, który rzekomo chciał startować w 1995.
Nie nielegalnego użycia nazwy, bo prawa do "nazwy" bez wątpienia należą do Hilmera i oni o tym wiedzą a konsultacje z prawnikami w sprawie ochrony nazwiska, dobre imienia etc. Sądzę, że ten proces nie miałby końca gdyby do niego doszło, ale Hilmer gdyby go dopuszczono i chciał, to wystawiłby taki zespół.
@SirKamil
Dzięki za info.
Jeśli chodzi o te marki, to przy ewentualnym powrocie ważne (przynajmniej dla mnie) byłoby, jak wyglądają te prawa i ewentualne związki z zespołem źródłowym. Chodzi mi nie tylko o prawa w sensie "jurysdykcyjnym", ale i - jeśli można użyć tego słowa - "moralnym". Skoro Hilmer nie otrzymał "błogosławieństwa" dla swojego projektu, te drugie związki muszą być w tym przypadku dyskusyjne.
Cóż - może i lepiej zostawić pewne legendy przeszłości. W końcu tylko "diamenty (i Ferrari) są wieczne"... :)
Wiesz jps przecież jako znawca, że związki z zespołem źródłowym mogą mieć co najwyżej podłoże personalne a i to często nie, gdy założyciel nie żyje. Fabryki są w innych rękach (w przypadku Brabhama w rękach T. Carlina) a pracownicy już dawno na emeryturze lub na tamtym świecie, o kierowcach nie wspominając.
Dla mnie nie ma to znaczenia gdy zachodzi jeden podstawowy fakt- założyciel lub rodzina SPRZEDALI markę/zespół/prawa świadomie i dobrowolnie, spieniężając tym samym posiadane dobra ale i przekazując spuściznę komuś innemu. Jako bezlitosny pragmatyk uznaję, że nie można zjeść ciasta i nadam mieć to ciastko. Jeśli ktoś coś kupił i zapłacić ciężki pieniądz, ma prawo formalne i moralne firmować swój interes określoną marką.
Tak czy inaczej nie mam żadnego ciśnienia na wskrzeszanie z grobów starych mistrzów. Niech swoją historię zapisują nowi unikatowi i współcześni, tak jak choćby w ostatnich 3 sezonach.
@SirKamil
Związki personalne nie muszą polegać jedynie na związkach dosłownie rodzinnych - dla mnie wystarczałoby np., gdyby w nowym projekcie brali udział np. jacyś ludzie (inżynierowie, mechanicy - nawet w liczbie pojedynczej - itp.), którzy pracowali w oryginalnej ekipie... Nie ma to oczywiście związku z prawami do nazwy - ale ma w tej drugiej kwestii: "moralnych spadkobierców" dziedzictwa danej stajni. Ale to tak na marginesie. W kwestii kluczowej zgadzam się w pełni - jeśli sprawa praw do "znaku firmowego" jest niejasna, to jest problem, ale jeśli rodzina lub inni legalni spadkobiercy sprzedają markę, to sprzedają ją z "całym inwentarzem" i wtedy już nowy posiadacz powinien mieć we wszystkich obszarach wolną rękę. (Dlatego np. pisałem już, że przyjąłem do wiadomości, iż w przyszłym sezonie będziemy mieli w stawce zespół Lotus).
A ja jestem raczej "miłośnikiem klasycznej F1 (Era 70')" niż "znawcą" obecnej... :) Co najwyżej "zainteresowanym kibicem". To mój "plus i minus jednocześnie". :)
No dobrze, ale co mają mechanicy i inżynierowie do moralności? Jak dobrze pójdzie to cały sztab fabryczny może się wymienić w ciągu kilku lat funkcjonowania ekipy i nikt kto zespół zakładał, w nim nie będzie ale zespół będzie. Taki łącznik między "starym" i "nowym" jakoś totalnie do mnie nie przemawia. Paradoksalnie żywą tkanką jest zespół jako byt administracyjno-formalny. Ten, który jest i będzie częścią F1 niezależnie od inżynierów którzy mogą skakać z miejsca na miejsce w zależności od stawki wynagrodzenia. To może boleć, ale tak jest.
Kwestia przyszłorocznego Lotusa ma się też nijak do akceptowania czy nie akceptowania w związku z prawami do nazwy. To będzie nowy konstruktor- Lotus. Lotus producenta samochodów Lotus.
|